1
Gry / Gry, które przeszliście w całości
« dnia: 2020-08-22, 18:43 »nie chce gownoburzy a widzę że masz nastrój na plucie się dzisiaj. ja odpuszczam ide do rodziny i przyjaciol a nie przed komputerNie dzisiaj, ale zawsze. Po prostu mam już taki ton i nie zmienię go. Jestem też poirytowany, że nie odpisywałeś prostego tak/nie. Z tą rodzina i przyjaciółmi to proszę ostrożnie - mamy rekordowe 903 przypadki zarażeń.
Karty na stół - Gry które ukończyłem i zapadły mi w pamięci/wywarły jakiś wpływ na mnie
- Tony Hawk Pro Skater 3
Spoiler
Mialem chyba z 8 lat i łupalem w to w każdej wolnej chwili. Zaczynając beznadziejnie posługiwałem się klawiaturą, same strzałki operowane na dwie ręce. Kilka miesięcy grańska i śmigałem nie lepiej jak tytułowy Tony Hawk. Nawet deskę dostałem od wuja, ale w życiu nawet nie zrobiłem jednego kickflipa. Brak odpowiedniej powierzchni w okolicy i liczne stłuczenia zniechęciły do dalszego treningu, ale głównie liczne stluczenia. Po latach probówałem kilka razy wrócić do skateboardu, ale nie jarało mnie to dłużej niż tydzień, czy dwa.
Spoiler
Podobnie około 8 lat przy pierwszym kontakcie i miłość to była od pierwszego spotkania. Grałem wcześniej w Morrowinda, ale jako dzieciak ściany teksty wydawały się zbyt nuuuudne... do tego ta walka. Gadające postacie - cholera, to było coś. Szybko wkręciłem się i czułem jakbym sam tam był! Jakby każdy NPC oceniał moje akcje, jakbym na serio budował jakąś pozycję w tym świecie i miał wpływ na to co się dzieje w okół. Co prawda gra została ukończona w tym czasie na kodach, ale z jaką frajdą. Wracałem do niej jeszcze 2-3 razy, śledziłem edycję rozszerzoną i bez skutków próbowałem cieszyć Mrocznymi Tajemnicami.
Spoiler
Te same wrażenia co z jedynką, ale ze zdwojoną mocą! W czasach kiedy wyszła miałem skopany napęd dvd a kopia wymagała płyty w kompie. Przed każdym odpalaniem gry był bolesny etap wsuwania i wysuwania płyty aż w końcu zaskoczy i ten tryumfalny moment, kiedy zaskoczyła i napęd zaczynał wyć jak szalony. Potem na szczęście napłynęły na rejon kopie niewymagające płyty. Gothic zaczął jawić sie na ustach większości chłopa w mojej szkole podstawowej i gimnazjalnej (dwie szkoły w jednym), na kompach znajomych i rodzinnych kuzynów. Instalator roznosił się wirusowo. "Ej, co to jest? W co grasz? Dasz płytę, oddam jutro!". Wymieniano się nie tylko grą, ale i poradami i kodami. "Pa, pa! Zrobiłem, że można walczyć grabiami, ale jazda." Aż do 2015 roku nie było lata w którym nie ukończyłbym Gothiczka II i nie znalazł przy tym czegoś nowego. Czy to kwestia, czy item czy jakaś duperela kompletna kiedy myślałem, że już wszystko wiem. To zawsze był miły moment i okropnie brakuje mi tego w nowych grach, gdzie gros contentu ogrywa się samo a jak są jakieś rzeczy do znalezienie to zazwyczaj figurki... dobra, bo to już schodzenie z tematu.
Dzięki ogromnej sympatii do Gothica zabrałem się za modelowanie, scenariuszopisanie (siema witam kolejny mod jesteś rozbitkiem a to wyspa), projektowanie poziomów - masa rzeczy, przez które inaczej pewnie nie miałbym sił przebrnąć. Zacząć je zgłębiać i kontynuować pomimo bardzo kąśliwych komentarzy, które często towarzyszą początkującym. Niestety, poznając grę od kuchni, poznając jak jest stworzony każdy element i za co jest odpowiedzialna każda linijka skryptu czar zaczął pryskać. A może po prostu się starzeję?
Podobnie jak z Mrocznymi tajemnicami próbowałem cieszyć się Returningiem - bez skutku. Jakoś nie kupuję tej pompatyczności, ciągłego lania przeciwników, ale spoko, że ma to rzeszę swoich fanów.
Dzięki ogromnej sympatii do Gothica zabrałem się za modelowanie, scenariuszopisanie (siema witam kolejny mod jesteś rozbitkiem a to wyspa), projektowanie poziomów - masa rzeczy, przez które inaczej pewnie nie miałbym sił przebrnąć. Zacząć je zgłębiać i kontynuować pomimo bardzo kąśliwych komentarzy, które często towarzyszą początkującym. Niestety, poznając grę od kuchni, poznając jak jest stworzony każdy element i za co jest odpowiedzialna każda linijka skryptu czar zaczął pryskać. A może po prostu się starzeję?
