O tak, MGS ma bardzo fajne, innowacyjne rozwiązania (podkładanie playboyi, plakaty nie do końca ubranych pań w szafkach przyciągające uwagi strażników, chowanie się w pudełka, wysoka interakcja z przeciwnikami [można zniszczyć radio, postrzelić w nogę/rękę/jaja/co tam jeszcze ma, czy nawet sprawić, by tańczył]) oraz typowa dla japońskich produkcji charakterystyka postaci. Dosyć ciekawa fabuła, a MGS z trójką na końcu jest grą, która zalicza się do ścisłego grona scenariuszy idealnych. W 4. jeszcze nie miałem okazji pograć, ale na pewno to nadrobię, umiejscowienie akcji w miejskiej dżungli jest ciekawym pomysłem, oraz nowym w serii, gdzie wcześniej tłoczyliśmy się po bazach wroga, statkach, platformach czy dżungli z prawdziwą zielenią i komarami. No i postać Raidena, który to przeszedł drogę od gładzichomordego do prawdziwego... jest paskudny jak na człowieka, nie oszukujmy się
Ale czymże byłby Metal Gear Solid bez Solid Sneak'a... prawdziwy klasyk w historii gier komputerowych. Niby niczym się nie wyróżnia, jest sztywny, bez poczucia humoru ale jednak ma w sobie coś, co wzbudza w graczu pewnego rodzaju zachwyt.
Sporo czasu przegrałem w MGS2: Sons of Liberty na PS2, za każdym razem przechodziłem grę z bananem na twarzy.
Jednak ostatnio zapowiadany MGS Peace Walker budzi politowanie graczy na całym świecie. To, że gra jest na PSP, nie usprawiedliwia tego, że można do serii dopuścić DWÓCH SNEAKÓW NA JEDNYM EKRANIE W TRYBIE SINGLE. Naprawdę... eksperymentują i niefajne rzeczy z tego wychodzą. Ale dobra, bo się za bardzo rozpiszę...