Narodziny chaosu (opowiadanie, dzikie to uuu...) 4220 12

Ankieta

Na ile oceniasz moje opowiadanie?

10/10
1 (7.7%)
9/10
0 (0%)
8/10
1 (7.7%)
7/10
2 (15.4%)
6/10
0 (0%)
5/10
6 (46.2%)
4/10
2 (15.4%)
3/10
0 (0%)
2/10
0 (0%)
1/10
1 (7.7%)

Głosów w sumie: 13

O temacie

Autor

Zaczęty 30.07.2008 roku

Wyświetleń 4220

Odpowiedzi 12

zkajo
  • Gość
A, tutaj mamy takie mini opowiadanko (jeszcze nie skończone) które napisałem jakiś czas temu.
Jest to świat EoD (www.endofdays.jun.pl) podczas wielkiej wojny, przed reformą kościoła - Paladyni to jeszcze dobrzy ludzie  
Dobra, macie, czytajcie, komentujcie

Część Pierwsza - Szept



Wszędzie leżały martwe ciała orków i ludzi, ich zakonnych braci. Ciała z pourywanymi kończynami. Ciała bez głów, rąk, nóg. Wszystko na około było opryskane krwią. Kamienne, szare podłoże było śliskie od tego czerwonego płynu, który splamił i tak czarne i tajemnicze już katakumby. Krew i ciała były tylko mizernym dodatkiem do tego splugawionego miejsca. Paladyni posuwali się jednak na przód, nie zważając na okropne otoczenie i zimne powietrze wokół nich.
Ich miecze w gotowości, lecz ciągle w pochwach. Cisza, ta cholerna cisza. Żaden nie odważył wypowiedzieć ani słowa. Nie, nie odważył to nie jest dobre określenie. Żaden nie chciał powiedzieć ani słowa. Przerywanie tego milczenia, które jednak miało swój urok byłoby o wiele gorsze...

Każdego rycerza dręczyło tylko jedno pytanie. 'Co się stało z Entilem?'. Kapitan miał zbadać sieć tuneli pod świątynią i zdać raport, lecz nie wracał od ponad dwóch dni. Wszyscy orkowie zostali wybici, a większość katakumb została już przetrząśnięta. Entiel miał znaleźć główny ołtarz. Zadanie zostało powierzone tylko jemu, ze względu na jego wysoką rangę w zakonie. Był on 'Trzecim paladynem' - Głównym generałem wojennym na północy. On wraz z jego dziesięcioma ludźmi, tuż po zdobyciu fortecy zaszyli się głęboko w sieć tych przeklętych katakumb...

Nagle cisza została przerwana, kiedy jeden z paladynów drgną w przerażeniu.
-Słyszycie to!- powiedział, wykrzykną niemal. -Ten głos? Słyszycie?-
Reszta patrzyła się na mężczyznę kompletnie zaskoczona.
-Jaki głos?- zapytał kapitan Marius.
-Ten głos, ten szept! Nie słyszycie?- Mężczyzna drgał z przerażenia. -Co to jest? Bogowie!-
teraz w jego głosie było słychać wyraźny terror i niepokój. Rozglądał się dookoła, jakby wypatrując czegoś. Na około było tylko pięciu braci z zakonu, nic więcej.
-Uspokój się!- wrzasną kapitan i złapał mężczyznę za oba ramiona próbując go przytrzymać.
Po chwili drgań mężczyzna uspokoił się, a kapitan kiwną głową jakby chciał powiedzieć ''Witaj z powrotem''.
-Słuchaj. Rozumiem że to miejsce ci nie służy, i strach jest teraz dopuszczalny. Ale proszę cię, opanuj się. Zrozumiano?
-Tak sir- powiedział uspokojony mężczyzna. Szept zmył się jak powietrze...

Paladyni szli korytarzem który wydawał się niemieć końca. Mężczyźni szli już kilka dobrych godzin, i jeszcze kilka na pewno przed nimi. Trzymali takt, i bronie w gotowości. Wszyscy mieli na sobie zakonne zbroje z herbem Angrogha - Czerwonym płomieniem. Każdy z nich dzierżył dwuręczny miecz, który był wysoki na półtora metra. Nie był także lekki, ale kto powiedział że życie zakonnego rycerza jest przyjemne?

