O tym, że portowanie się na RakNeta gówno da pisałem jeszcze zanim zaczęto prace. Odpowiedzi były bardzo wymijające, ekipa sprawiała wrażenie, jakby nie rozumieli co robią. Widocznie skończyli portować (albo nawet z tym sobie nie poradzili) i doszli do wniosku, że silnik sieciowy zawierający masę ficzerów nie uratuje ich przed wybrakowanym protokołem.
Druga sprawa - uparcie twierdzili, że problemy z synchronizacją wywodzą się również z tego, że korzystają z "wolnych" połączeń TCP. Wylecieli więc z genialnym pomysłem użycia protokołu UDP i sekwencjonowania na poziomie warstwy aplikacji, czyli jak wynaleźć koło na nowo, ale takie bardziej kanciasste i wybrakowane.
Zamiast zająć się faktycznymi problemami, trzech "doświadczonych" "reverse-engineerów" zajmowało się pierdołami pokazując całkowitą ignorancję w kwestii sieci. W innych sprawach podejście było "działa, bo działa, nie ruszać".
Reversowanie tego cudnego tworu wymagałoby bardzo dużych zasobów wódki, piszącym serwer GMP przyświecała idea programowania jednofunkcyjnego, czyli otworzyć IDE, najebać kodu jak leci i skompilować. Czyli standardowo - cała inicjalizacja pierdolnięta w main(), handler połączenia w osobnej, równie ogromnej funkcji (bo niestety w mainie się nie dało). Trudno, żeby taki serwer robił coś więcej niż tylko działał...
Klienta jebnięto połowicznie. Były miejsca przyprawiające o zawał, było kilka sensownych helperów do patchowania pamięci, o dziwo poprawnie i lakonicznie napisanych. W świetle takiej budowy projektu jestem w stanie uwierzyć, że po prostu go komuś zajebali i zrobili z siebie bohaterów. Pewne źródła z themodders mówią, że w oryginale kod należał bodaj do grupy austriaków.