Po przejściu modyfikacji mam naprawdę bardzo negatywne odczucia... Na wstępie chciałem jeszcze dodać, że się trochę rozpiszę. Wiele rzeczy mi się nie spodobało, pominę już imię dla głównego bohatyra (Meryl Rodowicz vel Bezimienny), gdyż było to już wałkowane setki razy i nie ma sensu pisać o tym po raz kolejny. Zacznę może od początku - dosłownie od początku, grę zaczynamy przy portalu prowadzącego do tejże tajemniczej krainy, zaczynamy... no właśnie z czym? Ze sweterkiem, który Meryl prawdopodobnie zapierdolił z pomocy dla powodzian (nie żebym miał coś do tekstury, graficy 2D odwalili kawał dobrej roboty) i z mierną imitacją miecza, panem "wykałaczką". Ten sam bohater Myrtany, który wygnał Śniącego, pokonał Kruka, zniszczył Smoka-Ożywieńca i jeszcze wyzwolił całą Myrtanę spod jarzma orków przybył do krainy, którą dobrze zna i zapewne wie, że jest pełna niebezpieczeństw w sweterku i z wykałaczką... geniusz. Dodatkowo znowu zapomniał jak się trzyma miecz, twórcy próbowali to wytłumaczyć przez to, że sporo czasu dupę grzał w pięknych pałacach i innych dworach jak to na bohatyra przystało. No rozumiem, że jeśli sporo czasu nie ćwiczymy to tracimy formę, no ale kurwa mać. Jakoś nie mogę uwierzyć w to, że Meryl zapomniał prawie wszystkiego czego się nauczył i że w ogóle wysiedział na dupie w tych pałacach... Przecież to poszukiwacz przygód, nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu siedzenia. Uważam że lepszym wyjściem byłoby po prostu dać bohaterowi na start dobry ekwipunek i statystyki, które miałby nam odebrać... Posłaniec. Tak ten kamienny dupek, uważam że jest to lepsze wyjście. No wiecie kamienna twarz się poirytował, iż Bezimienny nie chce opuścić Jarkendaru i zarzucił jakimś pro czarem, który to robi z naszego protagonisty sflaczałe gówno. To na początku bardzo mnie zirytowało, ale później było niestety już prawie zawsze tylko gorzej. Zatem wychodzę z tej świątyni i co..? I patrzę a tu "brat Xardasa", bezimienny brat Xardasa, który jest podpisany jako brat Xardasa i na którego każdy woła brat Xardasa i najwyraźniej ten oto brat Xardasa ma niestety nieuleczalne niedojebie mózgowe, bo w ogóle mu nie przeszkadza, że każdy kojarzy go tylko z tym, iż jest bratem potężnego nekromanty. A nie... Neoras, imię dla "brata Xardasa" również pominę, bo też ktoś już to poruszył. Zatem po krótkim dialogu i wybraniu poziomu trudności rozglądam się po odmienionym placu głównym(?) Jarkendaru. I przyznam, że level designerzy również i tutaj odwalili kawał dobrej roboty, obóz ekspedycji naprawdę przypadł mi do gustu... Niestety na tym zakończę co mi się w obozie paladynów podobało... Zadania weń opierały się praktycznie tylko i wyłącznie na "przynieś, wynieś, zabij i przyjdź", no był jeden zwiad i to poszukiwanie zaginionej tabliczki, którą odnalazł jeden z osadników. A reszta..? Nudne i nieciekawe zadania (oprócz przeszpiegów w obozie bandytów, które później również okazały się nudnawe i krótkie) i w sumie tyle... no prawie tyle, jeszcze dochodzi możliwość wejścia praktycznie w tym obozie wszędzie i zabrania wszystkiego bezkarnie. I jeszcze dochodzi kolejny ułomny na umyśle - Garond, pan Garond który ma sraczkę i zamiast samemu szukać tego bzu próbuje wymusić (i to jeszcze po wykonaniu szeregu, kurwa, innych zadań) latanie po Jarkendarze u Meryla za jakąś tam rośliną. No nie wiem jak bardzo można być głupim... Zazwyczaj gdy kogoś złapie niestrawność lub dostanie obstrukcji to szuka lekarstwa jak najszybciej, a nie czeka aż wykonasz kłesta u lorda Andre... Ale jest znacznie więcej takich niedorozwiniętych umysłowo osób w Jarkendarze - chociażby taki Eremita, który kilka lat/miesięcy/tygodni (nie wiem dokładnie ile minęło czasu od ostatniej wizyty Bezimiennego) temu dostał od nas w prezencie ubranie, które