O trojgu ludzi 2770 0

O temacie

Autor Gracz

Zaczęty 30.03.2014 roku

Wyświetleń 2770

Odpowiedzi 0

Gracz

Gracz

Użytkownicy
posty105
Propsy10
ProfesjaScenarzysta
  • Użytkownicy

Gracz

O trojgu ludzi
2014-03-30, 18:14(Ostatnia zmiana: 2014-03-30, 18:38)
Cześć.
Zanim zacznę chciałbym tylko powiedzieć, że od czasu mojej ostatniej publikacji bardzo zmieniłem swoje podejście do tematu pisarstwa i mam nadzieję, że mój kolejny twór będzie co najmniej na zadowalającym poziomie jeżeli chodzi o wszelkie wymagania.


Anna Zadzka (bo tak nazywa się bohaterka naszej opowieści) szła sobie ulicą do szkoły powolnym krokiem będąc nieco zdenerwowaną. Dlaczego taka była? No cóż każdy chyba trochę się denerwuje kiedy po raz pierwszy idzie w nieznane miejsce (w tym akurat przypadku do nowej szkoły). A więc zatem szła sobie powoli, powolutku zupełnie się nie śpiesząc co chwilę rozglądając się dookoła. ( z zupełnie niewiadomych powodów. Tak jakby się czegoś obawiała…) Pogoda była nawet ładna szczególnie jak na tę porę roku (typowa piękna, polska, złota jesień). Był to październik roku 2005. Po kilku minutach powolnego spaceru dziewczyna dotarła do celu swojej podróży- Liceum ogólnokształcącego nr 1. Duży, szary budynek został wybudowany już 30 lat temu, ale mimo wszystko nie wyglądał na zbytnio zniszczony, co prawda farba złuszczała się w kilku miejscach i było widać gdzie niegdzie warstwę tynku na ścianach… Ale pomimo wszystko dało się na to patrzeć bez większego obrzydzenia. No ale jeżeli ktoś nienawidzi szkoły i wszystko mu w niej przeszkadza to nawet takie małe elementy mogły doprowadzać go do szału. Anna delikatnie otworzyła drzwi wejściowe i ostrożnie weszła do wnętrza budynku. W szkole było dziwnie cicho, praktycznie nie słychać było typowego dla tłocznych miejsc gwaru, było cicho pomimo tego, że na korytarzu było stosunkowo dość tłoczno, aż roiło się od uczniów. Wnętrze szkoły nie było wcale okazałe, długi korytarz, kilkanaście klas po bokach, standard szczególnie dla polskich szkół tego typu. Ania podeszła pod klasę numer 4 gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja tego dnia. Miał to być akurat język polski w wykonaniu pani Ireny Jerich, pracującej w tej szkole od bardzo niedawna właściwie dopiero od pół roku. Pod klasą stała grupa niczym nie wyróżniających się uczniów ( około 26 ludzi, typowych 16-latków). Anna rozejrzała się dookoła a jej uwagę przykuł wielki, blisko dwumetrowy młody mężczyzna stojący oparty o ścianę. Dziewczyna przyjrzała mu się dokładnie. Człowiek ten ubrany był w czarne dresy, był bardzo szeroki w plecach i patrzył się w jedno miejsce w bardzo groźny sposób. Jego twarz (wykrzywiona wyraźnym grymasem) pokryta była głębokimi dziurami szczególnie na policzkach i mocnym zarostem pod brodą i na części policzków. Nie nosił jednak wąsów. Dziwne wydały się jej jego oczy, najprawdopodobniej dlatego, że nie było widać u niego powiek. Miał nisko osadzone brwi, jego oczy praktycznie się z nimi stykały. Gdy dziewczyna się już na niego napatrzyła, spojrzała na stojącego obok niego bardzo niskiego, pryszczatego chłopaka w okularach. Stał również oparty o ścianę i wodził wzrokiem za przechodzącymi obok ludźmi. Niedługo później zadzwonił dzwonek i cała klasa weszła do wnętrza pomieszczenia. Anna weszła ostatnia. Wszyscy zajęli miejsca, a sama Ania zajęła miejsce obok wysokiej, rudej dziewczyny w okularach.

