@hollow93 Potrzebujesz 50.
@BezimiennyImienny Nie mam co robić najwidoczniej:
X: Witaj, magu.
P: Argh... Widać starczyło ci śmiałości, żeby się tu pojawić!
X: Zaproszono mnie. Mam obowiązek tu być, a śmiałości starczyło mi na odwiedzanie miejsc, których ty nie widziałeś w najgorszych koszmarach.
P: Kiedyś miałeś obowiązek służyć świętemu ogniu, ale zdecydowałeś, że nie musisz go jednak wypełniać! Samowolnie opuściłeś Krąg Ognia. I po co? By oddać się studiom nad magią demonów! Hańba ci, niegodziwcze! Innos poddaje mnie okropnej próbie, zmuszając mnie do spotkania z tobą. I klnę się na jego imię, że bodajbym został wrzucony w zaświaty, byleby nie doświadczać tego, czego teraz doświadczam. Byleby nie patrzeć w twoje bezwstydne ślepia, tak śmiało spoglądające w moje, byleby nie widzieć tego tak szybko odwróconego od wiary niegdyś pierwszego spośród sług Innosa, w którego oddanie kościołowi i świętemu płomieniowi nikt, od nowoprzyjętego nowicjusza do króla, nie wątpił, nikt!
X: Wszystko na świecie dzieje się z woli bogów. Nie nam decydować o naszym losie.
P: O czym ty mówisz?
X: Śmiałka, który pokonał Śniącego i zniszczył Barierę, ja prowadziłem po jego ścieżce, wszystko dzięki wiedzy, którą dał mi Beliar. Ja wyrwałem go ze szponów śmierci, by uchronił nas przed smokami, wszystko dzięki mocy, którą dał mi Beliar. Dziś na wezwanie bohatera przybyłem tutaj jako przedstawiciel Beliara, by pomóc odnowić moc artefaktu niebezpiecznego dla mrocznego boga. Znasz innego czarnego maga, który by się na to zgodził, zamiast od razu obrócić cię w proch? Niech wypowie się szanowny sługa Innosa.
P: Nie waż się przywoływać imienia naszego pana, odstępco! Twoja...
X: Stać cię na więcej niż frazesy, wielki magu? Kto zostawił dla ciebie pusty tron w klasztorze? Rozsiadłeś się tam w klasztornym kościele, podczas gdy ja wyruszyłem stworzyć Barierę.
P: Zawsze byłem temu przeciwny! Wyzwolenie takiej ilości energii magicznej od początku niosło za sobą wielkie ryzyko! Do tego moje obawy się sprawdziły. Wszyscy ugrzęźliście pod kopułą, pod którą narodziło się zło!
X: Och, Śniący narodził się o wiele wcześniej. My byliśmy zaledwie świadkami jego przebudzenia.
P: Tak, ale ty jesteś winien narodzinom Sekty, która go obudziła! Nie powstrzymałeś ich, gdy odchodzili ze Starego Obozu, o wszechwiedzący!
X: Skończ... Już dawno mnie tam nie było, zajmowałem się badaniem błędów w rytuale utworzenia bariery. Nie miałem czasu ganiać za bandą oszalałych skazańców.
P: Choć w czymś przyznajesz się do winy.
X: Bredzisz. Wędrowałem przez niebezpieczne orkowe terytoria, by znaleźć odpowiedzi. Ty tymczasem grzałeś zad. Tobie raczej niż mnie przystoi zamilknąć i okazać skruchę.
P: A zatem nic nie robiłem? To ja dałem wybrańcowi list, w którym opisałem ci, jakie niebezpieczeństwo groziło ze strony mieszkańców bagien...
X: Ha! Wtedy po mnie nie było już w Starym Obozie śladu, a sekciarze byli już o krok od przeprowadzenia rytuału, już szukali kamienia ogniskującego. Ot, dziękuję uniżenie. Twoje pismo trafiło do biednego Corristo - kolejnego bezczynnego kunktatora. Siedział sobie wygodnie na zamku po prawicy Gomeza jakby był jego dworakiem, po to tylko, by zginąć z rąk jego zbójów.
P: Ty jesteś winny śmierci Corristo i pozostałych braci, ty!
X: Nie. Byli dorośli, byli magami. Sami mogli o siebie zadbać. Ja wyruszyłem w podróż, by rozwiązać problem, a oni zostali. I za to spotkała ich kara boga światła i ognia. Ogień jest żywiołem bujnym, ruchliwym, tedy i jego kapłani winni być ludźmi czynu, ludźmi zaradnymi i zdecydowanymi, nie siedzącymi bezczynnie w jednym miejscu. Dokonaj zatem choć jednego czynu godnego tej wysokiej szaty, weź udział w odnowieniu Oka... waszego pana, którego imienia według ciebie nie wolno mi przywoływać.
V: Chwała Adanosowi... Zaczynajmy.