tldr - mam wersję 61. gram na poziomie usual, ale jak zauwazyłem że co poziom dostaję 20 pn no to luz, na wszystko mi lajtowo pkt powinno wystarczyć, jak nie będę nic pchał w zrękę, łuki, kusze i tarczę. Skoro przed jankendarem na lajcie 20 lvl, ubite tylko 2 bonusowe stworki... to pnów na kręgi, czary i inne bzdety będę miał zdecydowanie więcej niż się spodziewałem.
Mam doświadczenie po returningach na v1 i v2 (w tym poziom rzeźnik), więc ufam że dobrze rozłożyłem siły na zamiary:)
int wepcham tylko w tanie czary (1-2 krąg) z 3 rodzajów magii (nekro, gallahad i mag wody po opiekunach) + 3 krąg mroczny pocisk, 5 krąg armia i 6 krąg tchnienie śmierci (mam nadzieję że przy 4 dostanę runę z uriziela)
Na ataku summonów średnio mi zależy, bo główna ich rola to tank i odwacanie ode mnie uwagi. mam 150 siły, myślę że na zdobycznych miksturach/komponentów do nich do 350/400 dojadę (rebalance nekrusiem skończyłem na 300+ siły wydając na nią tylko 2 lvle) więc na jakimś sprytnym mieczu i summonach powinno być luźno, mimo że na pewno defem od wojownika normalnego trochę odstanę.
ElNino, odpowiem Ci dlaczego przy 55 many miałeś koszt 3 pn.
Ponieważ od samego początku, miałeś inny atrybut wyższy od many. Czyli siłę lub zręczność. Jeżeli jeden z tych dwóch atrybutów miał 60 pkt. to się nie dziw, że mana Cię kosztowała tak wcześnie tyle punktów nauki.
warto wiedzieć. No nic się nie dzieje specjalnie.
W rebalance też nekrusiem raz sobie przeszedłem, i pamiętam że żałowałem że tak w manę wszystko pchałem a nie poszedłem w hp i saktę, bo mimo dużej many -ponad 1,1k pod koniec- i tak 1-3 rozdział mieczem trzeba było sobie radzić (a na małej sile było bardzo ciężko), bo butelek many niewiele, a kasa potrzebna pod podbijanie inta.
Nie mówiąc o tym że czar z 1 kręgu słaby masakrycznie. Więc teraz wolę poyebać manę, zamiast tego te punkty przeznaczyć w siłę i do 3 rozdziału powinno być na mieczu lajtowo, a potem sakta i na czary się wtedy przerzucić. Powinno być też już luźno na paru k hp. Więc unikam tym tego ,,trudnego początku" nekromanty.
Nie wiem jak tutaj, ale w rebalance to szatę czarnego maga użyłem może przez 5h rozgrywki, a pro czarnego maga to nawet w ogóle nie zakładałem, bo sobie smigałem najpierw na tej z kruka ze 160 def, a potem pana cienia na 3k hp z 320 def.
Jeśli tutaj też są podobne zbroje, to mag zbrojny powinien być dla nekrusia świetną opcją, tym bardziej jak summony są immortal dopóki pompujemy je maną lub hp (po sakcie)
A gdzie u ciebie alchemia i wszystkie pozostale misktury? Gdzie wydobywanie zloz rudy i zelaza i przetop sztabek? Na chuj ci wzmacnianie zbroi wodnego kregu? JAREK jest prosty, a droga do niego nieprowadzi przez armie cieniostworow. Pustynia Adanosa - TO ROZUMIEM. Ale Jarkendar? Toż to przedszkole łatwiejsze niż wieża Xardasa 
Nie zrozumiałeś mnie - ja jak wchodzę do jakiejś lokacji to chcę ją wyczyścić przynajmniej w 80% ;) nie aby musieć się chyłkiem przemykać po lokacjach i tak dalej, albo tylko mykać główny quest bo na poboczne już za trudno. Po prostu podczas całej rozgrywki chcę czeprać przyjemność, a nie wracać się po 10 tysięcy razy w lokację aby ubić to czego wcześniej nie ubiłem bo wszedłem nie w czas. Powrotów do różnych lokacji jest sporo ze względu na główne returningowe questy, a jeszcze mieć w pamięci że ,,gdzieś tam zostawiłem pełzacze czy cieniostwory, względnie jakieś mniejsze questy i trzeba specjalnie drogi naginać..." no to takie o. Ograniczam do minimum podobne sprawy:)
Np teraz - pytam o zbroje, bo mimo że ja mam zwykłego pełzacza na 2 crit - co jest jak dla mnie świetnym wynikiem jak na ten etap gry - to on mnie ma na 4 strzały, więc raczej też słabo. Pełzaczowi wojakowi też robię konkretny dmg, na crit schodzi mu z 1/7 hp luźno, więc na lepszej zbroi może byłbym w stanie normalnie go klepać, a takie potworki w jankendar rzadkością przecież nie są. Pilnują jaskiń i tak dalej, a tam masa złota, tabliczek i reszty ważnych bzdet które znowu mogłyby ułatwić rozgrywkę. A unikając takich lokacji sami siebie skazujemy na coraz większe cierpienia w każdej kolejnej, to się nawarstwia.