- Ej nie widziałam cię tu wcześniej. Jesteś tu nowa? – Przemówiła ruda dziewczyna z wyraźnym rosyjskim akcentem.

- W zupełności. Jestem tu nowa… - odpowiedziała Anna, kładąc torebkę na ławkę.

- Jak się nazywasz?

- Anna Zadzka, a ty?

- Lena Pietrowicz. Miło mi. Skoro mamy już to za sobą to pozwól, że się tobą zaopiekuje. Na pewno czujesz się zagubiona i potrzebujesz kogoś kto cie wprowadzi w tę nową rzeczywistość…

- W sumie nie zaszkodzi. Co chcesz mi powiedzieć?

- To zależy co chcesz wiedzieć. Możesz mnie zapytać o wszystko… O wszystko.

- No dobrze. Opowiedz mi o sobie… Wydajesz mi się być bardzo interesującą osobą… No wiesz przez te rude włosy… Jesteś taka odmienna i piękna przy tym.

- Ty też jesteś nie brzydka. Nie wiem czy wiesz, ale rzadko słyszy się komplement od innej dziewczyny… Nieważne. Pochodzę z Rosji co pewnie zauważyłaś po moim akcencie, lubię języki obce i anime… Jeżeli oczywiście wiesz co to jest.

- Anime, tak? To te japońskie bajki?

- Tak.

- Tak wiem co to jest. Mi się to jakoś osobiście nie spodobało, ja wolę wszelkie komiksy, a szczególności jeden… „Brzemię przeszłości”.

-  Mój brat miał jeden tego numer, ale jakoś mu się tego nie spodobało. Ja jakoś z ciekawości go przejrzałam i muszę przyznać, że wszechobecne tam sceny seksu i miłości między dziewczynami jakoś bardzo mnie urzekły.

- Naprawdę?

- A co? Tak bardzo cię to dziwi?

- No wiesz w tym społeczeństwie mało kto ma odwagę przyznać się do takich zainteresowań…

Rozmowę dziewczynom przerwała młoda kobieta chodząca do klasy (nie był to nikt inny jak nauczycielka Irena). Kobieta ta była dość wysoka (tak na oko miała z sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu), miała bardzo wydatne kształty (duży biust, szerokie biodra i długie nogi) oraz miała długie, brązowe, rozpuszczone włosy. Ubrana była w skórzaną odzież (skórzana kurtka, skórzane spodnie i wysokie glany). Kobieta podeszła do biurka i powiedziała głośno: - Dzień dobry. Po czym usiadła i założyła nogę na nogę. Następnie wzięła do rąk dziennik i zaczęła leniwie sprawdzać obecność. Po kilku sprawdzonych uczniach zatrzymała się na nazwisku Muder.

- Muder?

- Jestem… - Odpowiedział z wyraźną pogardą w głosie wielki, młody mężczyzna z dziurami w twarzy.

Nauczycielka sprawdzała dalej obecność, a Lena i Anna wznowiły rozmowę.

- Mówiłyśmy o tym, że bardzo podobał Ci się mój ulubiony komiks…

- Ach tak. Przeczytałam go sobie wnikliwie i odkładam właśnie kasę na kolejne numery.

- A masz może swoją ulubioną postać?

- Mi się bardzo spodobała postać Briktera. Sama w sumie nie wiem dlaczego… Może przez to, że wydał się taki swojski? No wiesz podstarzały alkoholik, który ma na wychowaniu dorastającą córkę...

- Ja z kolei najbardziej lubię Annennesmith. Też nie potrafię sensownie wyjaśnić dlaczego ją lubię.

- Ale wiesz, że ona jest lesbą?

- No tak, ale mi to w niczym nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, ja bardzo lubię takich odmieńców.