W końcu dotarli oni do krętych schodów które prowadziły w dół. Na podłodze nie było już krwi, ani nigdzie nie było widać ciał. Wygląda na to że walka nie dotarła aż tak daleko. Marius szedł pierwszy. Nagle poczuł niepokój. Do jego uszu dotarł cichy szept który był niemalże nie do usłyszenia. Po chwili otrząsną się 'To nic takiego' pomyślał i szedł dalej. Im głębiej się zapuszczał, tym szept stawał się głośniejszy. Jego ludzie wyglądali na niezapokojonych. Mężczyzna który panikował wcześniej z powodu tajemniczego głosu, zaczął ponownie się trząść. Wyglądało jednak, że bał się odezwać. Teraz Marius poczuł strach. Szept był bardzo wyraźny. Teraz nie dało się go ignorować.
-To przeklęte miejsce...- powiedział cichym, lecz wyraźnym głosem, a to 'coś' ponownie do niego przemówiło. Kapitan słuchał uważnie, a głos wydawał się być suchy jak pustynny wiatr:
"Toreg. To jedyne imię które słyszysz. Toreg to koniec i śmierć. Toreg. Ja jestem Toreg. Toreg jest wszędzie. Toreg jest przed tobą. Toreg jest za tobą. Toreg jest z tobą. Toreg będzie ucztował na twych kościach. Uważaj! Toreg jest tutaj..."

Oddział przeszywał się przez sieci katakumb. Ściany były wymazane krwią, ale wszyscy obecni zdawali sobie sprawę że to raczej typowe dla wyznawców Beliara. Otoczenie nie wywierało na paladynach żadnego wrażenia. Jedyne co ich niepokoiło to ten szept. Ten Toreg. Kim był Toreg? Tego nie wiedzieli, ale tak naprawdę wszyscy jednogłośnie uważali że im dalej od tego 'czegoś' tym lepiej.
-Dalej chłopcy. Coś czuje że do ołtarza już niedaleko- mówił kaptan miejąc nadzieję że jego chłopcy choć na chwilę zapomną o tych szeptach, choć tak naprawdę wiedział że ten głos będzie ich dręczył, cokolwiek by się nie stało.

Gdzieś na wprost, widać było światło które rozjaśniało koniec tunelu. 'Ołtarz' pomyślał Marius.
-Nareszcie! Miejmy nadzieję że Entil i jego chłopcy wciąż stoją na nogach- powiedział, choć tak naprawdę sądził, że są już martwi.
Paladyni przyśpieszyli kroku. Szept nasilił się jeszcze bardziej. Teraz był to już pełen ton, nie pół-głos. Kiedy znajdowali się może dwadzieścia metrów od wejścia, usłyszeli spadający odgłos wody, jakby wodospad, strumień oraz głośne oddechy kogoś kto znajdował się w pomieszczeniu. Wejścia do komnaty nie chroniło nic. Żadnych drzwi, czy nawet zasłony. Proste, kamienne wydrążenie.

Nagle jeden z ludzi Mariusa padł na kolana i zaczął potwornie krzyczeć, jakby z bólu, a głowę trzymał mocno swymi rękoma, tak jakby chciał zatkać uszy.
-Co jest!- krzykną kapitan i podbiegł do żołnierza. Jego krzyk paladyna niemalże natychmiastowo zanikł, a on sam padł na podłoże. Jedyne co było słychać to uderzenie metalowej zbroi o podłożę.
-To już jest przesada... Ruszamy, szybko!- powiedział mężczyzna, po czym wyciągną swój miecz i szedł dumnym i szybkim krokiem w stronę wydrążenia.

Kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, pierwsze co rzuciło mu się w oczy to sylwetka mężczyzny, paladyna który stał nad kamiennym chramem poświęconym Beliarowi.
-Entil?- zapytał ze zdziwieniem kapitan, niemal zapominając o incydencie który wydarzył się parę sekund temu.
-To ja... bracie- odpowiedział mężczyzna suchym, cukierkowym głosem. -Podejdź tu... proszę-
Marius podszedł wolnym krokiem do swego zakonnego brata. Nad chramem znajdował się mały strumień, z którego woda spadała prosto w małą studzienkę wbudowaną w chram.
-Widzisz to bracie?- zapytał zafascynowany Entil.
-Widzę co?- odpowiedział niemalże automatycznie Marius.
-Spójrz, przypatrz się uważnie. Popatrz na wodę...
Marius zrobił to o co poprosił go jego kompan. Nie widział jednak nic, a przynajmniej nic co byłoby godne uwagi. Spadająca woda, ot co.
-Dosyć tego. Gdzie twoi ludzie?- Marius starał się zmienić temat, widząc że to miejsce przyprowadza jego zakonnego brata do szaleństwa
-Nie widzisz tego prawda? Oni też nie widzieli...
-Oni? Jacy oni?
-Moi ludzie, myśleli że postradałem zmysły.- powiedział głośno i z wyraźnym zaakcentowaniem złości w głosie
-Gdzie oni są?- zapytał z przerażeniem Marius
Entil wskazał na ciemny kąt w którego cieniu leżał stos ciał. Wszystkie były ułożone na jedną kupę, a naokoło nich latały różne insekty.

