Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Nieintrygujący

Strony: [1] 2
1
Dzięki za opinię. Co do pisania staram się ale u mnie jest bardziej problem, że mam wiele pomysłów, które są w mojej głowie spójne a ciężko mi się je przelewa na papier. Obecnie nawet wpadłem na ciekawy pomysł powieści która rozgrywa się w klimacie zimnowojennym ale bez powiązań historycznych (inna geopolityka) z jedynym elementem fantastyki/s-f będącym motywem przewodnim. I znów ten sam problem, napisałem sobie streszczenie, konspekt i wszystko fajnie wygląda, na ciekawą i przede wszystkim oryginalną opowieść (nie widziałem, ani moi znajomi nie widzieli by ktoś już coś podobnego napisał) ale pojawia się problem ten co zwykle, trudność z przelewaniem słów na klawiaturę.

Ogólnie mam już swojej "prozy" spisane ponad 100 stron A4 i w zasadzie skacze między pozycjami i dopisuje tam gdzie akurat najdzie mnie wena pisać.  No cóż może kiedyś mi się uda dojść do zadowalającego chociaż mnie poziomu. To byłoby już sukcesem.

Tutaj już nic nie zamieszczam bo uznałem że i tak co jakiś czas czytam te swoje wypociny i je przerabiam bo czegoś się więcej nauczyłem właśnie z samego pisania. Coś w tym jest że nim więcej się pisze tym coraz lepiej to wygląda nawet jeśli chociaż o odrobinę. 

P.S
Co do awansu, to wytłumaczone w tekście powinno być (chociaż widać że nie dostatecznie skoro nie wszyscy tego się domyślają) ale streszczę w dwóch zdaniach. Eriwol jest rządzony przez namiestnika i ludność czeka na króla, który z powrotem zjednoczy Skarden, Saumrun i Montacie pod jednym panowaniem (ostatniego króla i jego całą rodzinę wycięto podczas wojny ludzko-imfiej). Czeka na jakiś znak (tym znakiem miałaby być emanująca gwiazda na dziedzińcu ale tak na prawde jakby prześledzić historię świata nie jest wspomniane że to to właśnie; szósty rozdział zmienia całkowicie pogląd na wiele spraw)

2
Offtopic / OTO POLSKA
« dnia: 2014-09-01, 21:09 »
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-zakazal-sprzedazy-tytulu-wprost-do-konca-procesu-z-romanem-giertychem/em45p

To tak abstrahując od Waszej "rosyjskiej" dysputy. Coś niewyobrażalnego... aż szkoda słów komentować.

EDIT:

Polecam obejrzeć parę filmików z kanału YT, https://www.youtube.com/user/podziemnaTV . W dość prosty dla wszystkich słowach są wytłumaczone mechanizmy ekonomiczne zachodzące w naszym kraju.

3
naprawdę nikt nie wie?

4
witam, chciałbym spytać czy modlitwa w kapliczkach działa w tym dodatku tak samo jak w zwykłym gothicu, tj. najemnik dostaje 1 siły, paladyn 2 i czy co rozdział od nowa można się modlić w celu uzyskania bonusów

5
Offtopic / OTO POLSKA
« dnia: 2014-08-26, 00:46 »
Prawda jest taka że emerytur za 20 lat na 100% nie będzie, już za 10 lat są obawy czy system wytrzyma ( i nawet publicznie się o tym mówi - patrz raport NIKu, wedle niego w 2020 ZUS będzie niewypłacalny - bo ekonomiści to już od dziesięciu lat o tym trąbią).  Będzie powrót najpewniej do systemu, który  zapoczątkował Bismark czyli do tzw emerytur obywatelskich. Każdy dostanie po równo jakąś kwotową zapomogę. Nikomu nie wpadnie do głowy by skasować ZUS (nie mylić ze skasowaniem emerytur) i przenieść jego obowiązki np do skarbówki. Nikt nie myśli by skasować podatek dochodowy, gdzie 70% płacących ten podatek jest na garnuszku państwa. Jaki jest w takiej sytuacji sens takiego podatku? To tylko więcej pracy dla obywatela (zmarnowany czas który mógłby jakoś spożytkować), Ci co zarabiają krocie i tak go nie odprowadzają (kontrakty managerskie) a państwo musi łożyć na administrację, budynki i infrastrukturę obsługującą cały system. Podatku dochodowego zagraniczne firmy nie płacą bo albo są zwolnione albo sztucznie wykazują stratę a zyski są wytransferowane zagranicę (co by nie było możliwe np przy podatku obrotowym). Ceny mieszkań w dużych miastach to wielka bańka spekulacyjna a ludzie bojąc się o swoje oszczędności inwestują w ziemię, która w powiatach takich jak grójecki chociażby pod Warszawą kosztuje już ponad 100 000 złotych za hektar a jeszcze dziesięć lat temu było to trzy razy mniej.

