PROLOG
Były to bardzo niebezpieczne czasy.Ludzkość dążyła do wojen,a czym młodsze pokolenie to tym bardziej łamało prawo.
Coraz mniej młodych ludzi dołączało do policji lub innych organizacji bezpieczeństwa.
Pewnego razu dziwnym cudem w Polsce do policji zostało przyjętych tysiąc rekrutów.
Po krutkim czasie w całym kraju zapanował spokój,a prawa się zmieniały na coraz bardziej surowe.
Nikt nie mógł przybyć do kraju ani z niego wyjechać.
Policja stała na każdym rogu,a wojskowe patrole przechadzały się po ulicach.
Ci którzy organizowali coś nielegalnego i zostali wykryci jako karę dostawali nawet do żywocie.
Policja państwa stała się jak mafia.Jeśli jakieś Polskie prawo im się nie spodobało przekonywali władzę kraju,aby to
zmienili.Nikt nie wie w jaki sposób...niektórzy powiadają,że robili to siłą,a inni też,że łapówkami.
Każdy który należał do policji nie mógł o tym mówić nawet sam do siebie.
W kraju panowały surowe zakazy i nakazy,a nikt nie mógł nic zrobić.
Części mieszkańcom się to spodobało gdyż ilość wypadków samochodowych się znacznie zmniejszała,a jedzenie i rachunki
stawały sie coraz to niższe.Nie było bezroboci i ubóstwo spadło.Ludzie się nie bali wychodzić nocami do parku,oraz o to,że
ktoś napadnie na ich sklepy,czy też banki.Nie było złodziei.
Na całym świecie trwały wojny,a Ziemia stawała się chaosem.W tedy ludzie pierwszy raz znaleźli planetę na której jest
atmosfera podobna do Ziemskiej.Była to pustynna planeta. Wielu ludzi na całym świecie było zaskoczonym znaleziskiem.
Bogacze mogli zostać przewiezieni w to miejsce,a inni tylko marzyć.Wojny się skończyły.Cała kula Ziemska została połączona
w jedną narodowość oprócz Polski.Tylko tam władza sie nie zgodziła.Jednak po pewnym czasie powstał jeden ziemski
rząd,który załatwił cały kłopot.Latami coraz więcej istnień zostawało eksportowanych na tę pustynną planetę,którą
z biegiem czasu nazwano Darmą.Ludzie stawiali stacje kosmiczne,aby można było zatankować,załatwić potrzeby fizjologiczne,a
nawet się najeść.I pewnego razu mieszkańcy Darmy zaczęli kopać w poszukiwaniu najróżniejszych minerałów planety.Po krótkich
wykopaliskach znaleziono dziwną płynną substancję.Była to rzeka błękitnego płynu,a osoby,które się tego napiły
zaczynały umierać.Wiedziano o tym jednak tylko na Damrmie gdyż gdyby terroryści z Ziemi się o tym dowiedzieli mogło by
dojść do tragedii.Na całej pustynnej planecie próbowano to ukryć i zabezpieczyć lecz mimo ciężkim wysiłkom tamtej władzy
nastąpił przeciek informacji.Terrorystów zainteresowała substancja,która zabija w tempie natychmiastowym ludzi.Pewnego
razu ten płyn wypiła stara papuga,która nie umarła...Wielu naukowców zaczynało badać co się stało.Następnego dnia wszyscy
zauważyli w ptaku wielkie zmiany.Miał on bowiem piękne skrzydła i cudowne pióra jakby została ona odmłodzona o dziesięć
lat!Naukowcy doszli do wniosku,że DNA papug w połączeniu z substancją odmładza.Krew ptaka,która miała w sobie płyn
odmładzała również inne zwierzęta.Wśród ludzi nastąpiła radość. Wszyscy się zastanawiali czy teraz będą nieśmiertelni?
Pewnego razu jeden naukowiec zdecydował się podać ten "lek" samemu sobie.Nie umarł.Minął jednak dzień,drugi,następny i
kolejny...Po tygodniu wszyscy stwierdzili,że rzeczywiście jest młodszy. Różnice jednak u człowieka wychodzą powoli i
stopniowo.Po porównaniu zdjęć widać było wielką różnicę.Płyn dostał nazwę Darmoliny. Wszyscy się cieszyli,a jeszcze
bardziej gdy po pewnych badaniach dowiedziano się,że substancja odmładza wygląd,ale też wszystkie komórki i organy.
Ludzie mogli dzięki temu żyć dłużej. Gdy naukowiec po raz drugi próbował się odmłodzić umarł.Sprawdzono to u innych
zwierząt,które również umierały.Po tym wywnioskowano iż Darmolinę można użyć tylko raz na jeden organizm.Po pewnym czasie
stwierdzono również iż trzeba mieć przynajmniej trzydzieści lat. Ludzie na Darmie dostali lek,który po kilku latach został
wysłany na Ziemię.Darmolina była tam strasznie droga,a pozwolić na nią mogli sobie tylko najbogatszi,dla tego też wielu
się przeprowadzało na Darmę by kupić ją taniej.Było to również sposobę na łatwy zarobek dla przemytników.
Minęło kilka lat gdy ludzie zaczęli sprawdzać inne planety oprócz Darmy i w tym samym układzie słonecznym.
Z biegiem czasu okazało się,że na kolejnej planecie również można oddychać. Gdy tam szukano minerałów znaleziono
tylko wodę i drewno gdyż to była wodna planeta.Nazwano ją Aterą.Po pewnym czasie odkryto jednak iż kobiety rodzą dzieci
na planecie dwa razy szybciej.Naukowcy odkryli,że w powietrzu na planecie jest jeszcze jeden składnik,który nazwali
Womerą.Odkrywano kolejne planety...lodową nazwano IceTar i było ich wiele.Na tych jednak nie znaleziono nic specjalnego.
Wszystkie kobiety w ciąży wylatywały ze swych planet i zatszymywało się na Aterze.Po czterech miesiącach wracały do swych
domów.Dzięki temu miejscu ludzi na świecie stało się naprawdę dużo. Wszystkie planety były krajami. W nowo wynalezionym
układzie słonecznym gwiazdę nazwano inaczej.Soroną. W Uładzie Sorony było jedenaście planet z której większość była
zamieszkiwana.Na każdej z nich było powietrze lecz nie które miały zbyt trudne klimaty.Na Darmie znaleziono nowy rodzaj
ptaka podobny do papugi,który nazwano Parganą. Odkryto,że DNA tego ptaka może znacznie spowolnić rozwój komórek w
organizmach. Odkryto również iz te osoby,które chcą użyć tego DNA muszą najpierw przynajmniej miesiąc wcześniej zażyć
Darmoliny.DNA ptaka nazwano Dagana. Po wielu latach zażycie Darmolina stawało się obowiązkiem każdego obywatela po wieku
trzydziestu lat.
Na ziemi zaczął zapanowywać chaos.Pojawiło się znacznie więcej przemytników,piratów i grup przestępczych.
Natomiast najważniejszym miejscem w całym ludzkim świecie była kula ziemska. Cała ona była tak zwanym Rządem,który miał
najwięcej do powiedzenia.
Teraz każdy żyje w strachu o następny dzień...
04. Września roku 2113
Stacja Kosmiczna między Darmą a IceTar...
Godzina 20:45
Ta stacja była zwana Taverną Rivaldiego.Jest to najbardziej najgorsze miejsce które odwiedzają ludzie.
To knajpa do,której przybywają najczarniejsze charaktery.Można tam łatwo znaleźć jakiegoś dilera narkotyków,oraz kupić
niemal każdy rodzaj alkoholu.Właśnie w tym miejscu zacznie się ta historia...
Przy barze siedzi człowiek o bardzo jasnych bląd włosach.Ma na sobie żółtą hawajską koszulkę,jasne starte Jinsowe*
spodnie i popija Calira*1 o smaku wiśniowym.Widać,że jest porządnie zamyślony.Po chwili mówi coś szeptem do barmana
i wyciąga z kieszeni pistolet Largier*2.Zabija nim barmana.Wszyscy są zaskoczeni i jedynie patrzą się na niego.
Jeden ochroniarz oddaje strzał pistoletowy do niego lecz ten go unika.
Przestępca strzela do swego przeciwnika i za pierwszym strzałem trafia prosto w serce,a drugi ochroniarz włącza alaram
w czego skutek blokują się wszystkie drzwi.Przybiega więcej strażników knajpy i zaczynają strzelać do napastnika.
Ten jednak zgrabnie unika każdego pocisku,a w zamian w każdego przeciwnika oddaje celny strzał.
Nagle z karabinem VisioM401 podbiega szef knajpy Rivaldi i strzela do mordercy lecz mimo to gangster zostaje bez szwanku.