- Wydajesz się być bardzo tolerancyjna… Wiesz nie powinnam Ci o tym mówić, ale mi też podobają się dziewczyny.

- Doprawdy?

- Tak i muszę Ci przyznać, że od razu wpadłaś mi w oko. Zdaję sobie sprawę, że ledwo się znamy, ale ja chyba coś do ciebie poczułam. – Powiedziała Lena w zalotny sposób, dotykając dłoni Anny.

- To bardzo miłe, ale nie wiem czy ja czuję coś do ciebie. Owszem jesteś ładna i to nawet bardzo…

Nagle Lena pocałowała Annę w usta, delikatnie dotykając jej twarzy. Następnie zaczęła delikatnie wkładać język do środka ust Ani i zjechała rękami na jej biodra. Tą jakże piękną scenę przerwała interwencja nauczycielki, która podeszła do całujących się dziewczyn i chrząknęła głośno.

- Muszę wam chyba przerwać, bynajmniej etyka nauczycielska mi to nakazuje. No więc natychmiast przestańcie się lizać! I proszę zostańcie po lekcjach.

40 minut później.

Minęło 40 minut odkąd Lena pocałowała Annę, dla drugiej z dziewczyn było to nie lada wydarzenie. Tak naprawdę Anna marzyła już od dłuższego czasu by pocałować inną dziewczynę, ale jakoś nigdy nie miała ku temu ani odwagi ani okazji. Ten wielki dzień nadszedł właśnie dzisiaj, zapamięta go sobie na długo. A więc obie siedziały w ławce w pustej klasie wraz z Ireną Jerich na tak zwanym dywaniku. Kobieta przysunęła sobie krzesło do ławki, w której siedziały i rozpoczęła nieuniknioną rozmowę.

- To co dzisiaj zaszło nie powinno mieć nigdy miejsca, ale staram się was zrozumieć… Burza hormonów, niestabilność umysłowa i ta dzisiejsza moda na tego typu zachowania. Wiem sama przez to przechodziłam, ale miejcie pewne granice! Nie róbcie tego na lekcjach, błagam was. Nie chcę wam wpisywać uwagi zwłaszcza tobie Zadzka, jesteś tu nowa i w ogóle… Dobra idźcie już, nie chcę wam  zabierać przerwy, ale pamiętajcie o tym co wam powiedziałam.

Dziewczyny wyszły z klasy i weszły razem do najbliższej damskiej ubikacji. Anna stanęła przed stojącym tam lustrem i spojrzała na swoje odbicie. Miała stosunkowo ładną twarz (bez żadnych nierówności, syfów czy innych niedoskonałości typowych dla tego wieku), czarne, długie włosy (zakrywające jej lewą połowę twarzy) oraz duże, szare oczy wymalowane w charakterystyczny sposób (wzorowane na oczach wcześniej wspomnianej Annennemsith z komiksu pod tytułem „Brzemię przeszłości”). Można by było powiedzieć, że Anna byłaby idealna pod względem swojego wyglądu gdyż miała w pełni wykształcone już walory swojego piękna i mam tu na myśli jej duży biust, krągły tyłek i te nieziemskie nogi… Ale miała jeden poważny defekt. Nie bez powodu włosy zakrywały jej cześć twarzy, miała tam bowiem dwie wielkie szramy ciągnące się przez pół twarzy, przez cały policzek aż do oka. W każdym razie trochę się ich wstydziła i zakrywała je, jak do tej pory dość skutecznie.

Ania odeszła od lustra i podeszła do stojącej obok Leny rozpoczynając rozmowę.

