Ależ w książce Cersei nie ma szans być realnym zagrożeniem. Bądźmy szczerzy, nie da rady w obecnej sytuacji załatwić Tyrellów jak w serialu. A nawet jakby zabiła śmietankę to są jeszcze synowie, po za jej zasięgiem oraz faktycznie wielka potęga armii Reach. Lannisterowie w książkach armii nie mają praktycznie w ogóle i są jeszcze zajęci stałym problemem na Dorzeczu.
A co ja Kuba pisałem? Przecież jej rola w książce jest już spalona, ale nie spisujmy ją na straty. Ona w ten czy inny sposób namiesza, ale nie łudźmy się - królowa jak w serialu to ona nie zostanie.
Euron może być problemem chyba, że Victarion by doprowadził do tego mariażu. Wydaje mi się, że jak róg faktycznie działa to Dany może nie mieć wyjścia. Wtedy uważam, że Euron by się wycofał i poczekał na to jak wszyscy się wykrwawią. A generalnie mam wrażenie, że on odegra sporą rolę przede wszystkim w wątku Innych.
Te rogi są fałszywe. Chcesz wiedzieć czy Róg jest tak naprawdę Rogiem Joramunna czy też Rogiem od Smoków? Leży w posiadaniu pewnego grubasa z Nocnej Straży co znalazł go pod Pięścią Pierwszych Ludzi. Wszyscy myślą, że Róg musiał być kolosalny, a to jest wielki błąd, którego czytelnicy nie dostrzegają.
Aegon ma ten plus, że ma Varysa który w książce nadal jest kozakiem. Do tego dochodzi będący kwestią kilku rozdziałów sojusz z Martellami i ich potęgą. Jeśli przetrwa maszerującego na nie Tarlyego (chyba, że idzie ktoś inny bo nie wiem czy Tarly nie był wysyłany do Dorzecza) to powinien bez problemu zająć Reach i ziemie korony które plądruje swoimi podjazdami Euron.
Sojusz z Martellami dojdzie do skutku, bo Doran się dowie w ten czy inny sposób co się stało z Quentynem. A tego Tarly'ego to ja bym tak nie cechował jako lojalnego koronie i Tyrellom - jeśli wywęszy okazje (są ku temu przesłania w książce) to skuma się z Aegonem VI i zdradzi Tyrellów. Podobna rzecz ma się z Matthisem Rowanem.
Stannis wątpię aby wyszedł daleko za Północ. Bitwę z Boltonem powinien wygrać, w Winterfell wszystko wskazuje na to, że dojdzie do rewolty, udaremnił zdradę swoich Karstraków. Na dodatek jak Manderly zdania nie zmieni to powinien wyczarować te swoje wojska i wszystko zakończy się szybko.
Pamiętaj tylko, że nawet po zwycięstwie Stannis nie będzie miał wielkiej armii. W Winterfell nie ma gigantycznej grupy, na dodatek taki Kurwistrach nawet jeśli w finałowym momencie zdradzi Roosa może nie brać udziału dalej w wojnie z obawy o to, że Freyowie zabiją zakładnika od Umberów.
Chyba trochę biegniesz w przód - raz, że mają doczynienia ze wspomnianą zimą i burzami śnieżnymi. W książce nie będzie cholernych kruków o szybkości światłowodu. Walder Frey nie dowie się, że synowie mu tajemniczo giną w czasie batalii w Winterfell. A jeśli nawet, to stary dureń ma już inne kłopoty, które formuja się w Dorzeczu.
Do tego w książce śnieżyca jest PRAWDZIWYM zagrożeniem więc przetransportowanie armii będzie w cholerę trudne. Zwłaszcza, że jeśli Davos nie dostarczy następcy Eddarda to wątpię by Lordowie Północy pomaszerowali za Stannisem. Bardziej widzi mi się rozwiązanie nieco jak z serialu w którym to Baratheon wygrywa wojnę, ale sam ginie i Jon zostaje Królem Północy, oby nie.