Podobnie jak z Mrocznymi tajemnicami próbowałem cieszyć się Returningiem - bez skutku. Jakoś nie kupuję tej pompatyczności, ciągłego lania przeciwników, ale spoko, że ma to rzeszę swoich fanów.
Spoiler
Ciekawostka, którą mogę podzielić się tylko tutaj. W okolicach 2012 roku grałem sporo na multiplayerze pod nickiem którego już nawet nie pamiętam, ale chyba ScytherBlade - edgy lmao, ale nie o kosę chodziło tylko o Scythera pokemona typu roślinnego. Był tam koleś - Soldier. Nie udzielał się zbytnio. Jak był to był, nie myślałem o tym. 7 lat później wchodzę na discord turoka a tam ten sam nick i mordka, której nie da się zapomnieć - wasz znienawidzony Kanał Sueski. Na multiplayerze w 2011 turoka grywało 10-15 ludzi w szczycie i to z całej europy. To było bardzo dziwne wrażenie. Nigdy nie czułem wcześniej tak bardzo tego "Mały jest ten świat".
Sam singleplayer okropnie mi się podobał. Przez pierwsze lata kiedy nie potrafiłem masakrowano mnie raz po raz. Fajnie było podejść po kilku miesiącach ponownie do gierki i zajść dalej niż wcześniej. I tak co kilka miesięcy aż w końcu padł ostatni, najcięższy poziom 6. Z całej gry są dwie rzeczy, których nigdy nie zapomnę. Brońki Cerebral Bore i czwartego etapu z chorymi tunelami. SETKAMI tuneli! I każdy wyglądał tak samo, był tak samo oświetlony a żeby przejść ten etap należało znaleźć w nich jakiś szyb wentylacyjny do wysadzenia bo inaczej nie będzie dalszego grania. Szyb mógł być gdziekolwiek, nie było podpowiedzi, nie było internetu żeby wygooglować położenie.
Tunele: https://vignette.wikia.nocookie.net/turok/images/0/0e/T2_Level_IV_-_The_Lair_of_the_Blind_Ones.jpg/revision/latest?cb=20140222003739
Sam singleplayer okropnie mi się podobał. Przez pierwsze lata kiedy nie potrafiłem masakrowano mnie raz po raz. Fajnie było podejść po kilku miesiącach ponownie do gierki i zajść dalej niż wcześniej. I tak co kilka miesięcy aż w końcu padł ostatni, najcięższy poziom 6. Z całej gry są dwie rzeczy, których nigdy nie zapomnę. Brońki Cerebral Bore i czwartego etapu z chorymi tunelami. SETKAMI tuneli! I każdy wyglądał tak samo, był tak samo oświetlony a żeby przejść ten etap należało znaleźć w nich jakiś szyb wentylacyjny do wysadzenia bo inaczej nie będzie dalszego grania. Szyb mógł być gdziekolwiek, nie było podpowiedzi, nie było internetu żeby wygooglować położenie.
Tunele: https://vignette.wikia.nocookie.net/turok/images/0/0e/T2_Level_IV_-_The_Lair_of_the_Blind_Ones.jpg/revision/latest?cb=20140222003739
- Pokemon Fire Red
- Detroit: Become Human
- The Elder Scrolls III
- Thief Deadly Shadows
Gry, których nie da się "przejść w całości", ale też miały duży wpływ:
- Minecraft
- Drakensang Online
Spoiler
To jedna z tych mniej pożądanych relacji. Na przestrzeni lat 2015-2018 przegrałem w to z pewnością więcej niż 1000-1200 godzin. Czyste uzależnienie od pogoni za statystykami, numerkami, cool itemkami. Po co? Żeby nabijać te same numerki, ale dalej? Ciężko było z tym skończyć, usuwałem postacie niejednokrotnie ale finalnie udało się i już nie tykam niczego z gatunku MMORPG. Dość!
Spoiler
Kolejna niezdrowa, niechciana relacja. Nawet świadomie niechciana bo unikałem ligi jak ognia i dopiero za namową crush z liceum zainstalowałem. Następca Drakensang Online. 2016-2020, zmarnowane setki godzin z których nie mam nawet żadnych wspomnień. Nic. Po prostu gra za grą. Nieważne, czy w towarzystwie, czy nie - zmarnowany czas na doskonalenie się w czymś, co nie ma żadnego przełożenia na realne życie. Żałuję nie tylko czasu, ale i relacji jakie zawiązywałem przez ligę. Bardzo często toksycznych, wyniszczających, mogących ograniczać się tylko do gry w LoL-a. Niestety, to dalej niezamknięty rozdział i co jakiś czas łapie mnie ochota na zagranie w ekipie, wypróbowanie nowego tryby jak ostatni Nexus Blitz czy nowego championa.
https://www.youtube.com/watch?v=_zVJtWrItyE
Gry które przeszedłem, ale w sumie to nic mi po nich, zabijanie czasu:
- Factorio
- Stardew Valley
- Dragon Age: Origins
- Doom (2016)
- Wiedźmin III
- Gothic 3
- Risen
Listę jeszcze uzupełnię