Wiesz w ogóle co oznacza ten termin? Po tym co napisałeś wnioskuje żę jesteś kolejną osobą która naczytała się z dupy wysranych artykułów napisanych przez fantastów, którzy również gówno wiedzą rozwodząć się i podniecając nad głupim, chwytliwym, marketingowym terminem
Zamiast rzucać głupimi hasełkami vide web 2.0, poczytaj najpierw i zapoznaj się z takimi pojęciami jak architektura informacji i usability z naciskiem na web. Będziesz wiedział na czym polega umiejętne projektowanie strony odnosząc się do potrzeb, wymagań i założeń funkcjonalności. Przykładowo skoro robi portal bez community, tzw. działający w jedną stronę to na cholere mu komentarze i okno logowania? Dorzućmy jeszcze pasek imienin i horoskop. Wtedy mamy pełnie szczęścia!
Spora częśc informacji o "web 2.0" to dla mnie bełkot debili którzy lansują coś co w założeniu ma być jakąś wielką rewolucją a w rzeczywistości jest chwytliwym termienm, zbiorem sprzecznych definicji i na dobrą sprawę niczym więcej. Niestety znajduje to duży poklask i uznanie wśród osób mniej poinformowanych. Sugerując się tymi debilizmami "ekspertów" często można dojść do absurdalnych wniosków nie żadko całkowicie sprzecznych z ogólnymi zasadami projektowania funkcjonalnej strony. Przykład beta nowego onet.pl i duperele typu zegar - jakby kurwa nikt tego nie miał w rogu ekranu nie wspominając o użytkownikach Visty, czy ludzi z dodatkowymi gadżetami.
Bez urazy, ale przestań pouczać innych o projektowaniu grafiki na potrzeby internetu skoro sam masz stronę która stanowi jeden wielki, nieskompresowany plik graficzny do tego w formacie png (!!!!!) co jest absolutną głupotą za którą zostałbyś ukamieniowany przez pierwszego lepszego programiste.
Głupoty
przynajmniej w jednym się zgadzamy.