- Wiesz co? To co zrobiłaś było bardzo przyjemne, wręcz spełniłaś moje marzenie. Zawsze chciałam pocałować dziewczynę, ale nigdy miałam na to odwagi i trochę się tego wstydziłam, a tu nagle pojawiasz się ty i bez żadnych oporów mnie całujesz…

- Muszę Ci coś wyznać. Jestem lesbijką i od razu mi się spodobałaś. Musiałam to zrobić, no może niepotrzebnie na oczach całej klasy. Teraz obie będziemy nazywane lesbami i postrzegane przez nich gorzej. Ale ja jestem na to gotowa, jeśli ja też Ci się podobam to możemy stworzyć piękną relację…

- Hej spokojnie, nie bądź taka szybka. Nie wiem czy ja potrafię tak od razu. Fakt podobasz mi się, szczególnie kolor twoich włosów, ale może na początek pozostańmy przy niewinnych pocałunkach, bardzo mi się to spodobało i chcę więcej.

- Dobrze, jak chcesz. Może naprawdę lepiej będzie jeżeli się lepiej poznamy?

- Ale zanim zaczniemy chciałabym, żebyś o czymś wiedziała. – Powiedziała Anna odgarniając włosy, które zakrywały jej twarz. – Czy na pewno chcesz być z kimś takim, o takiej twarzy?

- Nawet z tymi bliznami mi się podobasz. Myślisz, że taki mały niuans mnie do ciebie zrazi? Mylisz się.

- Naprawdę Ci to nie przeszkadza?

- Nie. – Powiedziała stanowczo Lena przytulając się do Ani.

- Zawsze wydawało mi się, że ludzie nie chcą mieć do czynienia z ludźmi, którzy tak wyglądają. Dlatego zawsze to ukrywałam.

- Niepotrzebnie, takie rzeczy dodają wręcz charakteru. Sprawiają, że nie wyglądasz jak oni wszyscy jak ta cała szara rzesza ludzi. Bynajmniej czymś się wyróżniasz… - Powiedziała spokojnym tonem Lena, po czym delikatnie pocałowała Annę w usta.

Następnie obie dziewczyny zaczęły się namiętnie całować, jednocześnie pożądliwie się obmacując. Trwało to tak z pięć minut, aż do dzwonka, który nieubłaganie musiał zadzwonić.

 

Było już po lekcjach. Anna szła sobie ulicą prosto do domu, rozmyślając o swojej nowej koleżance i jej niezwykle delikatnych i gładkich ustach… Z zamyślania wyrwał ją widok idącego obok niej Mudera. Człowiek ten szedł bardzo szybko i w niezwykle sztywny sposób, właściwie z całego jego ciała w ruchy były tylko nogi. Z niezwykle groźną miną minął Annę i szedł w tym samym kierunku co ona. Ania nie wiele myśląc przyśpieszyła i postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o nim, dobrym pomysłem było wyczajenie gdzie mieszka. Po dziesięciu minutach Anna (idąc za Muderem) trafiła na osiedle na którym od niedawna mieszkała, osiedlu bohaterów listopadowych. Mężczyzna wszedł do jednej z klatek schodowych, a Anna zrobiła to samo. Muder wszedł na drugie piętro i otworzył sobie drzwi ( z numerem 9) kluczem. Następnie zniknął za zatrzaśniętymi za sobą drzwiami. Anna bardzo się zdziwiła, ponieważ Muder okazał się jej sąsiadem, ona sama mieszkała pod siódemką, naprzeciw jego drzwi. Po chwili Anna weszła do swojego mieszkania i weszła do kuchni gdzie przy garnkach krzątała się jej matka- Weronika Zadzka. Była to średniego wzrostu kobieta w średnim wieku (tak na oko 45 lat) o brązowych włosach i zielonych oczach. Nie wyróżniała się niczym z tłumu innych polskich kobiet, tak naprawdę trzeba byłoby powiedzieć, że zwyczajnie w świecie nie była zbyt urodziwa. Co oczywiście dla ojca Anny, Wacława nie stanowiło to żadnego problemu. Z resztą, która inna kobieta chciałaby mieć do czynienia z takim frajerem. A jak można go inaczej nazwać? Nie dość, że niski, chuderlawy, w wielkich okularach na nosie i do tego jeszcze łysiejący. To wydaje się wręcz dziwne, że dwoje tak brzydkich ludzi było w stanie spłodzić tak piękną dziewczynę jak Anna. A więc dziewczyna usiadła sobie przy stole i czekała spokojnie aż matka tradycyjnie poda jej coś do jedzenia. Tak się też stało, niedługo później matka położyła przed nią talerz gorącej zupy ogonowej z makaronem. Matka uśmiechnęła się i usiadła naprzeciw córki patrząc się na nią.

