ROZDZIAŁ I
Tego dnia słońce górowało wysoko nad horyzontem. Nieopodal drewnianej chatki młody chłopak rąbał drewno, zapewne na opał. Dookoła domku roztaczał się las. Tylko z jednej strony, w miejscu gdzie drzewa rosły najgęściej widać było ścieżke na polanę, gdzie znajdywał się ów domek. Mężczyzna wyraźnie zmęczony swą pracą postanowił odsapnąć. Usiadł, opierając się o pniak. Ubrany był bardzo biednie. Na nogach założone miał zwykłe sandały najwyraźniej z wilczej skóry. Poza tym wisiała na nim jakaś stara, biała tunika umocowana w pasie paskiem-także z wilczej skóry. Długie, czarne włosy opadały chłopcu na ramiona. Niebieskie oczy wpatrywały się w niebo a prężne, umięśnione ręce trzymały siekiere.
-Co to?!-powiedział sam do siebie zrywając się na równe nogi.
Z lasu dobiegały go odgłosy biegu. Przerażony chłopak zabrał siekiere i czym prędzej ukrył się za stertą drzewa, które właśnie narąbał. Co pewien czas wychylał głowe, chcąc sprawdzić co się dzieje. Po chwili głosy stawały się coraz głośniejsze. Już zrywał się by uciec do domku, gdy wtem ujrzał sylwetke starego mężczyzny wołającego o pomoc. Chłopak szybko podbiegł do starca, który właśnie upadał z braku sił. Złapał go i zaciągnoł pod drzwi chatki. Chwile po tym z lasu wybiegło dwóch mężczyzn ubranych w takie same brązowe zbroje. Były one wykonone z metalu. W ręce trzymali ostre miecze i wymachyjąc nimi ujrzeli czarnowłosego chłopca a obok niego słaniającego się z bólu starca.
-Pomóż mi. Prosze. To buntownicy. Chcą mnie zabić-wyszeptał, z trudem łapiąc powietrze konający staruszek
Chłopak spojrzał w strone zbliżających się napastników, i ani przez chwilę się nie zawahał. Podniósł siekiere i czym prędzej ruszył w strone bandytów, którzy właśnie zatrzymali się i szczerząc zęby cieszyli sie na myśl, że przyjdzie im stawić czoło takiemu młokosowi. Jednak ten zbliżając się do opryszków wzioł zamach i zadał cios prawą ręką w której trzymał swój skromny oręż. Został zablokowany. Kolejna próba i kolejne kończyły się w ten sam sposób. Wydawało się, że był bez jakiejkolwiek szansy.
-No dobra! Koniec tej zabawy!-krzyknął jeden z buntowników unosząc ręke za głowe i wyprowadzając mocny cios.
Chłopiec zrobił unik po czym szybko się odwrócił. Miecz wbił sie w ziemie. Bandyta schylił się po niego po czym jęknął z bólu. Za chwilę runął na ziemie z siekięra wbitą w plecy, która przebiła nawet cienki metalowy pancerz. Szanse się wyrównały, tymbardziej, że ów młokos dobył wbitego w ziemie miecza. Jego przeciwnik wyraźnie przestraszony rzucił w niego swym orężem. Nie trafił. Zaczął uciekać obracając się cały czas za siebie, jakby chcą sprawdzić co zrobi czrnowłosy chłopak.
-Zabij go!-krzyknął starzec, który obserwowałem to, co działo się na środku polany.
Młodzieniec zaczął gonić buntownika. Widząc, że raczej sie mu to nie uda rzucił mieczem. Broń leciał zbyt wolno i wydawało sie, że przeciwnik ujdzie z życiem. Jednak w tem potknął się o wystający z ziemi korzeń. Gdy upadał ostzre przeszyło jego plecy tak, że oprych zginął.
Chłopak podbiegł do starca. Znając swoją bezsilność wiedział, że go nie ocali. Podał mu kubek z wodą i opatzrył rany chcąc ulżyć mu w cierpieniu.
-To odpowiednia chwila-powiedział staruszek.
-Na co?-zdziwił się młodzieniec.
-Jak masz na imię?
-Ewen.
