Pamiętacie od czego zaczął się ten temat? Od filmu o Piranha Bytes w którym członkowie studia opowiadali o tym jak pracują. A także od tego, że pojawiły się komentarze, iż Piranie ssą i w ogóle zasługują na upadek, bo tworzą gówniane gierki. Niejako broniąc Piranie pisałem wtedy, że niekoniecznie marzeniem każdego w branży jest pracowanie w wielkim molochu jak Blizzard, Bethesda, Ubisoft, BioWare czy CD Projekt RED. Tutaj są opinie osób, które pracowały w tej ostatniej firmie:
https://www.glassdoor.com/Reviews/CD-Projekt-RED-Reviews-E644250.htmJak widać niezbyt przychylne. To potwierdza tylko moje słowa o tym, że sporo ludzi odchodzi z takich firm by zająć się mniejszymi projektami, pewnie nie mogącymi nawet konkurować pod wieloma względami z tymi wysokobudżetowymi tytułami AAA produkowanymi przez kilkaset osób. Ale właśnie te mniejsze gry mają pewną magię, wyjątkowość. Gry tworzone przez kilka, kilkanaście, nawet kilkadziesiąt osób mają po prostu duszę, bo sposób pracy w takich ekipach jest inny i każdy członek ekipy może dać coś od siebie. Twórcy wtedy nie muszą sprzedać gry w kilku milionowych nakładach, często nawet kilka, kilkanaście tysięcy sprzedanych kopii sprawia, że projekt się zwraca. Mogą wtedy celować w niszę, stawiając na jakieś unikatowe rozwiązania, które dla dużych ekip są zbyt ryzykowne.