Nie chce mi się spierdzielać na skały przed byle pełzaczem albo zostawiać lokacje pełne expa bo ,,nie dam rady", choć przecież dużo można by zdziałać aby takiego czegoś nie było
Do pierwszej części 2 cytatu, to u mnie wygląda to tak:
Poza 166 broni z 150 siły na 43% 1h, 800+ hp, 38 int, 28(0) wytrzymałości, 110 many i aktualnie 80 def po zamianie szaty nowicjusza na zbroję pełzacza z pasem + pierścienie dodatki to:
w zasadzie max alchemia (brak tylko miksturki zręki, która w ogóle nie jest mi potrzebna), zdecydowaną większość umiejek myśliwych (brak wycinki serc i języków ,,żarków", no i płytek/krwii smoka), pro kowala stalowego pod papuchę (el bastardo) i jakiś miecz złodzieja od Ramireza. Ponadto coś z wydobyciem co uczy Snipes, 3 lvle języków budowniczych, skradanie, otwieranie zamków i regeneracja hp, więc nie mów mi że na 20 poziomie jak mam już tyle rzeczy zaznajomionych to mi na resztę nie wystarczy;) ledwo co 2 rozdział wbiłem.
co do summonów i bosów - wiem że summony na bosach nie działają. Dlatego jeszcze raz powtarzam MAG ZBROJNY. tzn
1. jakaś w miarę ogarnięta zbroja WOJOWNIKA (np tak jak pana cienia z 1, tutaj też jakieś takie są chyba?), dzięki czemu ustoję dłużej niż typowy mag z szaty, zdecydowanie dłużej.
2. Kupa HP na regeneracji życia i sakcie - z samego tego jestem w stanie przyspamować co najmniej 3x więcej spellów niż typowy mag z many (nie czarujmy się, łatwiej uskładać 3k hp niż 1k many, nie mówiąc o tym że składając hp many z 500 mieć i tak raczej będziemy przy okazji), a mimo że może parę pkt int będzie mniej (choć naprawdę ilości kosmetyczne) to mam dzięki temu większe możliwości - raz że możliwość czarem rozwalenia przeciwnika-bossa przy szybkim i dłuższym spamie (akurat na bossa założy się kostur), a jak akurat wróg na magię będzie wyjątkowo odporny - to choć słabiej od wojaka, ale normalnie mieczem też źle nie powinno być
skoro mamy masę hp plus w miarę def. A zwykły mag - jest w tym momencie w dupie ciemnej;)
summony głównie vs minibossom, panom cienia, szkieletom, jaszczuroczłekom i tak dalej. tym którzy mają dobry atak, masę hp/def i są zwykle z obstawą. jak przeciwnik zaczyna się motać kogo tu uderzyć, a ty i summony napierniczacie to wychodzi to lajtowo.
przykład - niedaleko dagotha, 1 opiekuna niedaleko czarnego trolla - był boss goblinów. na 2 summonach wilków rozklepałem go mieczem na spokojności szybko, łatwo i przyjemnie a ten biedak nie wiedział w którą stronę się obrócić;) załatwiając go inaczej - 1 vs 1 mieczem - bez szans, jak padałem na 3 hit na 60 def (zbroja nowicjusza i inne bzdety). Magia - taka mała burza ognista to może z 1/5 hp mu brała,nie mówiąc już o czarach typu ognista strzała czy ten pierwszy ofensywny nekromanty, gdzie trzebaby parę razy uciekać i bić na raty, nie mówiąc już o tym skąd i jak manę by ładować vs wszystkim potworkom. kilka- kilkanaście- to luz, ale potem zaczyna być problem z napełnieniem niebieskiego paska Wyszło na to że i typowy miecznik ma trudniej, i typowy mag od mojego pomysłu na boha. Same wilki - to by go dziobały do białego rana. Sam wojak - na ten etap lepszego miecza to chyba by nie dorwał, powiedzmy że miałby z 50 siły więcej i zbroję 2x lepszą. Miałby dalej wciąż baaaardzo ciężko, jak ustałby 5 strzałów to tyle, a i z tym ciężko (a przecież te gobliny-warriory i bossy kręcą się z tymi mieczami pierońsko szybko) A tak - podejście hybrydowe, chłopak spadł za pierwszym podejściem na jakieś 8 crit (powiedzmy 20 moich strzałów), a ja dostałem tylko raz, bez jakiś specjalnych uników i innych pierdół.
Czasami hybryda wcale nie oznacza że to jest gorszy wariant od 1 i 2 pomysłu. Czasami łączy ich zalety okupione minimalnym spadkiem jakości w obu, ale dodatkowo zyskuje jeszcze coś ekstra

btw, wie ktoś gdzie jest przepis na hp z jagód? bo w rebalance na 2 rozdział miał constantino chyba albo luthero, a teraz u żadnego nie widzę