najwyraźniej gdzieś wypierdolił, albo wpierdolił, albo nie wiem co jeszcze mógł z nim zrobić, bo teraz lata w osranych bokserkach z dziurą na dupie. Może jest naturystą, ciężko mi to stwierdzić... Dodatkowo nasz pan Eremita zapomniał jak się buduje chaty, spytałem go dlaczego nie zbuduje sobie nowego domu, skoro oddał swą chatkę Neorasowi, to ten mi odpowiedział coś w rodzaju "bo nie umim.", a gdy graliśmy w G2NK mówił naszej postaci, że wszystko zbudował sam - swoją chatę, swoją broń... Dochodzi jeszcze ork ten który chce od nas wyżydzić paczki z żywnością, bo się jego kolega spasła świnia nie podzieliła. Oczywiście jest wielce zdziwiony, że w paczkach przynieśliśmy chwilę temu żywność, chociaż dupę grzał może z metr dalej - ale nie słyszał rozmowy, ciekawe dlaczego. I jeszcze nie był wstanie się domyśleć, że w tychże paczkach przynosiłem żywność, kurwa, nie zdziwiłbym się gdyby to był pierwszy raz, ale na pewno ci orkowie tam dostawali już żarcie wiele razy w takich paczkach, to co mu mogłem przynieść..? Misia? Dochodzi również pirat, niejaki Ucho, który po setnym wpierdolu ode mnie nadal chciał się ze mną bić, najwyraźniej nie wpadł na to, że skoro tyle razy dostał po gębie to nie ma już żadnej szansy na wygraną... I jeszcze Wulfgar, który stwierdził że się przyłączy do bandytów, no bo jaką to oni mają tera organizację ło panie! Klękajcie narody, nawet królewscy paladyni nie byli tak dobrze zorganizowani. No dość już o niedorozwojach umysłowych, chociaż jest ich jeszcze w Jarkendarze znacznie więcej. Teraz przejdźmy do pojawiających się z dupy "tych znanych", chociażby takiego Diego, któremu coś do łba strzeliło i postanowił przybyć do Jarkendaru, bo czereśnie. To samo Gorn, facet który (pewnie) jeszcze nie tak dawno temu zabijał orków dziesiątkami przybył sobie do Jarkendaru i dołączył do obozu... Orków! Jest jeszcze Milten, którego porwali z Bakaresztu... I arcymag Corristo, którego zuy Innos ukarał dając mu nieśmiertelność (ależ on zły), z czego na domiar złego skorzystał Beliar i wziął biednego maga ognia w obroty. Cóż to był właśnie moment totalnego wkurwienia i zaniechania dalszej gry najemnikiem orków, zacząłem wtedy grać jeszcze raz - magiem wody. Również ciekawi mnie nagłe wypuszczenie Fernanda z pierdla, człowiek, który handlował z bandytami, tymi samymi bandytami, którzy porywali ludzi z Khorinis i nękali prawie całą wyspę wyszedł se na wolność... Widzę że system penitencjarny w Myrtanie jest równie kiepski, co w Polsce. No i jest jeszcze sprawa ze zmartwychwstaniem Skinnera... wrócił do żywych, albowiem zaprawdę martwym być nie lubił. Szkoda, że nie dodaliście jeszcze Laresa, który przybył bo się nudził i Lestera, który postanowił wbić do Jarkendaru, bo podobno na tutejszych palmach rosną sosny. Pojawienie się Xardasa i Lee już pominę, tak samo niezwykłe zniknięcie Neorasa... Również bardzo mnie poirytowała nagła przemiana prawie wszystkich w Jarkendarze, orkowie którzy się "nawrócili" i których w ogóle było wstanie nawrócić paru orków z jakiegoś tam królestwa gdzieś daleko w Mongolii, nagła zmiana bandytów na lepsze i jeszcze przemiana tych piratów, którzy zostali na jeszcze lepsze... Jack Aligator mnie praktycznie całkowicie olał, to samo Bones, jedynie coś tam Skip raczył mruknąć, że chcą mnie zabić i to tyle. I tutaj się nasuwa pytanie - skąd ta nagła przemiana..? Ja rozumiem, że są charyzmatyczni przywódcy, zdolni podbić serca wielu, ale bez przesady! Zrobienie z bandytów, którzy jeszcze do niedawna nie wahali się zabijać każdego jak leci, porywać ludzi i jeszcze wykorzystywać ich do niewolniczej pracy w kopalni złota potulnych baranków jest co najmniej śmieszne, a wręcz żałosne... Tym bardziej, że Alvaro jakoś tam specjalnie charyzmatyczny nie jest, ciągle pierdolił tylko o "ułaskawieniu". Wkurzało