Jestem po seansie "Dunkierki". To nie jest film dla każdego. Ogólnie jestem zadowolony, że obejrzałem. Ale nie jest to dla mnie najlepszy film Nolana. Właściwie ciężko go nazwać "filmem" w szeroko pojętym znaczeniu tego słowa. Bardziej pasuje mi tu słowo" dzieło". Jestem pewien, że gdyby nie było dialogów "Dunkierka" była by dalej tym samym przeżyciem filmowym. Głównie mamy dość długie monotonne sceny, ciężkie muzyczne tony wpisujące się w syreny okrętowe (dźwięki wybuchów i strzałów są chyba najbardziej realistycznie bolesne, nigdy nie słyszałem podobnych). Okropnie poszatkowany wątek główny gdzie chronologia, właściwie nie istnieje i dopiero na końcu zazębiają się trybiki opowieści. Mamy dramaty, chęć przeżycia, walkę, poświęcenie i śmierć w ciszy, ale Nolan uniknął w mojej ocenie trywializacji tego. (W pewnej scenie naprawdę było mi szkoda, że Hardiemu się nie udało)
Jeśli ktoś ma ochotę na film wojenny o 180 stopni inny niż "Szeregowiec Ryan" to warto zobaczyć Dunkierkę.
PS. Przychodzę na sale, siedzą dwie nastolatki, potem przychodzą dwie następne. Myślę może lubią ciężkie filmy wojenne. Potem 3 kolejne. Kurde sprawdzam bilet czy jestem na dobrej sali. Ale wszystko w porządku. Myślę, jaka to dzisiejsza młodzież ambitna. Jak seans się skończył to płakały, no w sumie można się było wzruszyć. Wracam i dopiero czytam recenzję filmy i komentarze. Dowiaduje się, że jeden z aktorów to bożyszcze nastolatek .... sprawa się wyjaśniła.
Po skończeniu książki. Obejrzałem pierwszy sezon Gry o Tron i jestem bardziej niż zadowolony. Cieszy mnie kilka nadprogramowych scen, szczególnie z królem, które nadają większej głębi tej postaci. Właściwie każdy rozdział z książki znalazł się w filmie. Trochę mnie jednak zmartwiło to, że momentami wyglądało to trochę biednie. Ale rozumiem, że początkowo mieli mniejsze budżety. Kupiłem drugi tom więc kolejny sezon po skończonej lekturze.