Heh, modyfikacje pobrałem tuż po premierze i jakoś bez większego powodu odpuściłem po 40 minutach grania. Teraz, po niemalże pół roku postanowiłem wyczyścić pulpit z syfu i jedną z ostatnich rzeczy, która się na nim ostała był folder 'Gothic'. Wszedłem z ciekawości w gothic starter i okazało się, że jest to modyfikacja Potępieni. No to jazda, przeszedłem na raz w ten jakże niezbyt rozrywkowy czas kwarantanny. Jak wrażenia?
Generalnie mod jest niezły, bo nie mogę powiedzieć - po prostu bawiłem się dobrze i był to miło spędzony czas. Na plus ogrom nowych modeli broni, przebierałem w nowych ostrzach jak ujęty i sprawiało to dużą satysfakcje. Do gustu bardzo przypadło mi też wykorzystanie terenu, ujęcie dopiero co formującej się palisady orków i terenów za nią. Cholera, nawet sam las wyglądał jakby był właśnie w trakcie przeistaczania się na ten znany z dwójki, świetny efekt (mówię tu o dodaniu charakterystycznych świerków i roślinności z G2). Poza tym ukłon dla eksplorujących na terenie ziem orków na które żadne z zadań w trakcie rozgrywki nas nie prowadzi, przyjemna nagroda za dociekliwość. Wątek fabularny dosyć wciągający ale... no właśnie, przechodzimy do ale. Scenariusz zawiera mnóstwo baboli. Zadanie z mordercą było jednym z najciekawszych, ale jego finał wydawał się mi być totalnie bezsensowny. Że niby jak zebranie wszystkich na górze, a potem wysłanie Marvina na dół w celu znalezienia zabójcy? Miałoby to sens tylko w przypadku, gdyby zabójca był kimś z zewnątrz, a na dodatek musiałby wkroczyć do fortecy akurat tej nocy i przy tym nie połapać się, że coś tu nie gra skoro cała forteca nagle opustoszała. Ja rozumiem, że jest ta kwestia z miksturką od Tyona która sprowokowała ujawnienie Gor Na Bara(?), ale wciąż przecież Tyon nie wiedział kto z tego zgromadzenia jest zabójcą, więc to, że akurat szczęśliwe wysłał winnego strażnika z Marvinem na poszukiwania było mocno naciągane. Pierdółka, ale ukuła mnie kwestia wiecznie poważnego przywódcy magów wody Saturasa, który zakończył swój dialog słowami "he, he." Kolejna kwestia, to rozplanowanie wydarzeń w związku z cytadelą myśliwych. Z tego co dobrze zrozumiałem, wątek główny z rośliną można zakończyć w chwilkę, natomiast jeżeli chcesz uzyskać dostęp do zakupu pancerza myśliwych musisz się trochę narobić wykonując zadania poboczne dla całego obozu. Wykonujesz je wszystkie, super, masz nowy pancerz i to ze zniżką, oddajesz roślinę Tyonowi i.. jakieś 5 minut później dowiadujesz się na bagnach od przywódcy myśliwych, że ich cały obóz został wyrżnięty wpień i tylko on przeżył. Na dodatek wręcza ci ulepszoną wersje zbroi (za darmo), którą właśnie kupiłeś. Skoro już przy tym, to - pułapki na zombiaki z kłów węży błotnych? Serio? Wracając jeszcze do myśliwych, w zastanowienie wprawił mnie też Aidan, tłumaczący, że jak niby ma przedrzeć się przez las w celu powrotu do cytadeli, w momencie, gdzie chłop nawet nie stoi w lesie i w linii prostej ma jakieś 100 metrów do mostu, podczas których najwyżej stópką zawadzi o skraj lasu. Według mnie było też trochę za mało przeplatania się dróg z bezimiennym. Tylko na początku wspominka o wspólnej popijawie, następnie Bezi z czapy pojawia się i zabiera energia z kopca rudy. Swoją drogą rozmawiamy wtedy z Miltenem, którego puszczamy wolno a on używa runy teleportacyjnej. I gdzie się teleportuje? Nosz kurna z powrotem do biblioteki magów wody xD Ale wracając, jakieś jedno, skromne spotkanie z Bezim i krótkie zadanie poboczne w związku z nim było by świetne, zabrakło mi tego. Sama końcówka, choć to już kwestia preferencji, ale śmierć Marvina nie przypadła mi do gustu. No i to tyle z czepialstwa, pomimo wyżej opisanych rzeczy, które wprawiały mnie w sarkastyczne politowanie - grało mi się przyjemnie.