wydaje mi się że technika w kontekscie fantazy nabiera tego czegoś czym jest właśnie magia. świat średniowiecza pełen działających dziwnych przedmiotów.
Można i tak. W takim przypadku można by było bardzo rozbudować wątek ruin, eksploracji ich i walki o kontrolę nad nimi, chociaż może nie pomiędzy rasami, a jakimiś klanami, gildiami, kartelami - pewne wymieszanie ras jest moim zdaniem dobrym rozwiązaniem ze względów mechaniki i równowagi rozgrywki.
W gruncie rzeczy rozwiązanie, o którym mówisz, wydaje mi się całkiem dobre. Przypomina mi się akcja książki "Wrota Thorbardinu", gdzie przez dość długi czas para bohaterów: krasnolud i kender, wędrują przez gęsty, mroczny las, co chwilę mijając po jednej czy po drugiej stronie drogi zarośnięte, rozpadające się gnomie maszyny. Takie właśnie maszyny mogłyby leżeć rozrzucone zarówno w ruinach, jak i gdzieś w lesie czy w polu, zapadnięte w bagno, omszałe, zarośnięte. To stwarza szerokie możliwości rozwoju fabuły, tworzenia lokacji i questów. Ot, w pobliżu jednego z opuszczonych miast swój obóz rozbija grupka badaczy-archeologów, którzy bardzo chcieliby zapuścić się gdzieś głęboko w podziemia, ale niestety są one zamieszkałe przez spore ilości parszywych istot. Jako, że są opłacani przez bogaty kartel, są w stanie zapłacić odpowiednią sumę każdemu, kto odważy się wejść do środka, zapolować i na dowód że polowanie było udane - przyniesie im trofeum. Prosto, w miarę rozsądnie i racjonalnie, ciekawie, do wykorzystania w wielu sytuacjach, miejscach i wariantach.
Tak czy siak, steampunkowe machiny, z którymi pierwszy kontakt miałem chyba w Raymanie, zawsze mnie fascynowały. Szczególnie "kocham" sterowce, które w WoWie wykorzystane zostały jako masowy środek transportu. Tam jednak konstrukcje są z jednej strony za bardzo ubajkowione, z drugiej toporne, ciężkie i bezkształtne. Przykład:
http://images2.wikia.nocookie.net/wow/pl/i...Mighty_Wind.jpgOczywiście do pewnego stopnia powodem, przez który model wygląda tak a nie inaczej, są oczywiście ograniczenia silnika. Dzisiaj można by to zrobić o wiele dokładniej, "delikatniej" i finezyjniej, nie tylko walnąć prostą bryłę z mamucimi kłami i toporem na dziobie, ale chociażby zamkniętą, bezpośrednio podwieszaną kabinę, z w pełni urządzonym wnętrzem. Odpowiednie rozbudowanie tego zagadnienia daje naprawdę spore możliwości: stałe "autobusy" powietrzne, automatycznie poruszające się po wyznaczonych liniach, prywatne balony lub mini-sterowce, duże sterowce wojenne, budowane przez gildię, z których łatwo można przeprowadzić atak na twierdzę wroga ponad jej murami, licząc się jednak z tym, że powłoka balonu może być wrażliwa na ogień ze strzał i że może to być pierwszy i ostatni lot.
W makroskali pomysł gwałtownego rozwoju także może mieć spory wpływ na fabułę. Przykładowo, nowo powstała, prężnie rozwijająca się kolonia, oparta głównie na handlu i zrywająca ze starym systemem feudalnym, mająca ogromne pole do rozwoju, może po prostu próbować odciąć się od jakichkolwiek wpływów Imperium i jednocześnie mieć z tym spore problemy, tak samo jak USA próbowało odciąć się od wpływów Imperium Brytyjskiego, próbującego narzucić swoje standardy i jak najdłużej utrzymać swoją wpływową pozycję.
Ogólnie takie rozwiązanie stwarza ogromne możliwości, a połączenie steampunku z bajkowym klimatem i jednocześnie całkowite odcięcie od magii może dać w gruncie rzeczy nowatorski i całkiem ciekawy efekt.
Dlaczego wyrzuciłeś długouchych, orków, demony i nieumarłych? Tylko nie odpowiadaj, że są nierealni, bo krasnale, gnomy, kenderzy i gnomy też nie są...
Elfy wyrzuciłem ze względu na wzrost i popularność - jak widzisz, wrzuciłem rasy wszystkim dobrze znane i w miarę popularne, a jednocześnie, co podkreśliłem w pierwszym poście - charakterystyczne ze względu na wzrost. Mamy więc standardowy model fantasy... Ale cóż to? Nie ma ani ludzi, ani elfów, żadnych ras "wysokich". Taka drobna modyfikacja stwarza już całkiem inne realia, teraz krasnoludy pełnią funkcję tych dużych i silnych, a nie największych kurdupli.
Orków wyrzuciłem ze względu na zazwyczaj zieloną lub brązową skórę, czyli że podpadają raczej pod linię gadzią. Osobiście za nimi nie przepadam więc pyk, nie wrzuciłem ich bo po prostu stwierdziłem że nie pasują do mojej koncepcji. Z drugiej strony, elfy i orki akurat w podstawowej wersji nie mają w sobie nic typowo nierealnego, niczego co nie mogłoby wyewoluować naprawdę - w przeciwieństwie do demonów i nieumarłych. Nie bądź śmieszny, po co ich podałeś?
Krasnoludy, kenderzy, hobbici, gnomy i gobliny także nic nierealnego w sobie nie mają, chociaż to także kwestia przedstawienia i, po pierwsze, założeń. Porównywanie ich realności do realności demonów i nieumarłych jest zwyczajnie głupie.
na dodatek pogłębia fabułę o rasy które nie rozumieją technolgii co mozna wykorzystać na wiele sposobów.
No właśnie. W przypadku mojego podziału ras można przyjąć, że na przykład: krasnoludy i gnomy są w dużej mierze zainteresowane poznaniem i wykorzystaniem odkrytych technologii, kenderzy w dużej mierze mają ją gdzieś, co bardziej rozgarnięci chcą je wykorzystać w swoich manufakturach, lecz reszta raczej woli pozostać przy tradycyjnych metodach walki i wzbogacania się. Hobbici nie za bardzo łapią sens działania tego wszystkiego, ale próbują wdrożyć nowe technologie do chociażby rolnictwa, zaś ostatnia rasa - gobliny - nie rozumie kompletnie o co chodzi z tymi maszynami i boi się ich, woląc pozostać przy swoim tradycyjnym zielarstwie, alchemii i szamanizmie.