Upadły Bohater 3849 1

O temacie

Autor Gregas

Zaczęty 20.01.2008 roku

Wyświetleń 3849

Odpowiedzi 1

Gregas

Gregas

Użytkownicy
posty44
Profesjabrak
  • Użytkownicy
AUTOR: LEPPER

Cytat: #msg[u
AUTOR: LEPPER[/u][/b]

Cytat: LePPeR#msg[u
AUTOR: LEPPER[/u][/b]

Cytat: \'
Jest to moje pierwsze opowiadanie w uniwersum Gothica, lecz próbuje nawiązać do życie w kolonii karnej. To dopiero 1 rozdział, więc proszę się za wiele nie spodziewać, ale chciałbym żebyście subiektywnie oceniali i komentowali. Wtedy będę wiedział co poprawić w kolejnych rozdziałach. Początkowo zakładałem, że będzie ich 6, lecz zrezygnowałem z tego pomysłu i przerzuciłem się na 4-stopniowy podział. Miłego czytania.


ROZDZIAŁ I

Kolejny dzień, kolejne zmartwienia. Promienie słońca bijące z nieba oświetlały dachy domów płowym blaskiem. Stary obóz było to miejsce na pozór spokojne, lecz nie warto było zadzierać w tej dziurze z kimkolwiek. Ludzie w kolonii to najczęściej szumowiny pragnące za wszelką cenę przypodobać się władzy. No cóż, takie już życie, kto nie spodoba się Gomezowi, szefowi Starego Obozu, może skończyć w kopalni rudy lub jeszcze gorzej. Nie jest to chyba za ciekawa robota, bo co spotykam jakiegoś kopacza słyszę same bluzgi i obelgi. Wiem jedno, nie chciałbym tam trafić.
W południe w siedzibie magnatów miało odbyć się jakieś specjalne zebranie. Wyczekując spotkania przechadzałem się po zamkowym dziecińcu. Wszytko wyglądało tak jak zawsze, magowie ognia krzątali się koło swojego domu, niedoświadczenie strażnicy uczyli się lepiej władać orężem, a z kuźni Stone#msgAUTOR: LEPPER[/b]