Zszokowany Marius pokiwał palcem do swych ludzi by ci zaszli Entila od tyłu.
Generał stał spokojnie, wpatrując się w wodę.
-Zobacz, te znaki! Teraz wiem kim jest Toreg!
-Toreg?- zapytał Marius.
-Tak, Toreg. To duch, sługa Beliara... Ja jestem Toreg...- Jego głos brzmiał tak samo jak ten, który słyszeli paladyni kilka minut temu. Kiedy tylko jeden z paladynów zaszedł Entila od tyłu by go obezwładnić, generał odwrócił się natychmiastowo, i jednym cięciem, w ułamku sekundy, wbił sztylet w głowę mężczyzny...
-Toreg to koniec i śmierć. Toreg. Ja jestem Toreg. Toreg jest wszędzie. Toreg jest przed tobą. Toreg jest za tobą. Toreg jest z tobą. Toreg będzie ucztował na twych kościach. Uważaj! Toreg jest tutaj...- powiedział po czym wyciągną swój długi miecz, rzucając sztylet na podłogę. - To ja jestem Toreg. A ty, jesteś mą ofiarą.-




Część Druga - Wróg

Marius był już wyczerpany. Wielogodzinna wymiana ciosów rzuciła by na nogi każdego, niezależnie jak zahartowani byliby walczący. Każdy oddech mężczyzny, wydawał się być silnym wiatrem który powiewał nieregularnie co kilka sekund. Krew na jego mieczu, jego lśniącym pancerzu… wszystko wydawało się być takie mroczne, nawet jak dla paladyna.
Ledwo trzymając się na nogach, rycerz miał już dość. Siła uszła z jego ciała, i jednym momentalnym ruchem, runą na ziemię, a jego miecz wypadł mu z dłoni, jednocześnie przysparzając rycerzowi ogromną ulgę. W cichej Sali słychać było trzask metalu który właśnie uderzył o podłogę. Uderzeniu towarzyszył także śmiech, przeraźliwy śmiech generała Entila który stał kilka metrów od paladyna.
Z twarzy opętanego przez ducha mężczyzny, spływały małe krople potu które podkreślały wypukłe rysy jego twarzy. Jego brązowe włosy, były rozczochrane na wszystkie możliwe strony. Mężczyzna stał, i uśmiechał się, mierząc wzrokiem Mariusa którego oczy były na wpół otwarte…
Dopiero teraz paladyn zauważył jaki chaos i zamęt były na około niego. Ciała jego pobratymców leżały tuż obok, i Marius sądził że wkrótce podzieli ich potworny los. Zwłoki były zmasakrowane. Entil nie zadał jednego ciosu kiedy przebijał ich ciała. Jego uderzenia były serią cięć które masakrowały twarze oraz cięły przez pancerz rycerzy.
Entil rozejrzał się dookoła i podniósł miecz w górę. Chwilę później zaczął kroczyć ku swej następnej ofierze. Marius leżał bezwładnie, oddychając ciężko, oraz wijąc się z bólu czy ze zmęczenia. Generał staną tuż nad paladynem który leżał na ziemi śliskiej od krwi. Jego usta otworzyły się, i powiedział suchym, przeraźliwym, jakby nawiedzonym głosem:
-Gorcja nie przetrwa… bracie. Nic nie przetrwa. Wszystko nad czym tak ciężko pracowaliśmy, spłonie. Nic co my ludzie zbudujemy, nie przetrwa na wieki, choć taki mamy zamiar. Pamiętasz bitwę o Eleker gdzie walczyliśmy ramię w ramię?-
Oczy Mariusa otworzyły się i mężczyzna nagle pamiętał każdy z najmniejszych detali bitwy. Pamiętał kiedy Entil ocalił mu życie. Pamiętał, lecz chciał zapomnieć. Jego oddech pogłębił się jeszcze bardziej.
–Tak jak mówiłem. Nic nie przetrwa. Tam gdzie odniesiemy zwycięstwo, zawsze znajdzie się i porażka. A teraz, żegnaj…- powiedział generał i kiedy już miał zamiar zakończyć żywot paladyna, ten odpowiedział:
-Mylisz się… Gorcja przetrwa… zakon przetrwa… MY przetrwamy… Lecz ty… lecz ty nie. Nie ma dla ciebie miejsca, nie ma miejsca dla ścierwa…- Entil z kamienną twarzą uniósł ostrze swego dwuręcznego miecza w górę, i cisną je w leżącego paladyna. Rycerz zaakceptował swą śmierć i wydał cichy jęk kiedy ostrze miecza przeszyło jego stalową zbroję, a krew trysnęła na twarz generała…




Fragment raczej krótki, ale da wam 'coś' o moim stylu pisania. Czego wam brakuje, czego jest za dużo itp. Mówcie co myślicie, i co mam poprawić.
Dzięks, nie boje się krytyki :D
 

Jedairusz

Jedairusz

Złote Wrota
Grafik 3D w Boombit
posty1022
Propsy1297
NagrodyVV
ProfesjaGrafik 3D
  • Złote Wrota
  • Grafik 3D w Boombit

Jedairusz
Złote Wrota

Narodziny chaosu (opowiadanie, dzikie to uuu...)
#1 2008-07-31, 09:22(Ostatnia zmiana: 2008-07-31, 09:23)
Namiastka klimatu jest, całkiem nieźle.
Ortografia leży.
Cytuj
wrzasną, otrząsną - tutaj piszemy wrzasnął, otrząsnął
niemieć - to tak oczywisty błąd, że chyba wiesz o co chodzi...

Powtórki słów, język nie za bogaty
Cytuj
Paladyni szli korytarzem który wydawał się niemieć końca. Mężczyźni szli już kilka dobrych godzin, i jeszcze kilka na pewno przed nimi.
...
który był wysoki na półtora metra. Nie był także lekki, ale kto powiedział że życie zakonnego rycerza jest przyjemne?
***
Teraz Marius poczuł strach. Szept był bardzo wyraźny. Teraz nie dało się go ignorować.
Błędy logiczne:
Cytuj
-To ja... bracie- odpowiedział mężczyzna suchym, cukierkowym głosem
 :rofl:
cukierkowy głos, to raczej słodki, pobłażliwy, na pewno nie suchy.
5/10 za ten niezły klimat, jak na opowiadania na poziomie forum.
Aaa założę się, że inspirację czerpałeś po trochu z Gothicowych katakumb, w których Baal Lukor oszalał :D

zkajo
  • Gość
Niezupełnie. Inspierację czerpałem z książek w uniwersum WH40k w których wojny są praktycznie wszędzie i cały czas  :rofl:

Powiem jeszcze że od dwóch lat mieszkam w Anglii, i to raczej zrozumiałe że będę miał kilka literówek skoro nie używam języka w szkole na porządku dziennym  :D  

Dzięki za krytykę i komenty  :P
 

bROXmor

bROXmor

Użytkownicy
Bo jest gazowana.
posty179
Propsy12
  • Użytkownicy
  • Bo jest gazowana.
Czcionka sprawia, że kurwiki, dopiero co zapalone w mych oczach na widok rażących błędów merytorycznych, pochylają się wraz ze źrenicami...
Ta czcionka! Ta cholerna czcionka! Normalnie muszę przepuszczać przez Notatnik, żeby coś odczytać...
Najważniejsze błędy wytknął Jedaith. Nie myśl, że usprawiedliwisz się dwuletnim pobytem w Anglii, ponieważ błędów typowo ortograficznych nie ma! Z czego idzie wniosek, że to zwykłe niedopatrzenie :P
Postawiłbym 6/10, ale że opuściłeś nasz kraj mlekiem i miodem pitnym płynący, dostajesz 5/10.  :D
 
כל עוד בלבב פנימה

נפש יהודי הומיה,

ולפאתי מזרח קדימה,

עין לציון צופיה,



עוד לא אבדה תקוותנו,

התקווה בת שנות אלפים,

להיות עם חופשי בארצנו,

ארץ ציון וירושלים.




