Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Nie wiem czy już pisaliście, bo niezbyt uważnie śledzę temat, ale w temacie niebalansowania rozgrywki: na Wyspie Mgieł znajduje się item, który na stałe zwiększa ilość uzyskiwanej chwały. Warto się tam wybrać na samym początku, zwłaszcza że i moby nie są jakieś mocne.
Walka w zwarciu także pozostawia wiele do życzenia. Sam system wyprowadzania kombosów i kontr nie jest zły, ale możliwość czołgania się przez cały czas (przy tym będąc zupełnie niepodatnym na ciosy) czyni potyczki zbyt łatwymi. A przecież wystarczyłoby zaimplementowanie paska staminy rodem z Dark Souls, coby skutecznie skarać gracza za nadużywanie lamerskich technik. No i Kostuch i jego zaklęcia lecznicze - nie wiem jak można dać graczowi tak potężnego i niezbalansowanego towarzysza już na samym początku. Grę przeszedłem na medium inwestując wyłącznie w walkę wręcz (muszkietu użyłem dosłownie dwa razy), oczekując, że rozgrywka będzie wówczas nieco bardziej wymagająca - myliłem się. W trakcie 40 godzin zabawy i raczej skrupulatnej eksploracji większości wysp tak naprawdę zginąłem 2 albo 3 razy. I to wyłącznie w pierwszym rozdziale.
W gruncie rzeczy nawet na najpotężniejszych przeciwników wystarczała niezawodna technika silny atak -> roll. Nigdy nie wracałem do jakiegokolwiek mob'a z rozwiniętymi skillami i lepszym ekwipunkiem, a punkty chwały rozdysponowywałem raczej niedbale - to byłoby nie do pomyślenia w Gothicach.
...ciągnie Was, chcecie "poznawać"/"doznawać" więcej.
Cytuj
Chcieliście merytorycznej odpowiedzi - proszę, króta merytoryczna wiadomość: Widzę tu racjonalizację i wyparcie. Dwa mechanizmy obronne przed nałogiem.
Mówisz o mnie czy o Thorze? Jeśli o mnie, cóż, muszę Cię rozczarować - nigdy w życiu nie zażyłem żadnego psychodelika (co zresztą można było wyczytać pomiędzy wierszami w poprzednich postach).
Przy psychodelikach już sama dawka czyni ogromne znaczenie przy rodzaju doznania nie mówiąc już o różnicach między takim lsd a napojem z dmt.
Racja. Zestawianie relatywnie nieszkodliwego LSD z najpotężniejszym i najbardziej zdelegalizowanym psychodelikiem na świecie to spora przesada. O ile się orientuję, niemal każda zabawa z DMT powinna odbywać się w towarzystwie osoby znającej się na rzeczy (pierwotnie chciałem wziąć do towarzystwa kumpla i - co zrozumiałe - odmówił, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa i uzasadnionej paniki związanej z większością tripów tego typu). Nie ufam kamiennogórskim dilerkom (nie mówiąc już o tym, że nie mam zbyt licznych koneksji w tym światku ) - mógłbyś polecić jakiś substytut kwacha (dostępny w internecie), który najlepiej nadawałby się na początek?
Cytuj
Nie do końca. Narkoman wie, że ćpa. Po prostu bywamy czasem nieświadomi tego, że jesteśmy naćpani, ale ćpunami nie jesteśmy.