[quote author=a słychać było tylko zgrzyt metalu. Zniechęcony całą sytuacją postanowiłem udać się do Snafa, obozowego kucharza, aby przyrządził mi jakąś potrawę. Oby nie znowu ta okropna potrawka z chrząszcza, rzygać mi się chce na jej widok.
- Cześć Snaf, masz może dla mnie jakieś ciepłe jedzenie? Umieram z głodu.
- Jasne, czekaj chwile.
Kucharz po chwili przyszedł zadowolony.
- Oto moje główne danie, specjalnie dla ciebie. Potrawka z chrząszcza z kawałkami kretoszczura.
Chyba jednak się nie najem. Wole zjeść kupę ścierwojada niż te „pyszne” danie.
- Wiesz co Snaf ? Chyba już nie jestem głodny, a tak poza tym, spieszę się na zebranie.
- Hmmm, no nic. Sam zjem. Wpadnij jeszcze raz to przyrządze coś specjalnego.
Głodny i niewyspany udałem się na spotkanie u magnatów.
Po wyjściu z sali konferencyjnej wydawało mi się, iż było to zebranie w celach towarzyskich. Wszyscy sączyli piwo, rozmawiali na tematy w ogóle nie związane z obozem. Pewnie dla tego było to spotkanie specjalne. Wychodząc z siedziby zaczepił mnie jeden ze strażników. Stanął na baczność, starannie zasalutował i powiedział:
- Kapitanie słyszał pan kto dzisiaj walczy na arenie ?
- Mówiłem wam żeby zwracać się do mnie po imieniu.
- Ahh, tak przepraszam. - odpowiedział ze skruchą w głosie.
- No dobra, to kto dziś walczy ?
- Może nie uwierzysz, ale Mordrag, ten najemnik z Nowego Obozu, wyzwał na pojedynek Diega.
- Ten to ma tupet. Nie dość, że sprzedaje lewy sprzęt naszym ludziom, to chce jeszcze walczyć z jednym z najlepszych cieni. Haha, będzie ubaw na całego.
W całym obozie huczało na temat nadchodzącego pojedynku. Ludzie nie moli się go doczekać. W sumie się im nie dziwie, odkąd tu mieszkam nic ciekawego się nie dzieje, a to może dać w końcu trochę rozrywki. Wieczorem cała arena pękała w szwach. Diego chyba specjalnie się nie przejął, dla niego to będzie tylko zabawa, lecz Mordgar przeżywał swoje 5 minut. Dumnie chodził po obozie, przechwalał się swoimi historyjkami, w których rzekomo pokonywał cieniostwory. Ciekawe czy jest równie dobrym szermierzem jak gawędziarzem. Usadowiłem się wygodnie w sektorze dla vipów i spokojnie oczekiwałem na pojedynek. Arena miała kształt koła, a wykonana była w całości z drewna. Miała również zadaszenie nad nieznaczną częścią trybun. W końcu zaczęło się. Obaj wyszli na środek,Diego przywitany oklaskami i Mordgar, wyzywany i opluwany. Ostrza ich mieczy świeciły się srebrzystym blaskiem, a zbroje lśniły jak nowe. Stanęli naprzeciwko siebie i dobyli oręża. Przez chwilę badawczo mierzyli się wzrokiem, po czym najemnik ruszył ostro do ataku. Zadawał cios za ciosem, lecz nie mógł przełamać twardej obrony Diega, który zręcznym ruchem zadał cios w nogę. Mordrag wyjąć z bolu rzucił się do szaleńczego ataku. Okładał cienia seriami ciosów tak mocnych, że pewnie żaden wojownik długo by nie wytrzymał. Widownia co jakiś czas wydawała z siebie przeciągłe jęki. Najemnik cały czas nie ustawał w atakach, z prawej, z lewej, czasami z obrotu. Właśnie tym ostatnim ciosem pchnął Diega w bok. Ten oddalił się na chwile i przykucnął podpierając się mieczem. Wydawało się, iż cień zrezygnował z walki. Wtedy Mordrag wyciągnął łuk i wymierzył Diegowi prosto w głowę. Cała publika zgromadzona na arenie zamarła oczekując na egzekucję. Najemnik wyjął strzałę, naciągnął cięciwę. Grot lśnił, chyba był zaczarowany. Nie mogłem tego jednoznacznie określić, być może to tylko odbijające się światło od jednej z pochodni. Po kilku długich chwilach wreście wystrzelił. Strzała leciała ze zdumiewającą prędkością. Nikt nie chciał tego oglądać, lecz ja patrzyłem jak ginie jeden z najlepszych ludzi w Starym Obozie. Ale co to ? Diego wziął szybki zamach mieczem i usłyszałem tylko głośny szczęk metalu. Nieprawdopodobne, cień odbił strzałę, sam nie mogłem w to uwierzyć, lecz stało się coś dziwnego. Tak jak podejrzewałem strzała była zaczarowana, ponieważ substancja znajdująca się na grocie spaliła prawie całe ostrze. Nie zastanawiając się długo przeniosłem wzrok na arenę. Mordrag stał niedowierzając, a Diego podniósł się i rzucił pozostałością miecz w najemnika. Wyszczerbiony oręż przebił pierś napastnika, a widownia oszalała z radości. Cień podszedł do przeciwnika, chyba sprawdził mu puls.
Będzie żył – krzyknął i udał się kuśtykając w stronę wyjścia. Chciałem pierwszy mu pogratulować, więc już czekałem przy bramie.
- Gratulacje Diego, wspaniała walka.
- Dzięki, prawie nie przepłaciłem jej życie, ale cóż ? Przynajmniej publiczność miała zabawę.-
Jego zbroja już nie byłą taka piękna i lśniąca. Wszędzie miał jakieś rany, krew sączyła się z wielu miejsc.
- Nie najlepiej wyglądasz. Może idź do Dextera, ponoć ma jakąś nową recepturę na eliksir leczniczy. A tak poza tym, zastanawia mnie jedno. Jak odbiłeś tą strzałę ? Za cholere nawet jej nie widziałem jak leciała.
- Wiesz chłopcze, lata praktyki.
- No dobra niech ci będzie. Idź lepiej po ten wywar.
Diego oddalał się, a ja patrzyłem na niego jak na bohatera. Nie zabił Mordraga, chociaż miał do tego okazję. Ten jeszcze leżał na arenie głośno przeklinając. Nagle z daleka dobiegł mnie jakiś głos:
- Aleph, masz się stawić u Gomeza. Radzę ci się pospieszyć.
Wydawało mi się, iż krzyknął ktoś z okna zamku. Nie zastanawiając się długo ruszyłem pośród palących się pochodni w stronę siedziby Magnatów. Jeżeli Gomez chce się ze mną spotkać, na pewno nie jest to jakaś przyjemna sprawa, mam złe przeczucia.
 

hiena

hiena

Użytkownicy
posty87
Propsy24
Profesjabrak
  • Użytkownicy
całkiem dobre 7/10 pisz więcej a możesz stać sie bardzo dobry. i pisz swoje własne indywidualne teksty a nie na uniwersum gothica.
 


0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry