Rozdział I
Mistrzowie strategii
Viss jak zwykle o tej porze szedł do karczmy "pod i nad" na przedmieściach. Karczma była tania , za to wygodna i przytulna. Było to ulubione miejsce spotkań gildii "Mistrzów strategii". Minął Meczet* , Minaret* , Cerkiew* , przeszedł do dzielnicy biedy gdzie minął liczne karczmy i mnóstwo żebraków. W końcu dotarł do dzielnicy bramnej. Zarzucił kaptur na głowę , ponieważ strażnicy nie szczególnie lubili stałych bywalców karczmy "pod i nad" , bo byli to głównie banici. Straż jednak nie miała żadnych praw poza miastem , a straży chłopskiej obojętne było kto mieszka w tej wsi. Chyba , że były to czarownice. Viss miał długie, czarne włosy spływające mu na ramiona. Nikt w zasadzie nie widział jego szat pod czarnym jak noc płaszczem , lecz miał tam pełno kieszeni pełnych różnych przydatnych rzeczy. Twarz zawsze była cała czarna , gdyż Viss stosował eliksir maskujący. Przeszedł przez bramę. Wioska Visnan leżała po drugiej stronie mostu nad Jeziorem Krwi. Miało ono taką nazwę , ponieważ żyły w nim ponoć topielce , a jeden ze strażników mówił , że raz małego Cracena tam widział jak jego córkę pożarł. Przeszedł przez most i zobaczył coś nietypowego. Kilkunastu chłopskich strażników stało i kłóciło się nad związanym czymś. To coś było w rzeczywistości ostatnim przedstawicielem wymarłego gatunku Kirassów. Wyglądało mniej więcej tak:
http://images1.wikia.nocookie.net/wowwiki/...9/90/Murloc.png. Viss schował się za drzewem i przysłuchał się rozmowie.
- Spalmy go na stosie!- Krzyknął pierwszy z wieśniaków.
- Oszalałeś? Oddajmy to coś inkwizycji! Dadzą pewnie dużą nagrodę!- odparł drugi.
- A może to topielec z jeziora albo co?- spytał młokos
Wszyscy się wzdrygnęli na tę myśl.
-Jeśli to topielec zwykły to Inkwizycja każe nas powiesić za przyniesienie tego i marnowanie ich czasu!
Wieśniacy wiedzieli o tym.
-Ja pójdę! Dam to coś inkwizycji i odbiorę nagrodę nędzne tchórze!- zawołał młokos biorąc na barki Kirassa. Gdy tylko wszedł na most z za drzewa wynurzył się Viss i wbił w jego plecy gindżał. Następnie chwycił Murloca (bo tak nazywał się Kirass) i niepostrzeżenie przekradł się do karczmy „pod i nad”. Nikt nie zdziwił się widząc Kirassa , ponieważ wszyscy tu widzieli gorsze monstra. Podszedł do stolika przy którym siedziało już kilku przedstawicieli gildii Mistrzów Strategii.
-A co to u licha jest? – zapytał Kronnas , będący najmłodszym z tego grona.
-Takie sprawy omawia się w pokoju gildii- powiedział Viss , po czym podszedł do karczmarza , wziął od niego kluczyk i poszedł z przedstawicielami z gildii do pokoju na górze. Wszyscy przedstawiciele gildii byli banickimi lordami*. Pokój był mały i pusty. Tylna ściana była murowana. Viss podszedł do niej i nacisnął jeden z głazów. Przed nimi otworzyła się zapadnia , na której dno wejść da się tylko z pomocą haków do wspinaczki. Zeszli na dół. W pokoju panował półmrok. Oświetlało go kilka pochodni. Na środku były trzy stoliki. Na jednym rozłożone były mapy , na drugim akta innych tajemnych gildii , zaś na trzecim wszystkie zapiski o inkwizycji z Vinsen. Były tego tylko trzy kartki. Na środku leżał dywan. Nie był on zwykłym dywanem. Wyrastały z niego jakieś plugawe rośliny, zaś skupiska bakterii był widoczne na nim. Konhass wyjął z sakwy przy boku kilka zielonych ziarenek. Sypnął nimi na dywan , po czym bakterie i plugastwa zeń zniknęły , a pojawiły się zielone drzewka i inne wesołe rośliny. Na środku stał tron. Zapomniałem dodać , że Kronnas i Konhass są braćmi. Na północnej i południowej ścianie pokoju były dwa trony. Jeden dla Kronnasa , drugi dla Konhassa. Oboje byli założycielami gildii. Na zachodniej ścianie była tylko ciemność. Na wschodniej , zaś był kominek w którym żarzył się mały ogienek. Viss położył przy nim Murloca i wlał mu do gęby gorzałki. Noksoss był uzdrowicielem gildii i zajął się leczeniem Kirassa. Rozpoczęła się rozmowa członków gildii:
- Jest duży problem – zaczął Viss
-Jaki? – spytał go Konhass
-Inkwizycja z Vinsen chce głowy Olafa i Grongranna. Ponoć zabili Ikarusa – jednego ze starszyzny inkwizytorskiej. Chodzą też słuch , że Książe Wargkonn wysyła swe wojska na podbój twierdzy Khu! Jeżeli tak się stanie stracimy kilka filii naszej gildii! Jeśli zaś Olaf zginie nasze wtyki na północy Kandarii stracą łącznik i kontakt z nami. Jeżeli Grongrann zawiśnie nie ma co marzyć o założeniu kolonii na południowo-zachodniej wyspie! Innymi słowy jesteśmy otoczeni z jednej strony przez księcia a z drugiej przez Inkwizycje!
- Możemy od razu popełnić samobójstwo w takiej sytuacji!- wykrzyknął Hrassk- Całokształtem stracimy większość gildii!
Wszyscy wiedzieli , że Hrassk ma rację. W tem od strony kominka dało się słyszeć cichy pomruk i potem krzyk Noksossa:
- Obudził się!
Wszyscy wyjęli sztylety i niepewnie zbliżyli się do Murloca
-Kim lub czym ty jesteś- spytał go niepewnie Viss
-Ja Kirass. Dziękować Viss za ratunek. Chłopy by oddały Murloca w ręce Inkwów!
-Kinra! Co to Kirass i Ikwy?- zapytał Viss głównego uczonego gildii
-Kirass to pradawna rasa zamieszkująca południe i północ jeszcze przed przybyciem bóstwa najstarszego Ohaara! Żyły głównie w namiotach i walczyli mieczem lub dzidą. Mają one dobrze wyczulone mózgi nawet gdy są ogłuszeni , przez co zapamiętują wszystko co usłyszeli na bardzo długi czas. Inkw to w ich języku Inkwizytor. Kirassy zniknęły bez śladu przed powstaniem Vinsen czyli naszego miasta będącym pierwszą osadą ludzi!
-Ja ostatni Kirass! Ja obudzić się bez pamięci trzy dni temu w las!
-Jak się nazywasz?
-Ja Murloc! Ja przyjaciel!
Więc gildia zaczęła wychowywać Kirassa. Uczyli go poprawnie mówić , historii i tłumaczyli mu świat. Uczyli także walki i jazdy konno. Tak by stał się kolejnym weteranem gildii. Zajęło im to piętnaście lat. Tyle ile ukrywał się Olaf i Grongrann , tyle ile wojska księcia maszerowały do Thu. Było w tych latach wielce spokojnie. Aż do dziś.
______________
Meczet- tu: Świątynia ku czci boga Antogra (Patrona osiłków i stworzyciela ogrów)
Minaret- tu: Wieża obrad starszyzny Inkwizytorskiej
Cerkiew- tu: Świątynia ku czci boga ognia i zła (Ohaara)
Banicki lord- tu: Człowiek bez stanu cywilnego (lecz nie banita) mający pod swoim dowództwem jakoweś ziemie.