Skoro jednak jesteśmy już przy małostkowym przypierdalaniu się o szczegóły (niepotrzebnym, mącącym, nie wnoszącym nic do dyskusji): ujmując rzecz uczciwie, ćpunem jest każdy, kto nie wyobraża sobie soboty bez napierdolenia słynnym hehe piwkiem. I jakoś nie przekonują mnie cebulackie wybiegi w stylu "alkohol jest zakorzeniony w kulturze" albo "piwko to jak soczek, od czasu do czasu można", ponieważ mówimy tutaj o względnie niebezpiecznej i wyniszczającej substancji zażywanej przez ludzi każdego dnia. Czasami lepiej się zamknąć niż wypisywać niepotrzebne przytyki będąc przekonanym, że dopowiedziało się coś mądrego. Ponadto: warto zastanowić się nad znaczeniem i definicją słowa narkoman, które w raczej niewielkim stopniu odzwierciedla stan towarzyszący przygodom ze zdecydowaną większością psychodelików, za to całkiem nieźle wpasowuje się w sylwetki wąsatych Januszy z delirką i Mirasów-imprezowiczów:
Cytuj
Narkomania (gr. narke – odurzenie, mania – szaleństwo) – potoczne określenie odnoszące się do uzależnienia od substancji chemicznych wpływających na czynność mózgu. Narkomania charakteryzuje się: tzw. głodem narkotycznym przymusem zażywania środków odurzających chęcią zdobycia narkotyku za wszelką cenę i wszystkimi sposobami
Narkomania to przemożna i nieodparta potrzeba zażycia kolejnej dawki, podczas gdy psychodeliki bierze się raczej rekreacyjnie i często w celach poznawczych. Nie wiem co sobie myślałem, oczekując tutaj merytorycznej i ciekawej dyskusji: poza pojedynczymi wypowiedziami Hwepa i Thora, reszta to irytująca beka "śmieszka" Paztora czy bezsensowne i ignoranckie pierdolenie jakichś gothicman'ów. Teraz się nie dziwię, że zdecydowana większość starej gwardii (w tym ja) raczej nie odczuwa potrzeby zaglądania tu częściej niż raz na miesiąc. Stare, bezpretensjonalne, merytoryczne, zróżnicowane osobowościowo i tematycznie TheModders już dawno zdechło.
Ćpamy naturalną substancje, która w niewielkiej ilości jest wydzielana przez szyszynkę każdej nocy - nawet u najmniej zaawansowanych organizmów pokroju księża, teologów i Sawików.
Naprawdę naiwny wydaję mi się pogląd, że państwo delegalizuje substancje odurzające, ponieważ troszczy się o nasze zdrowie i bezpieczeństwo (co udowadnia legalność alkoholu i nikotyny, nie mówiąc już o dostępnych w aptece - często także bez recepty - opiatach czy opioidach) . Warto zaznaczyć, że substancje wyjęte spod prawa i objęte szczególnego rodzaju nadzorem to rzeczywiście w większości rzeczy, którym użytkownicy przypisują religijne czy duchowe znaczenie (mam tu na myśli MDMA, DMT, lekkie psychodeliki pokroju marihuany, za którą, jeśli kogoś to interesuje, nie przepadam). Najpodlejsze stadium bakterii chrześcijańskiej: wyzywać ludzi od ćpunów, uznając, że pierdolenie pedofila w sutannie to jedyna droga wiodąca do mistycyzmu i doznań metafizycznych.
Psychodeliki były punktem wyjścia do rozmaitych badań nad duchowością, miały nieoceniony wkład w rozliczne badania dotyczące ego czy moralności (pomimo że rezultaty i znaczenie doznań rozumie się tygodnie, a często miesiące po zażyciu substancji), a także w sztukę (https/
https://www.youtube.com/watch?v=ja3LGFY1i0o
). Nie tylko artyści, ale i środowiska naukowe niejednokrotnie wypowiadały się na ten temat, sugerując np., że w rzeczywistości jesteśmy jednym organizmem, a wszelka energia we wszechświecie pochodzi ze wspólnego źródła, bez którego bylibyśmy bezcelowo dryfującymi satelitami. Innymi słowy nie istnieje coś takiego, jak odrębność pomiędzy podmiotem a przedmiotem (to chyba o tym zniesieniu ego mówi Thoro). O non-dualistycznej metafizyce mówiły także różne odłamy wschodnich szkół filozoficznych (np. buddyzm), której przypieczętowaniem była medytacja (które wbrew powszechnej opinii nie jest brakiem myślenia, tylko zerwaniem bezpośredniej, osobistej identyfikacji z myśleniem, zniesieniem ja jako podmiotu poznającego). Znajdźcie mi kurwa lepszy bodziec do nauk nad duchowością i dalej pierdolcie, że ćpanie to tylko hedonistyczny i bezproduktywny akt; pomijając, że 1) bardzo ciężko zajebać się jakimkolwiek psychodelikiem, czego nie można powiedzieć o najpopularniejszym narkotyku wyrządzającym krzywdę nie tylko jego użytkownikom (wypadki drogowe, bójki i niechciane ciąże to tylko początek góry lodowej: u nas na przykład pijany Seba spierdalał kiedyś przed policją i próbując przeskoczyć przez stalowe ogrodzenie umarł, nadziewając się tyłkiem na naostrzony bolec ); 2) popaść w uzależnienie, 3) czerpać bezpośrednią i stricte fizyczną przyjemność bezpośrednio po zażyciu.