W pewnym momęcie z krzesła wstaje jakiś człowiek o bardzo ciemno brązowych włosach,wygląda młodo,ma na obu palcach
wskazujących pierścienie i na jeszcze jeden. Napastnik wcelowuje z odległości dziesięciu metrów w Rivaldiego i patrzą
się sobie prosto w oczy.Człowiek o brązowych włosach wyciąga z kieszeni Largiera i oddaje niespodziewany strzał prosto
w kolano gangstera,który po czym się ugina i pada na podłogę.Rivaldi wycelowuje w napastnika i mówi:
-Witaj Kali.
-He,he.Myślisz,że jesteś ode mnie lepszy?Ciągle twój tyłek ratuje jakiś pacan,który myśli,że jest bohaterem.-Kali
-Może i tak.Wiedz to,że mam więcej szczęścia niż ty.Mam biznes,ochroniarzy,pieniądze i kobiety,a ty?Co masz?
Potrafisz zabijać to jedyne co ci dobrze wychodzi.
-Może i tak.Mam przynajmniej jakiś talent.Ty masz biznes?Nie zapominaj dzięki komu go zdobyłeś!
Ja ci pożyczyłem broń i nauczyłem cię jako tako strzelać!Zabiłeś jakiegoś picusia,który miał te stację kosmiczną i
założyłeś tu knajpę.JA gdybym tylko miał ochotę to bym rządził każdą knajpą jaką tylko mi się chce.
Aha i poprawka...już nie masz ochroniarzy.
-Tak,ale nie zapominaj,że jesteś teraz na moim celowniku.
-Myślisz,że się boje?He,he.Zobaczysz zdobędę z pięć takich stacji,a ty będziesz padał z zazdrości!
Wtedy tu wrócę i się zmierzymy! Jeden na jednego!
-Tak?Jak niby zamierzasz z tąd uciec?
-Nie doceniasz mnie Rivi...nie doceniasz.
Po chwili alarm ucichł i wszystkie drzwi się otworzyły,a do pomieszczenia wleciało pełno granatów błyskowych*4 i
gdy przeztały działać przestępcy Kaliego już nie było.Wszyscy się zwijali na podłodze bo nie mogli wytrzymać dzwięku
wydobytego z granatu.Po około trzech minutach większość się podniosła z podłogi.Człowiek w ciemno brązowych
włosach wstał i podszedł bliżej Rivaldiego po czym powiedział:
-Może chociaż małe "dziękuję za uratowanie mi życia"?
-A,tak.Bardzo dziękuję!Yyy,eee...czemu to zrobiłeś?
-Co?
-Pomogłeś mi?
-Po pierwsze: dość już krwi przelano w tym miejscu i czuję,że będzie się ona lała jeszcze wiele razy.
Po drugie: lubię przesiadywać w tym miejscu i szkoda by było gdyby ta knajpa zamiast Taverna Rivaldiego nazywała
się Taverna Kaliego...
-Tak...to idiotycznie brzmi!Tyle,że jak mi pomogłeś to nie wiedziałeś jak on się nazywa.
-Powiedzmy tak:"Ty nie wierz,że ja wcześniej wiedziałem jak się nazywa i masz spłacony dług jasne?"
-Dobra!Napij się chociaż chłodnego,cytrynowego Calira!Na koszt firmy!
-Bardzo chętnie,ale nie teraz.Mam coś do zrobienia.
-No,cóż...wiesz może chociaż w jaki sposób on przemycił te broń?Ty też jakoś to zrobiłeś!Przecież knajpę bronią
wykrywacze metalu!
-On ma taką samą broń jak ja.Nazywa się Largier i jest w siedemdziesięciu procentach zrobiony z plastyku.
-CO?!Niewiarygodne!Skąd...
-Wybacz,że ci przerwę,ale nie mogę o tym mówić.
-Oczywiście.Doskonale to rozumiem,ale jak mogę w czymś pomóc...
-Tak możesz.Wiesz gdzie teraz mógł się udać Kali?
-Po pierwsze on nie nazywa się Kali.To tylko jego ksywka.Jeśli będziesz o niego pytać po miastach i różnych tego typu
miejscach to możesz używać ksywy.Jeśli jednak będziesz gadać z jakimś kolesiem z jego bandy to pytaj o Kalviego.