- No i jak Ci minął dzień kochanie?

- Całkiem nieźle, poznałam już nawet nową koleżankę… Niejaką Lenę. – Odpowiedziała Ania, przełykając w międzyczasie kolejne łyżki zupy.

- Fajnie… Widzisz? Mówiłam Ci, że nowa szkoła nie będzie taka zła.

- Mamo, nie wiesz aby kim są nasi sąsiedzi? Chodzi mi o tych spod dziewiątki.

- Akurat wiem. Byłam dzisiaj u tych ludzi. Jak byłaś w szkole to poszłam tam i zapukałam, drzwi otworzyła mi wysoka blondynka tak około pięćdziesiątki. Powiedziałam jej, że jestem jej nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, a ona zaprosiła mnie do środka. Spędziłyśmy z godzinę na kawie. Nazywa się Hannah … Miller, Mudler, Mildner?

- Muder?

- Tak, chyba tak. A ty skąd wiesz?

- Jeżeli ta osoba to jej syn, to chodzi do tej samej klasy co ja.

- Wspominała, że ma syna niejakiego Hermana. Ale mówiła, że ma 23 lata. Jakim cudem może chodzić do liceum?

- Może kiblował.

- Może… Dobra nieważne. Słuchaj mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Zajmiesz się sobą sama?

- Jasne…

- No to świetnie. Słuchaj zaraz Bartek wróci ze szkoły, będziesz mogła się nim zająć? Trzeba będzie mu pomóc z lekcjami, a w szczególności z niemieckim. Poradzisz sobie.

- Jak zwykle.

Po trzydziestu minutach do mieszkania wszedł młodszy brat Anny, Bartek. Na opis jego wyglądu powinniśmy poświęcić trochę więcej czasu. Ten młody człowiek przynosi hańbę całej męskiej społeczności, otóż ten młodzieniaszek maluje się do szkoły! Najnormalniej w świecie maluje sobie oczka, wyrównuje brwi, używa cieni do powiek i podkrada kosmetyki siostrze. Co za akt nieposkromionego pedalstwa… W każdym razie jego rodzice nic mu na to nie mówili, a siostra była bardzo zadowolona, że ma komu układać włosy czy na kim testować nowe kosmetyki. Bartuś miał 13 lat i chodził do pierwszej klasy gimnazjum. Miał bardzo delikatne rysy twarzy (zupełnie jak u dziewczyny) i duże oczy koloru niebieskiego. Nosił również długie blond włosy, które wielokrotnie w ciągu roku malował u miejscowego mistrz strzyżenia pana Łukasza „Frezera” Dziewita. Z reszta cała dzielnica się u niego strzygła. Oprócz tego Bartek nie był za wysoki nawet jak na swój młody wiek jego wzrost sięgał zaledwie do metra sześćdziesiąt. A więc Bartosz wszedł do kuchni i usiadł obok Anny, która właśnie piłowała sobie paznokcie.

- Cześć, widzę, że wykonujesz moją ulubioną czynność.

- Nawet nie wiesz jak bardzo jest to irytujące…

- E tam wcale nie. Powiedz lepiej jak było w nowej szkole.

- Nic specjalnego. Było ogólnie lepiej niż sobie to wyobrażałam, wiesz bynajmniej nauczyciele byli spoko, ale inni uczniowie straszne snoby.

- Skoro sama pierwsza do nich zagadasz to się nie dziw.

- Nie będę pierwsza niczego robić, wstydzę się.

