1
Eh, a więc tak, mam pewną przypadłość, która polega na tym, że najlepiej myśli mi się podczas chodzenia, a jako, że dosyć często się nudzę to dużo chodzę i wymyślam różne historyjki, z których szczerze mówiąc mógłbym ułożyć ze dwie, lub trzy książki, ale strasznie nie chce mi się nigdy pisać, a i środek czy koniec są łatwe ale mam problem z początkami. W skrócie to jest fragment próbnego początku, który najprawdopodobniej czeka wielokrotna zmiana treści, poprawa dialogów, a i pewnie skasowanie i napisanie od nowa. Także macie, krytykujcie i wytykajcie błędy co je poprawię i może wreszcie się nauczę jak poprawnie przekładać pomysły na papier lub komputer, bo mam z tym problemy.
Cytuj
Jeżeli cząstka może podążyć dwiema drogami podąży obydwiema tworząc równoległy wszechświat w którym uda się drugą drogą. Tak w skrócie działa zasada wieloświatu. Jednak cząstka może w rzeczywistości podążyć o wiele większą ilością dróg co daję w sumie prawie nieskończoną liczbę wszechświatów, z których jedne są prawie identyczne, a inne zupełnie różne, na przykład atom poleciał o jedną setną stopnia w inną stronę co zaowocowało uformowanie się dużego skupiska materii o wiele bliżej słońca co zaowocowało tym, że zamiast Ziemi i Wenus jest jedna planeta o masie zbliżonej do obydwu razem, lub też to, że pan Marek z Krakowa zamiast mleka zdecydował się kupić śmietankę. Rożnicę mogą być różne, o nieokreślonym zasięgu i znaczeniu dla nas czy innych.
***
„Nie zdam tego!” - pomyślał Arthur, zwykły mieszkaniec miasta Watford ślęcząc nad swoim referatem z historii Europy. - „Nawet jeśli to napiszę to ona znowu się przyczepi o to jak to widzę! Jakby niezgadzanie się z nauczycielem było czymś złym!” - pomyślał i znowu zaczął pisanie - „A więc tak: istotnym i jakże szczególnym fragmentem historii Europy był wiek dwudziesty pierwszy w którym rozegrały się najistotniejsze wydarzenia w historii Europy, ale trzeba zacząć od początku...”
***
Franko to stu pięćdziesięciu tysięczne miasto położone nad Wisłą w połowie drogi z miasta Bydgoszcz do miasta Grudziądz. Zasadniczo pozbawiony wpływu różnorakich gwar. Nie wyróżniało się niczym od innych miast, miało autobusy, tramwaje, stację kolejową, ronda, most nad rzeką, ale nie o to chodzi. W owym mieście znajduję się sklep o nazwie Zośka pod którym stało kilka, a konkretnie osiem osób do których biegł mężczyzna o blond włosach krzyczący:
- Nie uwierzycie co widziałem! - wykrzyczał i podbiegł do ósemki. - Rzeźnia, normalnie rzeźnia!
- Ace, o co chodzi? - zapytał zielonooki, też blondyn, ale ciemny.
- Grupa Pedzia znowu nawiedziła supermarket! - powiedział zdyszany blondyn.
- No i dlatego tak się ekscytujesz? Po prostu znowu ich przegonimy. A tak swoją drogą mogliby się już znudzić, od czasu drugiej gimnazjum ich przeganiamy, a oni ciągle wracają, eh - powiedział brązowooki szatyn.
- Nie, nie o to chodzi! Widzę ich, a oni zaczepiają jakiegoś gościa, który trzyma w ręku mleko. Myślę sobie: o nie to znowu oni i już chce podejść i ich przegonić, a ten koleś tyłem pięści znokautował tego całego Freda, potem kopnięciem w bok przewrócił Byka, a na koniec zrobił taki zamach nogą jak w filmie i uderzył Pedzia górą buta. To była tylko chwila, załatwił ich ot tak - powiedział i strzelił palcami.
- A jak wyglądał? - zapytał do tej pory cichy, niebieskooki o czarnych włosach.
- Bo ja wiem, Alex? Taki zarośnięty i miał dziwne oczy, takie lodowate, jak na mnie spojrzał to miałem ochotę uciec.
- Wysoki, krótkie ciemne włosy i ponad tygodniowy zarost? - zapytał szatyn.
- No powiedziałem, że zarośnięty, a i był wysoki, ciemny, hmm znasz go?
- Raz wpadłem na niego w supermarkecie, powiedziałem przepraszam, bo to była moja wina, a on powiedział, że nic się nie stało, ale jak na mnie spojrzał to tylko się odwróciłem i odszedłem.
- Kiedy to było? - zapytał ten zwany Alexem.
- Jakiś miesiąc temu, a co?
- Pytam z ciekawości.