-Ma na imię Kalvi?Co za idiotyczne imię!Ale cóż przynajmniej lepsze od ksywki...
-Racja.Muszę uważać on tu jeszcze wróci...jak znasz jakiś dobrych ochroniarzy to przyślij ich koniecznie do mnie!
-Jasne.Aha jeszcze coś.
-Tak?
-Zrób tu porządek chyba nieźle zarabiasz więc cię stać na takie rzeczy.
-Dobra.
-Poczekaj!
-Tak?Jak cię zwą?
-Jestem Dei Ji*5.
-Dobrze wiedzieć.
-Zwykle mówią mi panie Ji,ale odpuść sobie te pedlaskie sztuczki i mów mi Dej.
-Więc do zobaczenia,Dej.
-Aha.Wróćmy do tematu: "Czy wiesz gdzie jest Kali?"
-Raczej gdzieś nawiał aby sobie załatać ranę,którą mu załatwiłeś,a za jakąś godzinę powinien nawet móc biegać.
-Hmmm...tak szybko?A co on nosi opancerzone spodnie czy co?
-On...nie wiem,nikt nie wie dla czego.Wystarczy mu apteczka i chwila odpoczynku,a po chwili jest jak nowy.
Więc gdy minie godzina jego odpoczynku to powinien pójść zaatakować jakiś statek kosmiczny.
-Już?A odpowiednie przygotowanie?
-Jemu jest nie potrzebne.On zawsze jest gotów.
-Zawsze się tak śpieszy,że zamiast się przygotować to od razu leci do przodu,tak?
-Mniej więcej.Jest po prostu zbyt pewny siebie.Za chwilę pewnie zaatakuje jakąś stacje kosmiczną...
-Mógłbym go złapać.Gdy bym tylko wiedział gdzie zaatakuje...
-Hmm...z tym akurat nie będzie dużego problemu.On nienawidzi pewnego człowieka,który ciągle mu przeszkadzał.
Myślę,że pójdzie do niego.
-Dobra.Gdzie jest ta stacja?
-Między Perusem*6,a Rugonem*7.
-CO?!Nie sądze aby zaatakował tak daleko stąd.
-Nie wierz jaki on jest...
-Dobra.Mam nadzieję,że go tam znajdę.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Dej Ji wyszedł z Taverny Rivaldiego i wsiadł na swój Skuter Kosmiczny.
Doleciał nim do swojego Statku o nazwie "Cassi*8" modelu 3GP.
04.września roku 2113
Statek Kosmiczny Cassi
Godzina 22:01
Gdy wleciał do środka i przeszedł przez dzwi to zobaczył człowieka w krótkim czarnym pod koszulku na ramiączkach
i ciemnych Jinsach.Mężczyzna ten ma włosy czarne jak węgiel,a karnację bardzo jasną.Na lewej ręce wytatuowanego
czerwono-czarnego smoka z zielonym językiem.Człowiek powiedział do Dej'a:
-Gdzie znowu byłeś?
-U Rivaldiego.
-Znowu?!Nie mów mi,że piłeś!
-Glover.Posłuchaj dostaliśmy misję.Mamy zabić Kaliego.On tam często przesiaduje.
-I co? Poszedłeś tam bez mojej wiedzy?
-Będziemy się teraz kłócić? Mamy zadanie. Wiem gdzie może teraz być Kali, który swoją drogą naprawdę nazywa się Kalvi.
-Gdzie?
-Stacja Kosmiczna między Perusem,a Rogonem.
-Jesteś pewny? To dość daleko.
-Nie,ale nie mamy innego wyjścia.To szaleniec. Jeśli tam natychmiast nie wyruszymy to cała ta stacja zamieni się w
rzekę krwi.
-Dobra naceluje statek na tamto miejsce, a ty w tym czasie przygotuj dla nas ekwipunek.
-Jasne.
Ji poszedł wyciągnąć z szafek odpowiednie pancerze,broń,amunicje i tego typu gadżety.
W tym czasie Glover nastawił statek na Stację Kosmiczną na którą mają lecieć.
Po chwili poszedł by wsiąść i się wyposażyć w ekwipunek,który jest gotowy dzięki Dejowi.
Były to stroje o kolorze granatowo-srebrnym,a broń to Karabiny KamiLochaK402*9 oraz kilka granatów jedno błyzkowych*10.
