Ogółem Eto tam dobrze powiedział ze co wpadnie w ucho to nie wypuszczam (chociaż omijam szerokim łukiem typowe hiphopolo pop i 99% vivowego gówna) do tego najbardziej podobają mi się typowo OST sam dźwięk zero tekstu a kopnięcie nie raz o mega większę same instrumentale to jest moc xd. życie bez OST z np Lotra, Gladiatora, Kingdom of Heaven, The Fountian, Amelie, 3:10 to Yuma, Sherlocka, PoPa, Tronu, Assassination of Jesse James, Limitless czy Battle LA no i 300? nie no co to by było za marne życia : p
Jak człowiek raz nauczy się tego słuchać to już nie zniknie xd
A i żeby nie było mam i coś dla wuwuzelskiej piczy : p OST Training Day oglądałem film i musze przyznać ze muzyka idealnie pasowała do klimatu filmu a o to chodzi.