Znag
  • Gość
Błędy wytknęli ci już moi poprzednicy.Ja nie będę , bo sam lepiej pod tym względem nie piszę.Ciekawy pomysł i fajny klimat.6,5/10
PS.Mi ta czcionka nie przeszkadza :holiday:
 

Żadna Głupia Spółgłoska

Żadna Głupia Spółgłoska

Użytkownicy
Mniejszość Żydowska na HMS Stuleja
posty2557
Propsy3534
ProfesjaGracz
  • Użytkownicy
  • Mniejszość Żydowska na HMS Stuleja
Niby dobre... Ale nie chce się czytać. Może to kursywa, może to literówki... Może fakt, że w niektórych momentach próbowałeś na siłę uzyskać klimat "wielkich powieści", a okazało się, że nic z tego. Szczególnie pierwszy akapit. A, i terror w głosie jakoś mi nie pasuje.
5/10, bo doczytałem do połowy.
 
Często odkrywa się, jak naprawdę piękną jest rzeczywiście piękna kobieta dopiero po długim z nią obcowaniu. Reguła ta stosuje się również do Niagary, majestatycznych gór i meczetów, szczególnie do meczetów.
Mark Twain

Zoom

Zoom

Użytkownicy
naczelny inwalida intelektualny
posty460
Propsy116
  • Użytkownicy
  • naczelny inwalida intelektualny
Może byc ale jakoś mało wciągło mnie twe opowiadanie, stworzyłeś swój unikatowy klimat to jest na +,ale wstęp jakoś tak nie bardzo zachęca do czytania nie wiem może o to chodzi że nie lubie takiego klimatu jaki występuje w tym opowiadaniu no  ale 5/10 pisz dalej bo dośc nieźle ci to idzie mym zdaniem :lol2:
 

MaxLew
  • Gość
Cytuj
'Co się stało z Entilem?'. Kapitan...
Cytuj
Uspokój się!- wrzasną kapitan i złapał mężczyznę za oba ramiona próbując go przytrzymać.

To ciekawe... Kapitan zaginął i nagle złapał żołnierza za ramiona. Teleportacja, jak nic ;) .

Cytuj
teraz w jego głosie było słychać wyraźny terror i niepokój
Terroru nie można słyszeć.
Cytuj
Entil z kamienną twarzą uniósł ostrze swego dwuręcznego miecza w górę, i cisną je w leżącego paladyna.
Cisnął, znaczy rzucił, a jak można rzucić wielkim i ciężkim dwuręcznym mieczem??


Jeszcze wcześniej było duuzo błędów, ale nie chce cie dołować. Pomysł na fabułę, bardzo dobry, tylko źle zrealizowany. Opowiadanie strzasznie nudne. A ocena to 5/10.
Powodzenia w następnych opowiadaniach :P .
 

Gother

Gother

Użytkownicy
Nieskromny Mistrz Gothica
posty457
Propsy260
ProfesjaScenarzysta
  • Użytkownicy
  • Nieskromny Mistrz Gothica
Cytuj
-Toreg to koniec i śmierć. Toreg. Ja jestem Toreg. Toreg jest wszędzie. Toreg jest przed tobą. Toreg jest za tobą. Toreg jest z tobą. Toreg będzie ucztował na twych kościach. Uważaj! Toreg jest tutaj
Toreg cię zje. Toreg lata. Toreg umie szybciej siedzieć niż ty stoisz. Toreg jest w tobie, zaraz wyskoczy ci z brzucha. Uważaj, Toreg nie ma HIVa, a i tak zaraża nim ludzi.
Jak na tytułowy szept to koleś nie jest zbytnio pomysłowy, wręcz śmieszny. Inna sprawa, że zamiast tak strugać pawiana logicznie mógłby od razu krzyknąć wy hu#* pi##% ja was wszystkich zaj#$%# , ale kto tam wie co w głowach furiatów się kołacze.
Cytuj
teraz w jego głosie było słychać wyraźny terror i niepokój
Cytuj
Terroru nie można słyszeć.
Niepokoju też. Jak już to wzbudzić.
Cytuj
Cisnął, znaczy rzucił, a jak można rzucić wielkim i ciężkim dwuręcznym mieczem??
Eee, najwyżej 4 kilo, ciskać sobie tym można, trafić nawet się da, ale tak żeby zabić? Jak koleś jest daleko to można co najwyżej zrzucić mu na łeb.
Ogólnie kiepska próba odtworzenia klimatu grozy, ale przynajmniej widać, że o to autorowi chodziło. Opowiadanie nie składa się z samych błędów jak u innych dlatego 6/10
 