Najgorsza jest mentalność obywateli. Jak sie porozmawia z 40 latkiem o reformie zus to on zaraz "a co z moimi składkami?". Ludzie nie potrafią pojąć,  że ich już dawno nie ma, młodzi muszą na nich pracować ale i do czasu bo za 30 lat będzie połowę pracujących co obecnie. I tak się wszystko ciągnie. Są wybierani cały czas Ci sami ludzie, Ci co stali za aferą FOZZ , za gigantycznym przekrętem z Eureko na 9 miliardów i nic sobie z tego nie robią. Jedyna nadzieja, chociaż beznadziejna, że sobie odpuszczą jak już państwo będzie w stanie krytycznym i wtedy ktoś rozumny coś zacznie z nim robić.

Tak jakoś mi sie nazbierało by napisać taką smutną prawdę, której w mediach się nie uświadczy niestety. Tylko jakieś głupie przepychanki o pietruszkę.

6
Offtopic / OTO POLSKA
« dnia: 2014-08-25, 20:11 »

http://wiadomosci.onet.pl/polska-nie-odpowiedziala-na-prosbe-ukrainy-ws-sprzedazy-broni-bedzie-za-to-wsparcie/y7d9b

Normalnie krew zalewa. :facepalm: No tak, Polska to biedny kraj dla bogatych ludzi...

Każdy z nas jest już zadłużony na ponad 110 tysięcy złoty a 40 miliardów co roku idzie na samą obsługę naszego zadłużenia (dla porównania przychody do budżetu w 2014 zaplanowano na 277 miliardów). No cóż...

7
właśnie wyruszyłem z khorinis do farmy onara, nie atakowałem nikogo, nic nie ukradłem, nawet nie przespałem się w czyimś domu ani nie rozmawiałem, a ten skurczybyk lee każe mi 500 złota płacić, co jest nie tak? mógłby ktoś pomóc?

8
Offtopic / Skill w jednostkach PLN
« dnia: 2014-08-24, 17:46 »
Nie bo nie: bo nie uważam że jesteś fanem q3a. Mylę się?

Railguny wymiatają  :P

9
Offtopic / Skill w jednostkach PLN
« dnia: 2014-08-24, 17:38 »
Werewolf, gamingowe mają większą. W cs nie grałem i nie zagram, po drugie jak znasz mapę i obczajona taktyka to nie żartuj sobie.

Jest tyle map małych i symetrycznych do pojedynków że minute by zajęło Ci jej poznanie a nawet mniej. W takich mapach taktyki nie trzeba tylko właśnie umiejętności i refleksu :)

10
Offtopic / Skill w jednostkach PLN
« dnia: 2014-08-24, 17:31 »
Ja mogę powiedzieć na co ci spodnie, skoro i tak nikt nie zmieni o tobie opini ? Zależy kto ma jakie upodobanie, jedni przywiązuje mniejsza, a jedni większą uwagę do ubioru.

Chodzi o to by doskonalić swoje umiejętności, a on był by jeszcze lepszy. Gdy by spotkał równego sobie może właśnie dzięki myszce by wygrał.

Teraz rozmawiamy o czasie reakcji. Trzymajmy się tego.