Ranny zaksztusił się wodą, którą właśnie popijał. Wyszczerzył oczy wpatrując się w chłopaka. Jego mina zmieniła się. Wyglądał na zdziwionego, ale i również szczęśliwego.
-Odnalazłem Cie! Po tylu latach tułaczki. Pokaż mi swe prawe ramie.
Ewen odsłonił rękaw. Na ramieniu widniał wizerunek smoka.
-To na pewno Ty! dziękuje Ci Eyre, że wskazałeś mi właściwą droge.
-O co chodzi? Jak ty sie nazywasz? Dlaczego mnie szukałeś?-denerwował się czarnowłosy chłopak.
-Uspokój sie. Po co tyle pytań-z trudem wyszeptał te słowa starzec-Jestem Zaxis.
Czarnoksiężnik opowiedział Ewenowi całą historie. Z coraz większym zmęczeniem wypowiadając kolejne zdania. Chłopiec z uwagą wsłuchiwał się w opowieść.
-To niemożliwe! Ja?! Ja wybrańcem? Żyje na uboczu, nic z tego nie rozumiem.-oburzył się Ewen.
-Nie. Tylko Ty... Tylko... Musisz ocalić... Jesteś... Khyrsis Cie potrzebuje-majaczył Zaxis-Prosze... To twoja mapa... Musisz odszukać...
Starzec na krótką chwilę omdlał.
"Czy to możliwe? Ja, biedny wieśniak mam ocalić Khyrsis. To niemożliwe. starzex majaczy, ma gorączke. Chociaż...?-tu przerwał zastanawiając sie chwile-Zyje na uboczu, z dala od ludzi. Mogłem o niczym nieiedzieć. W końcu Zaxis wspominał, że to trwa już od blisko 50 lat a ja mam zaledwie 19"-odpowiadał sobie na pytania Ewen.
-Proszę Ewenie. Weź ten medalion-przebudzony staruszek z trudem odpiął zawieszony na szyi medalion-on Ci pomoże.
-Dziękuje. Niewiem czy dam rade, czy sobie poradze, czy uda mi się...
-Spokojnie-przerwał młodzieńcowi Zaxis
-Co mam robić?
-Odszukaj wszystkie części mapy.Z tyłu napisałem wskazówke. Medalion Ci pomoże.
-Dlaczego podzieliłeś mape? Ile kawałków mam odszukać?-dopytywał Ewen.
-Śpieszyło mi się. Straciłęm w pewnym momencie nadzieje. Zniszczyłem ją by nie dostała się w niepowołane ręce.
-Kasjusa?
-Tak, i jego ludzi. Schowałem kawałki w różne miejsca Khyrsis. Proszę, oto pierwszy.
W tym momencie Zaxis skonał. Chłopak rozwinął kawałek zżółkłego już papieru i ujrzał część krainy, w której akurat się znajdywał. Dla pewności naniósł na mape miejsce swego domku z drewna.
Ewen długo przyglądał się temu kawałkowi Khyrsis. Był bardzo zaskoczony tym co zobaczył. Po dokładnej obserwacji obrócił świstek papieru a na jego drugiej stronie widniał napis:
GROTY W CASTRII SĄ CIEMNE
I MIMO WSZYSTKO NIEBEZPIECZNE
SIEĆ KORYTARZY ZMYLI CIE
LECZ NIE PODDAWAJ SIE
UWAŻAJ NA RÓŻNE STWORY
CZAJĄ SIĘ TAM STRASZNE POTWORY
ALE NA KOŃCU NAGRODA CZEKA
W POSTACI MAPY, ZŁOTA A MOŻE I MIECZA?
Ewen poczynił szybkie przygotowania do podrózy. Zabrał ze sobą tylko cos do jedzenia i siekiere. Chwilę wcześniej pochował ciała dwóch buntowników i Zaxisa.
-Wybiorę drogę przez las. Wole spotkać dziką zwierzyne niż złodziei, albo co gorsza buntowników-prowadził rozmowe z samym sobą.
Przed wejściem do lasu wybraniec na chwilę się zatrzymał, odwracając się ostatni raz spojrzał w kierunku chatki po czym pewnym krokiem wszedł w las.
P.S Jeśli ktoś chce zobaczyć ta mape to niech pisze na gg:10889060 bo jakoś nie moge jej tu wstawić.