mnie też większość zadań, które moim zdaniem były po prostu nudne poza kilkoma wyjątkami (których zakończenie można było łatwo przewidzieć) jak na przykład poszukiwanie kultysty Beliara w obozie orków czy wyjaśnienie tajemniczego morderstwa na bagnach. I tutaj znowu muszę powrócić do postaci niezależnych. Pani Ritta, niedoszła wiedźma za dychę, uprawiająca czarną magię chciała eksplodować od nadmiaru mocy... Kurwa do teraz się zastanawiam czy naprawdę miała wybuchnąć czy to była jakaś metafora. Bo jeśli osoba, która amatorsko zajmuje się czarną magią może wybuchnąć przez swą moc to się zastanawiam, co w takim razie stałoby się z Xardasem... Człowiekiem, który nie tylko jest potężnym czarodziejem, ale także jest nekromantą i ma z czarną magią do czynienia na co dzień. Prawdopodobnie eksplozja tego maga byłaby porównywalna z wybuchem bomby car. A skoro powróciłem do tematu postaci niezależnych to muszę też się wyżalić o magach będących w Jarkendarze... Dlaczego tutaj ekipa stwierdziła, że nie są potrzebni "ci znani" tylko stworzyła jakichś nowych jopków z Saturasem-pierdzielem na czele..? Nie ukrywam, że to mnie mocno wpieniło. Również wkurzał mnie brak jakichkolwiek innowacji. Nie było praktycznie niczego nowego oprócz tekstur, jednego czy tam dwóch modeli dla orkowych broni i gównianej umiejętności w postaci piłowania desek. A no była jeszcze regeneracja życia i many, których równie dobrze mogłoby nie być. Żadnych nowych modeli pancerzy, żadnych nowych konkretnych i przydatnych umiejętności, żadnych nowych czarów, no ogółem niczego nowego. Bardzo się też zawiodłem na obiecankach odnośnie światów, miało być ich trzy, a macie aż cztery! Jarkendar, który praktycznie zmienił się w bardzo małym stopniu, kawałek górniczej doliny, jakieś kurwa tunele z portalami na końcu i osławioną Eleę. Już mogliście nie robić tych pozostałych i skupić się na samym Jarkendarze... Dochodzi też bardzo mierny czas przejścia gry, modyfikację ukończyłem w coś ponad 16-17 godzin, z tymże ile czasu zajęły mi głupie wydłużajki jak latanie za bzem, bo sraczka Garonda, roznoszenie głupich desek, bo nowy skill i szukanie paczek z żywnością, bo spasły ork-wieprz i jego niedojebani kompani. Również zawiodłem się "wspaniałą bitwą" przy której miałem od pyty bugów i innych pierdół, a także bardzo słabymi przeciwnikami, plaga Beliara, a mobki jakby się, kurwa, z przedszkola urwały. Bugów wielu nie zastałem, ale jeden mnie niesamowicie wkurwił. Gdy dzielnym krokiem ruszyłem w poszukiwaniu bzu i uzbieraniu potrzebnej ilości lekarstwa na sraczkę, wróciłem, patrzę - a tu gówno... Garond gdzieś zniknął, dosłownie ZNIKNĄŁ, musiałem przywołać go z pomocą konsoli marvin, bo chłopok gdzieś spierdolił i nawet po odczekaniu tygodnia nigdzie go nie mogłem znaleźć. Również denerwowało mnie trochę dziwaczne układanie zadań w obozach, chociażby to już wyżej wymienione poszukiwanie bzu czy zabawa w szczurołapa. Bardzo też mnie zdenerwowało (aghhh, wiem miałem nie poruszać tego tematu) nazwanie głównego bohatera. To jest całkowite rozdupcenie kanonu Gothic, tu nie chodziło o to, że Piranha nie nazwała głównego bohatera, bo tak albo, bo budżet czy bo chrząszcze tylko miało to w pewien sposób pomóc w utożsamieniu się z protagonistą i poruszeniu naszej wyobraźni co do jego przeszłości itd. A tu przychodzi sobie z dupy Lee, bo portal działa nagle w jedną stronę i zarzuca pytaniem w stylu "ziomuś dlaczego ty nie masz imienia..? Jak oni ci dowód osobisty wydali?" i rozpierdala wszystko. Ten wątek miał prawo poruszyć tylko Smok-Ożywieniec..! Podsumowując na modyfikacji się zawiodłem, nawet bardzo, ale ma też ona swoje plusy. Poniżej przedstawię takie konkretne podsumowanie tej mojej chaotycznej wypowiedzi i napiszę, co zaliczam do plusów, a co do minusów.
