W sumie nie wiedziałem dokładnie jak to nazwać.
Jestem osobą, która nie przepada za rozmawianiem z innymi i woli siedzieć sama, bez nikogo przy sobie. Moje dogadywanie się z dziewczynami jest, powiedziałbym, marne. Nigdy nie miałem dziewczyny. Zawsze spierdalam sobie znajomości. Dwa lata temu pochłonęła mnie kulturystyka. Teraz nie ma dnia, w którym bym ot tak sobie powiedział "dzisiaj nie ćwiczę, nie chce mi się", ponieważ czuję się, jakby ktoś celował mi w głowę - kompletnie się uzależniłem (nie przeszkadza mi to). Szukam obecnie pracy. Mieszkam z rodzicami. Mam 19 lat i nie jestem jakoś super inteligenty, moja inteligencja w skali od 1 do 10 to bym powiedział 2 / 3 / 4 (chociaż 4 to chyba troszkę przesada). Naszło mnie, żeby przemyśleć, co dalej? Otóż, nie jestem pewien, czy powinienem szukać dziewczyny, czy powinienem tworzyć rodzinę. Dziewczyny mi się "podobają na chwilę" (nie czuję się z tym dobrze). Zaś kulturystyka podoba mi się na tyle, że chciałbym powiązać z nią całe życie. Nie wiem, czy powinienem wybrać życie samotnego (tak wiem, w przyszłości będę przychodził do pustego domu, robił wszystko sam, ćwiczył i miał trochę wolnego czasu, brak seksu czy jakichś interakcji z drugą połówką), czy po prostu poszukać na chama jakieś kobiety, która "będzie mi odpowiadać" i będę w stanie z nią spędzać całe życie.
Postanowiłem zapytać tutaj, bo jest tu mnóstwo inteligentnych oraz pomocnych osób.