- Jak sobie chcesz.

- A ty? Jak sobie poradziłeś w nowej szkole? Wiesz z tym dzisiejszym, mocnym makijażem i swoją szlachetną, kobiecą urodą?

- Trochę się ze mnie ponaśmiewali, powyzywali od pedałów, ale ostatecznie zyskałem akceptację w kręgu dziewczyn. One mają mnie chyba za geja…

- Wcale się im nie dziwię. Używasz więcej szpachli ode mnie w końcu.

- A co to moja wina, że potrzebuję bardziej podkreślać swoje piękno?

- Zachowałbyś się jak mężczyzna. Obciąłbyś włosy, przestał malować oczy, zdjąłbyś te rureczki z tyłka i przestałbyś mi w końcu podbierać majtki do cholery!

- Nie, wolę to jak wyglądam teraz. Ta typowa męskość jest już zupełnie przereklamowana.

- Zastanawiam się czy ty w ogóle masz coś między nogami. Nawet w tych obcisłych gaciach nic tam nie widać… A to mi daje dużo do myślenia o tobie.

- Spier…

- No, no uważaj sobie! Nie będziesz się tak do mnie odnosił.

- Idę się przejść, a ty sobie tutaj gnij i snuj swoje głupie teorie na mój temat.

- Zaraz, a zadania?

- Nic mi nie zadali!

- No już Ci wierzę. A zresztą co mnie to. Jak chcesz kiblować to nie moja sprawa, jeszcze zobaczysz będziesz chodził do szkoły do dwudziestki zupełnie jak nasz sąsiad.

Bartek wyszedł z mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Niedługo później Anna zrobiła to samo, z tą różnicą, że zamknęła drzwi na klucz. Ania zeszła powoli schodami na dół i ujrzała Mudera i chudego chłopaka, którego widziała w szkole z Muderem siedzących na ławce przed blokiem. Rozmawiali. Udało się jej usłyszeć cześć ich rozmowy.

- A grałeś może w Ligę Legionu? – Powiedział wysokim głosem pryszczaty chłopak.

- Nie, nie słyszałem o tym. To jakaś nowość? – odpowiedział basowym głosem Herman.

- Tak, wyszła jakoś tak na wakacje tego roku. To takie MMORPG, wiesz gra się przez Internet. Bardzo mi się spodobała…

- O czym to jest?

- Wybierasz sobie jakąś postać i walczysz z innymi graczami, ekspisz, rozwijasz bohatera i usprawniasz swoje umiejętności. Ja gram Dr Mugnorilerem, to taki wielki olbrzym w fartuchu lekarza z dwoma mieczami przy boku. Nawet fajnie się gra, ale jest niezła konkurencja. Czy te pacany grają w to całymi dniami? Na to chyba wygląda skoro wszystkie postacie są na pięćdziesiątym levelu…

- A ty który masz?

- Trzydziesty szósty. A i tak dzisiaj nie poekspie bo wybrałem popołudnie spędzone z tobą.

- Nie wiem ile czasu można spędzać przed ekranem? Przecież to można palpitacji mózgu dostać.

- A gadanie, ja tam w święta siedziałem 18 godzin bez przerwy i grałem w Młot Wojny.

- A to nie jest to aby co się gra orkami albo tymi całymi komandosami z kosmosu?

- Właśnie to.  Mówię Ci giera wypas. Przechodziłem ją chyba w dwa miechy. A grałem codziennie po kilka godzin.

- Faceci… - Westchnęła Anna.

Anna postanowiła podejść do rozmawiających Pryszczatego i Mudera.

- Cześć chłopaki! – Zawołała Anna, uśmiechając się.

- Cześć… - powiedział nieśmiało pryszczaty chłopak.

- Czego chcesz gładziochu? – Zapytał Muder przez zęby. – Zaraz, przecież to nasza lesba… - Dodał po chwili.

-  Gładziochu? – Zapytała Anna udając zdziwienie ( dobrze wiedziała co oznacza słowo gładzioch).

- Nie będę Ci tego teraz tłumaczył. Myślałem, że lesby unikają mężczyzn. Nie wiesz nic o tym Czarek?

- Wcale nie jestem lesbą. To, że całowałam się z inną seksowną dziewczyną nie znaczy, że nią jestem.

- J.....i zboczeńcy, wszędzie się kręcą najpierw niewinnie się całują a potem żądają prawa do adopcji dzieci.

- Spokojnie Cezary! Nie możemy każdego odmieńca traktować w ten sam sposób. Tamten mały karypel z wymalowanymi oczętami aż sam się prosił o to żeby go zbesztać. Skąd się taki coś bierze w człowieku?

- Nie no ja najpierw myślałem, że to jakaś niewysoka kobitka, a tu takie rozczarowanie. Szczególnie, że chciałem zarywać.

- No Czaruś z ciebie to jest prawdziwy uwodziciel. Jak wystartowałeś do niego z tekstem: „Hej, hej mała, może się zabawimy w jakimś ustronnym miejscu”. U żadnej płci nie miało to szansy bytu.

- Przepraszam, że wam przerwie, ale ten niski karypel to mój brat…

- Masz się czym chwalić lasencjo. Ten młody człowiek musi być chyba czarną owcą w waszej rodzinie…

- Wcale nie, w pełni akceptujemy jego odmienność…

- Typowa nowoczesna rodzina… - Dodał z ironią w głosie Czarek.

- Nie nudzi wam się tak siedzieć na d....e całe popołudnie na tej obskurnej ławeczce i gadać o głupotach?

- Nie jakoś nie, ale w twoim towarzystwie było by nam jeszcze milej…

- Od kiedy Czaruś masz taką śmiałość do kobiet? Pamiętasz co Ci mówiłem o gładziochach? Nie można im ufać!

- Weź Muder przestań z tą swoją bezpodstawną nienawiścią do innych ludzi. To zaczyna się robić już chore. Siadaj z nami Aniu, nie zwracaj uwagi na tego starego pryka…

- Zapamiętałeś moje imię? No proszę. Wiecie co? Chętnie się do was przysiądę.

- A więc Aniu czym się tak ogólnie interesujesz? – Zapytał podekscytowany Czarek.

- Nie mam jakiś wielce wspaniałych zainteresowań, ale bardzo lubię komiksy. Szczególnie jeden. Brzemię Przeszłości.

- No Co ty gadasz?! To nasz ulubiony komiks, to znaczy mój i Mudera. Nie wiem czy wiesz ale jego kuzyn jest scenarzystą tego komiksu. Zawsze nam odpala darmowe numery jeszcze przed sprzedażą.

- no to mamy wspólne tematy…

- Ej widzę, że masz szramy na twarzy… - wtrącił Muder. – Chyba nie jesteś takim typowym gładziochem jak reszta. Chyba jednak możemy się dogadać…

- Teraz mi ufasz? – Spytała Anna.

- Nie do końca, ale powiedzmy, że możemy teraz swobodnie i bez żadnych wrogości pogadać…

- No to świetnie.

- A wracając do tego… to jaką masz swoją ulubioną postać?

- Annennesmith. A ty?

- Ja najbardziej lubię Barbarzyna Willa. Gość jest po prostu obłędny. Taki wielki i silny…

- Uspokój się Czaruś bo Ci jeszcze żyłka pęknie w pewnym miejscu. Nie ekscytuj się tak strasznie…

- Cicho!

I tak oto minęło kilka godzin na rozmowach między Anną, Muderem i Czarkiem. Siedzieli tak do dwudziestej, kiedy to matka Ani wezwała ją do domu.

Post połączony: 2014-03-30, 18:37
Teraz to zauważyłem, w tytule miało być o Trojgu ludzi, a nie ,,troju,, jakiś admin może to zmienić? Prosiłbym.
 


0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry