Obejrzałem "Prometeusza" i jestem bardzo, ale to bardzo zawiedziony. Jeden z najgorszych filmów Sci-Fi jakie widziałem - chyba miało to być coś na wzór "Odysei kosmicznej 2001/2010" z elementami "Obcego" i "Star Treka", ale niestety nie wyszło. Zero logiki, jak w jakimś tanim horrorze - dokładnie w ten sam sposób można było komentować: "No po chuj tam idziesz, głupia pizdo?". Fabularnie podobnie - przypominało mi to kiepsko wymyślone filmy paradokumentalne o teoriach spiskowych, bytach analnych i Projekcie Cheops. O efektach specjalnych ciężko mi się wypowiadać, bo oglądałem kinówkę w bardzo kiepskiej jakości, ale mam wrażenie, że nawet w HD nie byłyby zachwycające - chociaż w dobrym kinie wszystko może wywrzeć na widzu wrażenie. Co prawda końcówka (a przynajmniej jedna scena) mi się podobała, i do tego postać Davida, zimnego fiuta bez duszy. Cała reszta to jednak nasiąknięte religiotyzmem, wymyślone na kolanie brednie. Wydawało mi się niedawno, że mój jeden czy dwa pomysły na książkę/film SF są kiepskie i że nie potrafię stworzyć dobrej wizji przyszłości, ale Beach Please, no to się kurwa nie umywa. Z dupy można by taką historię wylosować.
Dla porównania, parę dni temu oglądałem "Dystrykt 9." i byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Był to na pewno jeden z najlepszych filmów Sci-Fi jakie oglądałem, co prawda pod koniec stał się za bardzo hollywoodzki, ale koncept, wykonanie i "tło moralne" naprawdę najwyższej klasy. Co prawda można było przyłożyć nieco większą wagę do przedstawienia Krewetek, ale i tak jest to coś, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałem i co mnie wręcz zachwyciło.
Ogólnie, to jeśli miałbym oceniać:
Tu jest "Dystrykt 9."
Tu gdzieś jest "Wojna Światów" Spielberga (niestety wersja z 1953 plasuje się na wysokości "Prometeusza", pozostałych nie oglądałem).
"One Point O"
"Wyspa"
Tu gdzieś będzie "Raport Mniejszości" i "Avatar".
A tu gdzieś jest "Prometeusz".
Nie jest znowu tak najgorzej, jak mógłbym zapomnieć o "Transformers 2" - no jak kurwa można strzelać ze statku do piramidy?
Oglądałem oczywiście dużo więcej Sci-Fi, sporo mi się podobało, ale równie nisko dałoby się zakwalifikować te wszystkie gówna o roku 2012, jednakże zazwyczaj wyłączałem je po paru minutach

Równie nisko plasuje się "Wyścig z czasem", który był zajebisty pod względem konceptu i klimatu, ale kto do chuja wziął Justina Timberlake'a do głównej roli?

EDIT:
Doskonałe podsumowanie:
