Mieczem, mieczem i deszczem ognia... Stajesz na kładeczce przy drakkarze (kurr... taki z niego drakkar jak z opancerzonego transportowca osobówka) i jebut ogniem z nieba. Potem po drabince i siekasz co żywe.
Ja deszczu nie użyłem, ale trzeba było wczytywać i kilka razy po drabinie wchodzić, bo mnie zrzucali.