Ale może spodobasz się jakieś pannie (zakładając że jesteś stanu wolnego)? Nie rozumiem natomiast zbytnio jakie korzyści wynikają z bycia "jeszcze lepszym" będąc aktualnie najlepszym w jakiejś grze.

Co do czasu reakcji to nie ma o czym rozmawiać bo zależność takich elementów jak myszka w stosunku do wrodzonego talentu że tak ujmę to jakieś 1 : 1000 albo i jeszcze więcej to o czym tutaj mowa. Te mikrosekundy o których tak debatujecie to w prawie wszystkich przypadkach to kwestia percepcji

11
Offtopic / Skill w jednostkach PLN
« dnia: 2014-08-24, 17:24 »

Nieintrygujący, przede wszystkim tak, ale jak byś dał  temu graczu pro sprzęt, to byłby jeszcze lepszy.


Powiedz mi tylko po co mu taki sprzęt i kasa wywalona na niego zamiast np. nie wiem na jakieś nowe, fajne spodnie? Nie potrafię tego zrozumieć. I tak wszystkich kosił, nie było na niego mocnych, co chwile heady ładował. To tak jakby kupować ferrari do jazdy po mieście gdzie w zupełności wystarczy taki passat.

12
Offtopic / Skill w jednostkach PLN
« dnia: 2014-08-24, 16:55 »
Jak to dobrze, że preferuje gry typu Civilization czy też Football Manager. Nie muszę się zastanawiać jaki sensor w myszce mi potrzebny :P

Przypomniało mi się przy okazji jak w akademiku były turnieje w cs-a i był taki jeden gracz co w zasadzie kosił wszystkich a nie miał jakiegoś super sprzętu więc sądzę że tutaj bardziej chodzi o czas reakcji samego gracza i jego spostrzegawczość .

13
a jeśli ja wolałbym w zręczność nie lecieć, dużo punktów na to trzeba by było poświęcić, do czego niby niezbędne?

14
Offtopic / Czy Bezi ma imię?
« dnia: 2014-08-23, 15:06 »
Moim zdaniem od początku cała ta zabawa z imieniem była zamierzonym działaniem PB. Tak by wzbudzić ciekawość a jednocześnie by każdy mógł bohatera nazywać wedle własnego mniemania przez to bardziej się z nim utożsamiając. To takie moje odczucie.

15
w jakie umiejętności łowieckie opłaca się inwestować by nie tracić niepotrzebnie pn? i czy skradanie i kradzież kieszonkowa są niezbędne? daje się nimi zgarnąć jakieś dodatkowe bonusy?

16
Budowa zdań ogólnie jest sztuczna, "nic istotnego, chociaż czekaj" , sam powinieneś to zauważyć.
Dopisz również jaką akcje aktualnie wykonują, nie wiadomo czy idą, czy stoją, a tutaj chodzi o wyobrażenie czytelnika, przy tym potrzeba dokładny główny zarys.

Tak właśnie czułem że o to może chodzić. Po weekendzie siądę nad tym rozdziałem jeszcze raz by trochę poleżał i zrobię poprawki.

Cóż, od początku nie jestem pewien kto to mówi, możesz wtrącić gdzieś między zdania takie- powiedział koń rafał, czy coś. Ważne jest to przy pierwszych dialogach, później już idzie, wiadomo, jeśli dodajesz osobę do konwersacji, to lecisz powtórki -powiedział -powiedział- -powiedział. Oczywiście samo słowo powiedział jest tu tylko przykładem.
Rozumiem, co do powtórki słowa "powiedział" to aż sobie spisałem wszystkie synonimy na kartce gdyż co chwilę mi było potrzebne (aktualnie jestem w trakcie tworzenia szóstego rozdziału). Jeszcze raz dzięki za opinię.

