Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Jarro

Strony: [1]
1
Prace 3D / Prace 3D
« dnia: 2009-08-30, 09:42 »
Konserwa - Wydaje mi się, że templariusz na stopach powinien mieć buty, najlepiej ze skóry lub płytowe. Kolczuga IMO trochę dziwnie wygląda.

2
Pisarstwo / Skrzypek
« dnia: 2009-05-27, 18:38 »
Cytuj
Było chłodne lato 2009 roku. Miasteczko było bardzo spokojne i ciche. Gdzieniegdzie były tylko powystawiane worki ze śmieciami. Śmieciarka zatrzymała się koło starego, zaniedbanego domu. Dwóch śmieciarzy wyszło, aby pozbierać worki. Jeden z nich przechodząc koło starego domu usłyszał jakby głos płaczącego anioła. Wydobywał się on spod smyczka skrzypiec, młodego artysty. Śmieciarz – wielki miłośnik Mozarta, Straussa i Paganiniego otworzył furtkę i wsłuchując się w dźwięki muzyki bezszelestnie przekroczył próg domu i stanął w drzwiach salonu.
- Nie wysilaj się. Słyszałem cię, jak szedłeś po ogrodzie. – Rzekł chłopak, nie przerywając gry.
- Tylko posłucham – szepnął śmieciarz. Mimo iż chłopak był młody, na jego twarzy widać było zmęczenie i doświadczenie, a na głowie szerzyła się siwizna. Gdy skrzypek skończył utwór cichym cis-moll, jego słuchacz spytał:
- Czyj to utwór? Nigdy go nie słyszałem. Przepiękna muzyka.
- Mój.
- Jaki ma tytuł? – Spytał z podziwem w oczach.
- Smutek w cis-minor. Skomponowałem go, gdy umarł mój ostatni towarzysz, wierny pies imieniem Wilhelm. Lubił moją muzykę. Ale czemu mam cię zasmucać i zanudzać…
- Nie, nie przerywaj.
- Siadaliśmy wieczorem przy ogniu i mu grałem. Ale gdzie moje maniery! Nie przedstawiłem się. Antek jestem. – Skrzypek wyciągnął dłoń
- Paweł. Masz mocny uścisk dłoni.
- Wielu ludzi mi to mówi. Zanim uciekłem z domu, pomagałem ojcu w kuźni. Mając 9 lat, wyruszyłem, by uczyć się muzyki. Było to moje największe marzenie. Jednak nie miałem pieniędzy na instrument. Kradłem i sprzedawałem różne rzeczy u pasera i w końcu sprzedał mi po zawyżonej cenie mój pierwszy instrument – skrzypce. Nie były jakieś specjalne, ale dla mnie były najwspanialszą rzeczą na świecie. Skończyłem pracę u pasera. Grałem na ulicy. W końcu przygarnął mnie starszy pan, nie pamiętam, jak to dokładnie było. Codziennie słuchał jak gram i powtarzał; ćwicz codziennie, bo masz talent. W tym czasie zdobyłem swój pierwszy zeszyt nut – 24 kaprysy Paganiniego. Słuchając nagrania ze starej płyty gramofonowej nauczyłem się czytać nuty w kilka dni. Niedługo ten pan umarł. A ja zostałem w tym domu z psem i moimi skrzypcami.
Przez dłuższą chwile zapadła martwa cisza.
- Iście, masz talent. Czemu nie pójdziesz na przesłuchanie do konserwatorium? Na pewno są tam jakieś programy stypendialne – Rzekł Paweł.
- Nigdy o tym nie pomyślałem…
- Paweł! Gdzie jesteś? Robota czeka! – Rozległ się głos z zewnątrz.
- Przepraszam bardzo, ale nie jestem tu prywatnie. W pracy jestem. Niestety muszę iść. Bywaj zdrów.
- Żegnaj.
Antka znowu pochłonęła muzyka – już miał pomysł na nowy utwór. Zaczął go grać. Brzmiał jak okrzyk radości potępionego, który uzyskał zbawienie po latach męki.
Było to dla niego bardzo ważne i znaczące spotkanie; wreszcie uświadomił sobie, że jego muzyka może być ukojeniem nie tylko dla niego samego, ale też dla innych. Zrozumiał w końcu potrzebę gry dla słuchacza. I zaczął starać się zmienić swoje życie
Rok po tych wydarzeniach Antek miał już partnerkę muzyczną i życiową, a także międzynarodową sławę. „Geniusz współczesnej muzyki poważnej” – tak o nim pisali i mówili. Rzeczywiście zasługiwał na ten tytuł. A wszystko to, za sprawą śmieciarza Pawła, który dał mu natchnienie...
Zastrzegam sobie prawa do kopiowania i rozpowszechniania i bez mojej wiedzy (pisz PW)

Strony: [1]
Do góry