Bo Rickon zginął w serialu, bo nie mają pomysłu na niego Dedecy, to w książce też ma zginąć? Chyba za bardzo wiążesz książke z serialem. Powiem więcej - Rickon ma największe predyspozycje by przeżyć i zostać najbardziej okrutnym, surowym i krwiożerczym Starkiem jakimi kiedyś byli Królowie Zimy w Starożytności.
Manderly i inni Lordowie póki nie mają innej alternatywy, to pójdą za Stannisem. Jak Rickon się odnajdzie, to się u Stannisa może zrobić kłopot, ale wydaje mi się, że powtórzy ten układ który zaproponował Jonowi i ewentualnie dogada się z Manderlym by zaopiekował się Rickonem jako regent albo coś w ten deseń.
W każdym bądź razie Stannis nawet po zwycięstwie nie jest żadnym zagrożeniem dla Deanerys, Aegona czy nawet (bądźmy szczerzy) Cersei.
Oceniasz Stannisa na zasadzie pryzmatu serialu, i to widać. Facet jest sprytniejszy niż Ci się wydaje i stanowi dalej konkurencje dla innych monarchów czy tego chcesz, czy nie.
Za to ciekawie może namieszać Littlefinger. Z tego co wiem w Dolinie jest 10 tysięcy nie ruszonych rycerzy. Gdyby zaatakował w odpowiednim momencie mógłby z zaskoczenia wziąć Dorzecze gdzie tylko czekają lordowie wierni Tullym, żona Robba mająca testament Króla Północy, masa więźniów oraz partyzanccy żołnierzy. Gdyby zdobył tą siłę mógłby wejść w sojusz z Stannisem i faktycznie, wtedy ten faktycznie zacząłby się liczyć. Zwłaszcza, że w "Wichrach Zimy" dogaduje się z Żelaznym Bankiem, dostaje forse i wysyła rycerza po najemników, przy dobrych wiatrach mogą dotrzeć do Westeros razem z Dany lub nawet przed nią bo ona sobie jeszcze statki musi wykombinować. (patrz:Nie spalić floty Victariona)
1. Littlefinger żeby móc atakować, musi doprowadzić do śmierci Roberta Arryna, która niewątpliwie nastąpi.
2. Musi potem ujawnić Sanse przed lordami Doliny by Ci złożyli jej hołd i walczyli o jej dobre imię (czyżby foreshadowing ewentualnej wojny obozu Rickona/Stannisa z obozem Sansy/Littlefingera?)
3. Jeyne Westerling nie posiada żadnego testamentu Robba. Ten testament znajduje się w rękach Galbarta Glovera lub Maege Mormont, obydwoje narazie utknęli u Howlanda Reeda bez możliwości dojścia na północ. Jeszcze odegra role.
4. Chyba nie zapominasz jednego faktu, że lordowie Dorzecza nie cierpią Littlefingera (nawet Ci, którzy zyskali najwięcej od Korony po śmierci Robba), bo dostał z dupy tytuł Najwyższego Lorda Tridentu. Sam Littlefinger nigdy nie traktował tego tytułu na poważnie, nawet nie interesuje go przeprowadzka do Harrenhal - jego gra będzie się tyczyć tylko w obrębie Doliny i Północy na ten moment. Nikt za nim nie pójdzie, a oddziały partyzanckie są, ale one są pod przewodnictwem Blackfisha, który oczekuje na odpowiedni moment by znów przywrócić władze Tullych.
5. Sansa się pozbędzie Littlefingera prędzej czy później - albowiem przepowiednia starej baby z lasu mówiła, że dziewczyna zrzuci "tytana" z góry. Mamy dziewczyne (Sanse), mamy tytana (Baelisha, bo jego herbem rodowym jest tytan z Braavos, potem zmienił na przedzeźniacza) i mamy góry (Dolina Arrynów).