Post połączony: 2014-08-23, 14:37
Tego dnia wiatr od samego dnia był niesamowicie nieustępliwy w swoich starań, uderzając podmuchami, raz za razem.
Ja tylko tu doszedłem...
# Są braki w interpunkcji, więc czyta się to trochę chaotycznie. Niektóre zdania (np zacytowane wyżej) mają kiepską stylistykę... " wiatr od samego dnia..." no i pewnie z winy kopiowania, błędy- " nieustępliwy w swoich starań"

Dzięki wielkie. Przeleciałem cały tekst i zrobiłem jego retusz. Szczerze mówiąc sam się złapałem za głowę w niektórych miejscach. Jednak dobrze kiedyś mi ktoś powiedział że warto po kilku dniach jeszcze raz przeczytać swój utwór by niektóre rzeczy zauważyć.

17
Tego dnia wiatr od samego dnia był niesamowicie nieustępliwy w swoich starań, uderzając podmuchami, raz za razem.
Ja tylko tu doszedłem...

Mógłbyś napisać z jakiego powodu? Zbyt długi opis tak błahej sprawy jak zerwanie narzuty czy odrzucająca forma przedstawienia tej kwestii?

W samym początku nie mam pojęcia o co chodzi. Dialogi są bardzo sztuczne, poza tym miejscami nie mam pojęcia kto to mówi- jak przykładowo dwa kończące dialogi, takie rzeczy umkną w czasie czytania.
Natomiast opisy bardzo fajne, przyjemnie się czyta, z tym że miejscami są niewielkie niespójnośći, jak np. piramida, która wiem że jest, ale nie wiem co, jaka duża jest, i jak dokładniej wygląda, w tym momencie opis treściwy, musisz to poprawić.


Staram się unikać zbyt dużej liczby didaskaliów informujących kto co powiedział gdyż dialogi traciły na płynności ale może wysnułem błędny wniosek. Jeśli mógłbyś jeszcze napisać co dokałdnie według Ciebie przemawia za sztucznością dialogów będę wdzięczny. Jeśli chodzi o dwa końcowe to wywnioskowałem że po przeczytaniu wcześniejszych fragmentów czytelnik wychwyci to (dlatego dałem kilka nawiązań jak wzmianka o królu czy też sformułowanie "odpowiedzieć czynem" ) ale dzięki za uwagę. Postaram się nad tym popracować. Przy okazji dowiedziałem się że nie bardzo pasuje do generała synonim dowódca.  Bym zapomniał myślałem również by jaśniej wszystko wyłożyć co jak i dlaczego ale wycofałem się z tego pomysłu gdyż przez te kilka niewiadomych kolejne rozdziały w mym odczuciu (może błędnym kto wie stąd moja prośba o opinie) są ciekawsze. Dzięki wielkie za komentarz jak i wszystkim innym którym się chciało przeczytać i jeszcze coś napisać :).

Emm, nie wiem czy wiesz, ale jakim cudem Rozdział 0? Jak już to Prolog...


Prolog to osobna kwestia i będzie wrzucony jako następny tekst za jakiś tydzień :). To jest rozdział 0, taką mam koncepcję na pierwszy tom. Dzieją się tam wydarzenia w ramach czasowych 6-7 rozdziału w innej części świata. W 1 rozdziale pojawia się Regoher a w kolejnych killaci, którzy długo nam towarzyszą. Nie chce zdradzać fabuły ale to co się wydarzyło w 0 rozdziale ma drugie dno, które w pewnym momencie wyjdzie na światło dzienne.

18
Wrzucam rozdział 0 powieści zakotwiczonej w tworzonym przeze mnie uniwersum. Jest to początek pięciotomowego dzieła, przynajmniej tak w konspekcie to wygląda :). Jeśli się spodoba to postaram się co tydzień wrzucać kolejne rozdział oraz prolog.

Bym zapomniał, konstruktywna krytyka bardzo mile widziana, gdyż m.in dzięki niej możemy doskonalić to co robimy.




Rozdział 0
Na szczycie najwyższej ze strażnic Kingwair wznosiła się piramida z umieszczonych, jedna na drugiej, prawie idealnie zaokrąglonych kul. Każda w zielonym, niebieskim lub białym kolorze. Nie byłoby to nic szczególnego, gdyby nie ich ułożenie. Na każdej ze ścian nietypowego ostrosłupa wielkości małego domostwa, były kule tylko jednej barwy. Wyjątkiem była czwarta, skierowana w stronę miasta. Przykryta w całości czarnym płótnem, wykonanym z nieznanego ludzkości materiału.
Tego dnia wiatr z każdą kolejną chwilą coraz bardziej nieustępliwy w swoich staraniach, uderzając coraz to kolejnymi podmuchami, raz za razem. Próbując jakkolwiek wpłynąć na stan olbrzymiej wieży pilnującej miasta od strony wielkiej wody.  Lecz jego wysiłki były próżne chociaż może i nie do końca. Płachta zakrywająca część piramidy, doświadczona już niejednym takim zjawiskiem z każdym kolejnym razem coraz dotkliwiej je odczuwała. Delikatne nacięcia i przerwania świadczyły o zmęczeniu nieustawiczną walką z żywiołem. Wiatr jakby widząc swoją szansę zakręcił, wkradł się pomiędzy nieszczelnością materiału zacząwszy rozpierać i rozdymać narzutę. Ta próbowała dzielnie to znosić, lecz naprężone jej rogi będące spoiwem ze ścianą piramidy nie wytrzymywały. Nitka za nitką traciły jedność z resztą swego ciała. Czując to, jakby chciało się rzec, wróg z zachodu wysłał jednego z najpotężniejszych swych sług. Ten wpadł pod płachtę i skupiając całą swoją moc dokonał dzieła zniszczenia… Czarny materiał stracił styczność ze swymi narożnikami i puścił się w objęcia niewidzialnej, lecz niezwykle odczuwalnej siły.  Poddając się kolejnym falom uderzenia leciał nad domostwami niemrawego miasta by opaść tuż przed nogi młodzieńca stojącego na środku dziedzińca znajdującego się przed pałacem królewskim.
Młody człowiek, imieniem Artur zwrócił uwagę na płachtę, która niemal co by nachalnie wpadła na niego.  Spostrzegł datę – 1257- wyszytą złotymi  nićmi oraz pod nią jakąś inskrypcję w języku, którego nie potrafił odczytać. Wiatr dął tamtego dnia bardzo mocno rozczochrując długie włosy młodzieńca. Podmuch za podmuchem zderzały się z jego sylwetką i jak jeden z nich przywiał ten kawałek tkaniny tak za chwilę drugi porwał ją w dalszą podróż po mieście.
- Ojcze, co się stało w 1257 roku? - rzekł młodzieniec.
- To był bardzo ważny rok. Wszakże nie dla nas, nasza rasa wtedy nawet nie istniała, ale dla życia w całej Kardemnii. Wedle kalendarza, którym się posługujemy, nic istotnego się nie wydarzyło ale już wedle sposobu w jaki liczą dni imfy miało miejsce szalenie istotne wydarzenie. Wtedy to wymordowano Wogarów szarych, pierwsze istoty na tym lądzie. Hmm, skąd nagle takie pytanie pojawiło się w twych ustach? – odpowiedziała mu o wiele starsza od niego postać, stojąca dwa kroki przed nim.
- Widziałeś to czarne, porwane płótno, które sunęło przed chwilą pod mymi stopami? Tam była właśnie ta data wyszyta z jakimś zdaniem. Język w jakim było ono napisane był podobny do tego co kiedyś spotkałem w jednej z ksiąg często przez Ciebie przeglądanych. Tych ze starego skrzydła biblioteki.
- Doprawdy? Dziwne, ale nie czas tym sobie zaprzątać głowy. Wróćmy do Twoich rewelacji, które ze sobą przynosisz. Jesteś pewien że killaci zatopili nasz statek? Po cóż mieliby to robić? Przecież ładunek był podarunkiem. Nie chce nadwyrężać z nimi naszych dość dobrych stosunków. Wystarczy już że zarówno Skarden jak i Saumrun czyhają na nasz najmniejszy błąd.
- Jakie dobre?! Przecież właściwie ich nie ma. Nie pamiętam by kiedykolwiek jakieś poselstwo od nich do nas przybyło lub byśmy to my je posłali. Ja mam zaś naocznego świadka, który widział jakieś latające statki. Według jego relacji Ci nasi sąsiedzi zatopili okręt a następnie wyłowili dryfującą skrzynie z księgami o które Regoher prosił. Po wszystkim owe obiekty latające wróciły do krainy naszych sąsiadów z północnego-zachodu. Czy to nie jest wystarczające by stwierdzić kto za tym stoi? - z uporem maniaka młodzieniec próbował przekonać swego ojca.
- Mój synu, jak wiesz jutro wyruszam do Liberabu, na zebranie ras Kardemnii. Tam postaram się wyjaśnić z przedstawicielem killatów to zdarzenie. Należy być ostrożnym przy wyciąganiu wniosków w takich sprawach, tego wymaga odpowiedzialność za tych wszystkich ludzi pod naszym rządami – mówiąc to wskazał ręką na otaczających ich tłum.
- Nie, namiestniku Kemreti! Odpowiedzialność wymaga czynów a nie słów! – zagrzmiał Artur.
W tym momencie starszy mężczyzna cofnął się kilka kroków wstecz. Nie bynajmniej z faktu, że jego syn niezwykle się uniósł, ale z przyczyny bardziej niezwykłej. Oto trójramienna metalowa gwiazda, wbudowana w plac, zaczęła mienić się. Ramiona wielkości dorosłego człowieka zaczęły świecić zieloną, niebieską i białą barwą, każde innym kolorem. Na ich splocie stał Artur, który właśnie spostrzegł tą fascynującą osobliwość. Ludność zgromadzona na dziedzińcu zaczęła się przyglądać temu zjawisku otaczając młodzieńca stojącego w centrum niezwykłego znaku coraz mocniej  emanującego trójkolorowym światłem. Wtedy to, gdzieś za horyzontem, wzbił się ponad szczyt Wilczej Góry słup niezwykle białej energii rozświetlając nadciągający wieczór. Sięgał on aż ku górne warstwy nieboskłonu, przebijając się przez kłębiące chmury. Tłum na majdanie wstrzymał oddech nie wiedząc co się dzieje a pojedyncze jednostki zaczęły zawodzić o końcu świata. Kolorowa gwiazda błyszczała już tak intensywnie, że oślepiała wręcz każdego kto na nią spojrzał. Jeszcze moment a zapewne doszło by do paniki, do masowej ucieczki ludzi, którzy oszołomieni i struchlali obserwowali ten festiwal światła.  Nagle w jednej chwili gwiazda wybladła stając się na powrót metalowym wzorem na środku dziedzińcu a po strudze energii nie było już śladu.
- Patrzcie na strażnicę! - ktoś zakrzyknął.
Oczy wszystkich zgromadzonych przeniosły swój wzrok na wysoką wieżę ujrzawszy w pełnej okazałości dotąd zasłoniętą, czwartą ścianę piramidy. Przedstawiała ona identyczny symbol, który przed chwilą lśnił i błyszczał na placu, a nad nim górowała złota korona.
Na ten widok tłum zaczął klękać przed młodzieńcem i wiwatować a z początku nieśmiałe wołania przerodziły się w jeden wielki, co chwilę powtarzany okrzyk: „Niech żyje Artur! Niech żyje król!”
Chwycił pod rękę Kemerti swojego syna, który stał jak osłupiony, upojony okrzykami ludu. Zaciągnął go za winkiel jednego z okolicznych domostw i z wielką powagą na twarzy rzekł:
- Arturze! Wysłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Przyśpieszam swoją podróż i jeszcze dziś udaję się do Liberabu. Muszę koniecznie porozmawiać z Matylunem o tym co się właśnie stało. Ty do tego czasu schowaj się za drzwiami pałacu i nie wychodź aż do mojego lub Regohera powrotu. Na de wszystko jednak nie podejmuj żadnych decyzji. To co się właśnie wydarzyło z pewnością nie jest bez znaczenia i nie można sobie teraz pozwolić na lekkomyślność. Zrozumiałeś?
- Tak ojcze, aż za bardzo. Masz większe zaufanie do swojego poddanego, którego ochrzciłeś swą prawą ręką, niż do syna wiecznie odstawianego na bok. Mam dość życia w jego cieniu! Życia w Twoim cieniu! - z wielkim żalem wykrzyczał prosto w twarz swojego ojca.
- To nie jest tak mój ukochany i jedyny synu. Nie mam teraz czasu wszystkiego Ci tłumaczyć, każda chwila może być drogocenna. Porozmawiamy niebawem, jak wrócę.
Mówiąc to dosiadł konia, którego przed chwilą przyprowadził jeden ze strażników miejskich i w towarzystwie trzech żołnierzy ruszył w drogę. Rozgoryczony Artur z wielką niechęcią posłuchał namiestnika i uczynił jak mu polecił odgradzając się w pałacu od miasta. Tak minęła noc i kolejny dzień a zamkniętemu za murami młodzieńcowi trzy światy się działy. Nie mógł odnaleźć dla siebie miejsca ani zajęcia wciąż rozpamiętując ostatnie słowa ojca. Jednak z końcem kolejnej nocy ten stan rzeczy  miał się zmienić. Bardzo wczesnym rankiem wtargnął do pałacu jeden z generałów armii niosąc na rękach rannego człowieka.
- Natychmiast zbudzić Artura, niech co prędzej przybiegnie do sali plenarnej.
Lecz nie trzeba było go wyrywać ze snu, gdyż tej nocy nawet na chwilę go nie zaznał. Słysząc jakieś zamieszanie sam przybiegł i ujrzał Regohera z wbitą strzałą pod obojczykiem, ułożonego na materacu. Czym prędzej podszedł do niego a ten spojrzał na chłopaka i z ledwością wyszeptał:
 - Ty nie jesteś namiestnikiem. Muszę koniecznie z nim porozmawiać .
- Ojca nie ma, wyjechał. To ja Artur, syn Kemertiego. Nie poznajesz mnie?
- Syn namiestnika… dobrze… też mogę Ci to powiedzieć…  - z coraz większym trudem otwierał usta wojownik.
- Spokojnie, nie śpiesz się. Nie trać sił – powiedziawszy to młodzieniec złapał jego dłoń.
- Nie, to zbyt ważne… Her… Hercen zostało spalone… szykują się do ataku… zajęcia naszych północnych terenów… za dwadzieścia dni ich wojska przekroczą rze…
- Czyje wojska?! Czyje? - uniósł się Artur nie mogąc powstrzymać na wodzy emocji, które w nim buzowały.
- Killatów… – ostatnimi siłami wykrztusił z siebie Regoher i oddał się w objęcia bogów.
Gorzko zapłakał długowłosy człek. Chociaż jakaś cząstka jego nienawidziła ulubieńca jego ojca to jednak przyjaźń, która się miedzy nimi zrodziła przez ostatnie dziesięć lat była dużo bardziej silniejsza. Wtedy nagle wielki huk rozszedł się po sali i łomot łamanych bel. To olbrzymi głaz wpadł przez dach pałacu prosto w martwe ciało, całkowicie je zgniatając.  W ostatniej chwili udało się generałowi odciągnąć klęczącego przy Regoherze Artura, gdyż i go identyczny los by spotkał. Oszołomieni,  instynktownie  wybiegli na dziedziniec zobaczyć co się dzieje. Ujrzeli różowe jakby statki latające w czerwieni poranka. Bombardowały całe miasto uszkadzając budynek za budynkiem, przygniatając człowieka za człowiekiem. Wśród kurzu unosiło się wołanie o pomoc i zawodzenie rannych. Na ulicach panował istny chaos. Dobył syn namiestnika swojego łuku i naprężając cięciwę wypuścił strzałę w stronę jednego z podniebnych agresorów. Grot wbił się w jakiś rulon z materiału będący jedną z licznych wypustek latającego kadłuba. Po krótkiej chwili samoistnie się rozwinął i wypadła z niego, wprost pod nogi generała, nie za duża, lecz umięśniona istota – jeden z killatów. Artur już miał sięgać po kolejny pocisk, gdy najeździ zaczęli opuszczać  przestrzeń nad miastem kierując się na północ.
- Skąd mieszkańcy mglistej krainy mają latające statki? – jakby sam do siebie powiedział generał.
A opadający kurz odsłonił ogrom zniszczeń i zadanego cierpienia. Wszędzie zmasakrowani, pozbawieni kończyn ludzie, zawalone domostwa pod ciężarem bloków kamiennych i  ta wszechobecna krew która bruździła  wybrukowane uliczki miasta.
- Wszystko co mówiłem ojcu okazało się prawdą - zawodził niezwykle rozpaczliwie Artur. - Musiało tak wiele ludzi za tą prawdę zginąć, dobrych i zasłużonych Eriwolczyków.
Odwrócił się w tej chwili w stronę najwyższego stopniem żołnierza w armii namiestnika i z wielką powagą, bardzo dobitnie rzekł do niego:
- Wypraw ludzi, zbieraj armię, niech będzie gotowa do wymarszu najpóźniej za piętnaście dni. Czas odpowiedzieć czynem za te zbrodnie, czas na wojnę!
- Tak jest mój królu! – bez zawahania wyartykułował  generał i oddalił się wykonać rozkazy.