Przez pewien okres sporo na ten temat czytałem i sam jakieś dwa lata temu nosiłem się z zamiarem wypicia wywaru zwanego ayatuasca. O ile się orientuję, można ją zamówić na jakiejś niemieckiej stronie internetowej z dragami. Trzeba się jednak liczyć z niezłym maratonem rzygów i chyba dlatego ostatecznie odżegnałem się od tego pomysłu.
Ogólnie temat jest cholernie ciekawy i z chęcią posłucham doświadczeń osób mających relacje z substancjami pokroju DMT czy LSD (sugestywny opis Thora był zajmujący i osobisty - nie sądzę, że rzeczy, o których pisał, powyczytywał z książek).
Przypomniały mi się czasy gimnazjum, kiedy najebani kumple (bez choćby fundamentalnej wiedzy o dzałaniu i zastosowaniu używek) wmawiali sobie, że mają haluny albo odkrywali w sobie potencjał lingwistyczny i wydawało im się, że potrafią płynnie nawijać w kilku językach.
Cytuj
...lub osiągnięciu takiego stanu poprzez inne metody następuje coś dokładnie odwrotnego
Gra ma strasznie chujowy system walki, najśmieszniejsze są chyba odskoki mobów na odległość dwóch metrów. Ponadto sam rozwój walki wręcz pozostawia wiele do życzenia - w pierwszym Risenie było naprawdę nieźle. System był złożony i rozbudowany, inwestowanie w walkę mieczem i awansowanie miało sens i naprawdę dawało frajdę. W drugiej części zrobili szmirę, w Risenie 3 delikatnie go usprawnili, dodając silne ciosy i "efektowne" finishery, ale wciąż jest gówniany.
Gram w Złote Wrota od dwóch dni, dalej męczę pierwszy rozdział i wykonuje zadania dla obozów. Uszanowanko za całkiem niezły dubbing (zwłaszcza chłodny niski głos bezimiennego - przyznawać się, który to? ; nie mówiąc już o tym, że ponagrywaliście także teksty w stylu "nie ma czego plądrować") i doprawdy niegłupie, przemyślane questy. Ogólnie pierwsze wrażenia bardzo pozytywne - bardziej niż w Czasie Zapłaty czuć tutaj charakterystyczny gothicowy vibe, na którym bardzo mi zależało. Jeżeli mod do samego końca trzymał będzie poziom rozdziału pierwszego, odważę się powiedzieć, że jest to najlepsza modyfikacja do Gothica z jaką miałem przyjemność obcować.
Do końca gry 5 pkt. siły będzie wymagało tylko 5 pkt. nauki? Byłoby super, to zresztą całkiem niezły sposób na optymalizacje poziomu trudności - o ile mi wiadomo mod nie jest w połowie tak długi jak G2 z dodatkiem, więc i możliwości expienia jest mniej.
Cześć Wam. Pobrałem moda, dubbing i patche. Gra się nie odpalała, więc (posiadam siódemkę) zgodnie z Waszymi zaleceniami otworzyłem ją w trybie zgodności z Windowsem XP. Pograłem 5 min., pogadałem z kamiennym strażnikiem i w chwili wyjścia ze świątyni na zewnątrz gra zaczęła się obrzydliwie ciąć. Pomimo drastycznego obniżenia detali i rozdzielczości mod wciąż pozostaje zupełnie niegrywalny.
Jakieś rady, sugestie? Przeglądałem GS'a i tam także ludzie spotkali się z problemem, niestety nie uzyskali żadnej odpowiedzi.
Gothica mam świeżego, nie ściągałem żadnych modów i nie grzebałem w plikach.
Wczoraj z kumplem po kilku głębszych wpadliśmy na pomysł nagrania bengera. Kodeina, dziwki, anttidol i moździerz. A Wy co kurwy biedaki jabane, dalej giereczki, cebula na obiad, Goticzek i masturbacja?