Glover powiedział:
-Będziemy tam za około pięć godzin.Przygotuj się,nie pij alkoholu,nie ćpaj i wypij trochę kawy lecz nie bierz zadużo
Kofeiny.
-Tak,tak...znam to na pamięć.Zasada numer 054 korpusu dla początkujących żołnierzy.
-Owszem.
Po odpowiednim czasie byli w pobliżu miejsca w,które się udają.Wsiedli na swoje Skutery kosmiczne i zaczeli lecieć na
stację kosmiczną.
Po chwili już tam byli.
Na podłodze leżał martwy ochroniarz.
Glover rzekł do Dej'a:
-Ja wchodzę do środka,a ty pilnuj tyły.
-CO?Niby dla czego?Jesteśmy współpracownikami!
-Nie zapominaj kto tu jest wyższy rangą!
-Nie jesteśmy już w wojsku.Zapomnij o nim.
-Ja jestem bardziej doświadczony!Choć raz mnie posłuchaj!Zawsze gdy karzę ci coś zrobić to ty zawalasz i idziesz za mną!
Może wreszcie się mnie posłuchasz?
-Dobra.
-Jak usłyszysz strzały to możesz powoli iść moimi krokami lub gdy cię zawołam,jasne?
-Tak...
-To tyle.
Glover wszedł do pomieszczenia.
Po chwili oczekiwania Dej usłyszał pojedynczy strzał jakby z SchotGuna.
Od razu zareagował i wszedł do środka.Po chwili chodzenia po pomieszczeniach zobaczył pełno trupów,a na samym środku leżał
konający towarzysz.Ji od razu zrozumiał o co chodzi i wyskoczył zza rogu i strzelił prosto w przeciwnika zabijając go.
Podbiegł do wspólnika i spojrzał mu w oczy.Glover jeszcze żył,ale tylko dzięki swemu pancerzowi.
Ostatnim tchnieniem powiedział:
-CSI-120...
-CO?!Co to jest?O czym ty mówisz?!
-Odnajdź Cassi!
-Cassi?Tą Cassi?
-Ta...
Dej zobaczył martwego przyjaciela.Powiedział:
-Glover!Glovi!Hej!Nie umieraj!!!
Ji usłyszał bieg jakiś ludzi po czym rzekł sam do siebie:
-Mam towarzystwo...około dziesięciu przeciwników.Trzech w ciężkich zbrojach z metalu i chyba ShotGun'ami,
czterech średnio opancerzonych z karabinami KamiLochaK402 i trzech lekkich z pistoletami ubranych w zwykłe ciuchy
możliwe,że mają na sobie kamizelki kuloodporne.Załatwienie ich to pestka idą tylko z jednej strony.
Będą tu za jakieś dziesięć sekund.
Dej Ji wyciągnął z kieszeni granat błyskowy i schował się za rogiem...
Gdy nadszedł odpowiedni moment rzucił do pomieszczenia obok gdzie wtedy byli przeciwnicy granat błyskowy.
Chwilę później granat odłamkowy,a następnie wszedł do środka i zabił wszystkich żywych i konających.
Przeliczył trupy i stwierdził się jednak,że sie pomylił,bo przeciwników było jedenastu.
Powiedział do siebie:
-Cholera!Ich nie było dziesięciu tylko jedenastu i żaden z nich nie miał lekkiego uzbrojenia...
Chwilę puźniej do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna i powiedział:
-No,Dej...nie jesteś w formie,a może się starzejesz co?No wiesz...sto dziesięć lat to trochę dużo...
Ji się obrócił.Zobaczył człowieka o siwych włosach i w średniej zbroi bez hełmu.Pancerz ten był w kolorze niebieskim
z dwoma żółtymi paskami odchodzącymi od ramienia aż po pas.Ten mężczyzna ma strasznie czarne oczy,wręcz przerażające...
Dej jednak znał te osobę i rzekł:
-Drax!Ty...ty...
-Kto?Zdrajca?
-Tak.Jesteś podłym zdrajcom!
-Hmm...to nieodpowiednie słowo!
Lepiej powiedz mi co tu robisz.Przysłali cię po mnie?
-Nie.Ciebie mam gdzieś i tyle ci powiem.
-Więc czego tu szukasz?Jeśli chcesz zatankować to zapomnij.Dziś nieczynne.
-Co wyście tu narobili?!
-No...mała demolka.Wybiliśmy wszystkich tutaj...,a ty wybiłeś nas!Ale mnie nawet nie tkniesz!
-Chętnie bym wpakował cały magazynek w te twoją paskudną mordę,ale mam teraz coś lepszego do załatwienia.
-Oszczędzaj oddech.Powiedz co tu robisz bo...
-Tak wiem.Za mną stoi około dziesięciu żołnierzy.Nie wiem dokładnie bo nie słyszałem...skradali się.
-O Dej!Znów pudło!Ich jest czternastu!
Ji się obrucił i zobaczył,że Drax ma rację.Po czym kontynuował dialog:
-Ach...co za szajs.
-Tak.Szajs!Jesteś szajsem!Haha!TY!Jak byliśmy współpracownikami to juz zaczełeś gnić!Stary capie!
-Mam stodziesięć lat.Gdy by nie lek to by mnie już dawno można było podziwiać w grobowcu.
-Nie oto chodzi!Sam użyłem tego DNA z płynem.Nie interesuje mnie,że masz już tyle lat,ale posłuchaj...
w dwudziestym pierwszym wieku ludzie tacy jak ty już dawno siedziało by na emeryturze...
-Nie te czasy.
-Moi żołnierze cię zastrzelą jeśli mi nie odpowiesz na pytanie:Po co tu jesteś!?
-Szukam Kaliego.
-Nie znam.
-A może Kalviego?
-Znasz jego prawdziwe imię?No,no...
-Wiesz gdzie jest?Myślałem,że to jego dzieło...
-Tak.Wiesz co ci powiem?Ja i on jesteśmy wspólnikami.Kalvi wyleciał z tąd jakieś półgodziny temu.
-Gdzie leci?
-Co cię to tak interesuje?
-Jeszcze nie przeszedłem na emeryturę więdz pracuje.
-Jesteś dalej najemnikiem, czy pracujesz dla jakiegoś konkretnego gangu?
-Najemnikiem.Mam go zabić!
-I tak on mi nie jest już potrzebny zrobił swoje.Poleciał na IceTar do miasta SilwerCityIce.
-Nie jest ci potrzebny?Tak samo jak ja?
-Dokładnie.Już mi się wysłużył.
-I co?Pozwolisz mi teraz stąd wyjść,czy te twoje wafle mnie zabiją?
-Nie po to tyle gadałem aby teraz od strzelić ci łep.Jeszcze się zmierzymy.Idź stąd.
Dej wyszedł z pomieszczenia,po czym ruszył swym skuterem kosmicznym na swój statek.
*Jinsowe(czyt.Dżinsowe)
*1 Calir(czyt.Kalir) to futurystyczne piwo o rożnych smakach,a szczególnie popularne są wiśniowe i cytrynowe.
Piwo to ma wysoką piankę,którą pije się z przyjemnością. Piwo bardzo mocne ma 15% alkocholu i jest
przeważnie pite przez gangsterów,którzy lubią się bawić bronią.
*2 Largier Wykonanie: elastyczny plastik ABS + el. metalowe jest niemal,że nie do wykrycia przez
zwykłe bramki metalu.Pociski 9x19mm Parabellum.Broń zasilana jest silnym nabojem rewolwerowym .Pistolet może być wyposażony w lufę o długość 152, 203, 254 lub 355mm. Masa 1,65kg bez magazynka.Largier strzela z dużą szybkostrzelnością teoretyczną która wynosi 1200 strzałów na minutę.
*3 Granat Błyskowy to granat działający podobnie jak dymny gdyż ma oślepić przeciwnika,lecz ten jest dużo lepszy.
Po uaktywnieniu zaczyna się pojawiać pełno białych błysków,które pokazują się z wielką prędkością(podobnie jak lampy na
dyskotekach tylko szybciej).Osoby,które nie są przyzwyczajone do tego może w chwilę rozboleć głowa.Po około pięciu
sekundach z granatu wychodzi pisk po którym głowa jeszcze bardziej boli.
*4 Dei Ji(czyt.Dej Dżi)
*5 Perus to Tropikalna planeta.Głównie wydobywa się tam węgiel i jest wiele kokosów.To piąta planeta w Układzie Sorony.
*6 Rugon to planeta na,której można znaleźć najwięcej Rubinów ze wszystkich planet Układu Sorony jest za Perusem.
*7 Cassi(czyt.Kasi)
Cóż to tekst, który napisałem już parę miesięcy temu. Zastanawiam się czy wam się podoba i czy pisać to dalej.
Oceniajcie.