Wydaje mi się, że jak jest napisane, że rozminowali, to można zaufać. To są bardzo ścisłe procedury mapowania i przeczesywania takich pól. Tak czy siak na zupełnych nieużytkach lepiej się po prostu nie rozbijać - najlepiej na czyimś terenie, np. na polu ryżowym (na północy są teraz wyschnięte, pasie się tam bydło, a jak rolnik puszcza tam bydło, to znaczy, że mu miny żadnego w tym miejscu nie zapierdoliły) albo na opuszczonych budowach, tam gdzie jeździł ciężki sprzęt. Często na polach są też chatki na palach, pełniące głównie rolę schronienia przed deszczem i słońcem w czasie pracy na polu - można sobie spokojnie do nich włazić i tam rozbijać namiot. W Laosie było ich więcej, w Kambodży trochę mniej.