Damianx

Damianx

Użytkownicy
Damiano Italiano
posty257
Propsy4
  • Użytkownicy
  • Damiano Italiano
Cytuj
Toreg umie szybciej siedzieć niż ty stoisz
Gother, jak można szybciej siedzieć niż stać ? :rofl:
Mi się podobał opek, najważniejsze błedy zostały już wytknięte, daje 7/10 .
 
Mody zrobione przez Damianx project :



             
               
               


Życzę miłej gry

MaxLew
  • Gość
Cytuj
Eee, najwyżej 4 kilo

4 KILO!!??!!?? Ty trzymałeś kiedyś w rękach jednoręczny miecz?? Ja jak miałem 8 lat, to nie mogłem się nim nawet zamachnąć. Miał może z 6 kilo. A dwuręczny... uhuhuuu. Szkoda gadać, przynajmniej 2 razy więcej niż jedno.

Cytuj
Toreg umie szybciej siedzieć niż ty stoisz

Hahaha. Jak to przeczytałem, to chyba z 2 minuty leżałem pod biurkiem kwicząc ze śmiechu :lol: .
 

Gother

Gother

Użytkownicy
Nieskromny Mistrz Gothica
posty457
Propsy260
ProfesjaScenarzysta
  • Użytkownicy
  • Nieskromny Mistrz Gothica
Ach ten Sienkiewicz  :lol:  
Cytuj
Teraz pan Skrzetuski podniósł się także całą wysokością swego wzrostu, ale nie wyjmował szabli z pochew, tylko jak ją miał spuszczoną nisko na rapciach, chwycił w środku i podsunął w górę tak, że rękojeść wraz z krzyżykiem poszła pod sam nos Czaplińskiemu.

– Powąchaj no to waść – rzekł zimno.

– Bij, kto w Boga!... Służba! – krzyknął Czapliński chwytając za rękojeść.

Ale nie zdążył szabli wydobyć. Młody namiestnik obrócił go w palcach, chwycił jedną ręką za kark, drugą za hajdawery poniżej krzyża, podniósł w górę rzucającego się jak cyga i idąc ku drzwiom między ławami wołał:

– Panowie bracia, miejsce dla rogala, bo pobodzie!

To rzekłszy doszedł do drzwi, uderzył w nie Czaplińskim, roztworzył i wyrzucił podstarościego na ulicę.

Nieźle. Ciekawe ile ten gość ważył? 50 kg? 60? Dajmy na to, że dawniej ludzie ważyli mniej.

Cytuj
– Powiedzże mi waszmość, proszę, bom ciekaw, czemu też taki katowski miecz pod pachą nosisz?

– Nie katowski to, mości namiestniku, ale krzyżacki, a noszę, bo zdobyczny i dawno w rodzie. Już pod Chojnicami służył w litewskim ręku – tak i noszę.

– Ale to sroga machina i ciężka być musi okrutnie – chyba do obu rąk?

– Można do obu, można do jednej.

– Pokażże wasze !

Litwin wydobył i podał, ale panu Skrzetuskiemu ręka zwisła od razu. Ni się złożyć, ni cięcia wymierzyć swobodnie. Na dwie ręce poradził, ale jeszcze było za ciężko

Oj osłabł Skrzetuski po tym rzucie Czaplińskim, osłabł bardzo.

A przy okazji jak już piszecie o czymś to wpiszcie wcześniej choć kilka fraz w google. Dostęp do średniowiecznych traktatów, współczesnych rekonstrukcji i badań zapewniony kilkoma kliknięciami myszą
http://www.arma.lh.pl/artykuly/pojedynek.htm
 

Piskor

Piskor

Użytkownicy
ego masturbator
posty143
Propsy9
  • Użytkownicy
  • ego masturbator
Niech ktoś zakończy ten żałosny spam.

Co do Sienkiewicza to miał skłonność do wyolbrzymiania cech postaci, ale wg. mnie to tylko polepszało efekt. W Krzyżakach się to kilka razy powtórzyło żeby pokazać przewagę naszego rycerstwa nad zakonnym.
 


0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
0 użytkowników
Do góry