To od początku:
RIP Skywalker
RIP Admirał Ackbar, nie martw się, wciąz będziesz memem od pułapek.
RIP Wiceadmirał Landrynka, choć szanuje za to jak zginęła. Było to wyjątkowo widowiskowe.
RIP Snoke (dojdziemy do tego)
RIP Jakieś tam rebelianty
RIP Brienne of Tarth... oh wait, pomyliłem produkcje.
1. Przede wszystkim, Luke się wyjątkowo obronił w tym filmie. W sumie tego się po nim spodziewałem, gdy obejrzałem Przebudzenie Mocy - gościa, który wyraźnie chce się odciąć od całego świata, obarczającego się za wszelkie problemy jakie nastąpiły przez to, że zachciało mu się uczyć nowego pokolenia Jedi.
2. Jego pojedynek z Renem zresztą był świetny i tutaj nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. Luke po prostu pokazał, że jest Jedi Master z jakiego mógłby Ben Kenobi być dumny.
3. Sceny retrospekcji zresztą też ujdą, choć spodziewałem się czegoś więcej. Mimo wszystko, fajnie, że nawet Luke miał zawahania w momencie gdy dostrzegł jakie to zło się tli w swoim siostrzeńcu.
4. Początek filmu i w sumie ta sekwencja w kasynie były przenudne i nic tu się faktycznie nie broni. A nie, była nawet scena, która dawała radę. Leia, która już miała umrzeć w przestrzenii kosmicznej, gdy...
5. ... ale serio, co to było? Odleciała, zamarzła, prawie się udusiła i użyła mocy, by sobie magicznie wrócić na krązownik? Ja pierdole. Idąc tym tropem, to Mace Windu po tym jak odleciał porażony piorunami mógł równie dobrze wyfrunąć gdzieś w cholere. To samo tyczy się Palpatine'a. Ale chyba bycie porażonym prądem i wrzuconym do wentylacji to cięższe przypadki niż uduszenie się w przestrzeni kosmicznej. Hołduje Carrie Fisher i tym jak dobrze grała przez pięć części (a może sześć, bo chyba jeszcze jakieś sceny przed jej śmiercią pewnie posiadają), ale to już przekroczyło wszelki poziom absurdu, nawet jak na standardy Gwiezdnych Wojen.
6. Generał Bill "Hux" Weasley stał się jeszcze większym popychadłem niż w Przebudzeniu Mocy. Zaczynam mu współczuć, choć jego mina w ostatniej scenie sugeruje, że jeszcze wywinie numer Kylo.
7. Snoke... bez komentarza. Naprawdę, człowiek, który twierdzi że widział już wszystko, widział jakie blędy popełniali poprzedni "wielcy źli" dał się zaszlachtować jak pierwszorzędny debil? Ach te disneyowskie archetypy zła.
8. Coż, jestem przynajmniej zadowolony, że obyło się bez żadnych "Rey, jestem Twoim ojcem/bratem" dzięki czemu nasza Mary Sue nie ma tak doskonałych genów od Skywalkerów, chociaż jeszcze dziewiąta część przed nami, więc kto ich tam wie.
9. Całość mocno inspirowana Imperium Kontratakuje, lecz wykonana bardziej subtelnie niż w przypadku Przebudzenia Mocy vel Nowa Nadzieja 2.0. Chociaż ten super-hakier-wcale-nie-podobny-do-Lando-Carlisiana już mi się nie podobał i pozostawił mocny niesmak.
10. Propsik za Yode, nawet ktoś go tak ładnie zrobił w CGI by przypominał tego z ostatniej części starej trylogii. Mały troll się z niego zrobił. Szkoda, że nie była Anakina, ale to już by było wyjątkowo disneyowskie.
11. Ach, Kylo Ren. Gdy rozpierdoliłeś tę chińską podróbkę maski swojego dziadka, to wyewoluowałeś z cipy do bohatera tej trylogii, jak to ujął
@Kuba. Podoba mi się jego filozofia odcięcia się od przeszłości i podążania własną drogą. Takie trochę podobne do "kill the boy, Jon Snow, and let the man be born".