+ Nowe, naprawdę bardzo ładne tekstury.
+ Nawet interesująca główna fabuła.
+ Zadanie w obozie magów. (osobiście w większości przypadły mi do gustu, można się było wczuć w rolę nowicjusza)
+ Obóz piratów i jego krwawy klimat (chociaż zamiana piasku na ziemię z GD to słaby pomysł).
+ W większości dobrze wykonany dubbing. (np Martin, Tygrys, Neoras, Bezimienny, Lord Hagen, orkowie.)
+ Obóz ekspedycji wyszedł całkiem ładnie.
+ Kilka ciekawych chociaż przewidywalnych zadań.
+ Bardzo dobra optymalizacja (zaliczyłem tylko jednego crasha i jednego freeze'a, żadnych spadków fps).
+ Niekiedy można się było wczuć w fabułę i klimat gry.
+ Ciekawy pomysł z trialogami i kwadrologami (czy jak się to tam na to mówi...)
+ Czuć trochę klimat Warcrafta w obozie orków. (honor, duch przodków te sprawy)
- Mnóstwo postaci, które wydają się jakby były niedorozwinięte umysłowo.
- Prawie brak innowacji.
- Nieprzydatne umiejętności.
- Nieścisłości fabularne.
- Głupie pojawianie się niektórych postaci w Jarkendarze.
- Nagłe przemiany charakteru i zachowań mieszkańców tej krainy.
- Imię dla głównego bohatera.
- Nowy świat Elea i jego zwiedzanie przez niecałe pięć minut.
- Zbugowana bitwa.
- Głupie wydłużajki w postaci szukania paczek z żywnością itp.
- Trochę mierne wytłumaczenie słabej formy Bezimiennego.
- Zastąpienie ekipy Saturasa nowymi jopkami.
- Neoras, którego można było zastąpić innym magiem (np samym Xardasem bądź którymś z magów wody).
- Krótki czas gry.
- Rozczarowujące zakończenie.
- Parę błędów językowych jak chociażby "wpierw" zamiast "najpierw" i używanie "tą" gdzie powinno być "tę".
- Nieśmieszne i występujące w głównym wątku fabularnym easter eggi.
- Orkowie mówiący ludzkim głosem.
- Nie wykorzystanie potencjału niektórych zadań jak chociażby tego z poszukiwaniem kultysty Beliara.
- Brak nowych animacji, które by się tutaj naprawdę przydały.
- Niekiedy bardzo słaby dubbing (np Xardas, Lio, Diego).
- Spawnujące się orkowe zupki.
- Istoty rozsiane po całym Jarkendarze pochodzące rzekomo od Beliara, a ich potęgę można porównywać do fauny z podstawowego Gothica. (chociażby taki cerber, który od wilka różni się tylko tym, że ma inną teksture)
Takie ostatnie podsumowanie - mod nie jest bardzo dobry... Nie jest nawet bardzo zły, jest przeciętny, przeciętnie średni, albo rzekłbym nawet słaby... To jest po prostu niewykorzystany potencjał i zniszczony potencjał przez masę debilizmów tu i ówdzie. Jeśli druga część Złotych Wrót w jakiś sposób mniejszy lub większy załata choć trochę tych debilizmów to z pewnością zagram, jeśli nie - to na pewno nie zagram. Modyfikację polecam, przejść se można jak się chce jeszcze trochę czasu spędzić z Bezimiennym, ale raz i odstawić, chyba że komuś będzie się chciało wracać do tej modyfikacji, ja już raczej tego nie zrobię.