19
Pisarstwo / Jak pisać cokolwiek
« dnia: 2014-08-20, 19:24 »
Przebrnąłem przez cały temat i pozwolę sobie go odświeżyć z jednego powodu - nikt nie wspomniał o szczegółowym konspekcie. Moim zdaniem jest to chyba podstawowa kwestia zanim cokolwiek dłuższego niż kilka stron zaczniemy tworzyć. W zasadzie konspekt pozwoli nam ocenić czy przyszłe dzieło będzie ciekawe, ze zwrotami akcji oraz stwierdzić czy bohaterowie urzekną czytelnika. Jeśli jednak nie bylibyśmy w stanie tego określić po napisaniu szkicu naszej lektury to już w tym momencie zaprzestańmy, nie traćmy własnego czasu. Przelewanie słów na papier bez przekonania że gotowa pozycja ukradłaby nam kilka dni naszego życia mija się po prostu z celem bo raz będzie ciężko nam w ogóle tworzyć, dwa najważniejszy krytyk - czyli autor - nie będzie potrafił dokonać nawet podstawowej korekty po skończeniu.

Jeszcze jedno, jak już konspekt będzie gotowy nie trzymaj się go sztywno. Jeśli jesteś przekonany co do swojej wizji sam paradoksalnie będziesz go zmieniał kilkunastokrotnie przynajmniej. Czemu? Bo podczas pisania dobrze sobie zadawać pytanie "czemu ma być tak a nie inaczej" a to sprawia że wiele ciekawych, nowych pomysłów się pojawia które wplątujemy w nasze opowiadanie, książeczkę, książkę czy księgę. Polecam zostawić sobie pierwotny konspekt i porównać z tym ostatecznym ujawniającym się wraz z ostatnią literą końcowego rozdziału. 

To tak kilka rad od kogoś kto kompletnie nie zna się na temacie i dopiero co zaczął pisać własną sagę (szósty rozdział pierwszej części na warsztacie).

P.S Osobiście bym się także nie przejmował tym, że ktoś nie potrafi stawiać w odpowiednim momencie przecinków; to jest najmniejszy problem z ogromu, które stoją przed nami.
P.S 2 Polecam zawsze mieć pod ręką słownik wyrazów bliskoznacznych, wielce przydatny :).

20
Gry / Europa Universalis - dokonane podboje
« dnia: 2014-08-20, 09:57 »
Znalazłem swój zapis Creekami :). Wysłałem sobie na maila kiedyś jakby mi się zachciało kontynuować :



Widzę że nie tylko UK ale i Francuzi mi od północy chcieli wjechać na szczęście śródlądowe, niezajęte kolonie są już odcięte i czekają tylko na moje skolonizowanie :). Może kiedyś dokończę i podbije cały świat tą nacją zwłaszcza że mam datę zakończenia gry ustawioną na dziewiąte tysiąclecie :)

Strony: [1] 2
Do góry