Terror na bagnie
Rozdział I
Jest 6.00, słońce dopiero wstaje, ale na bagnie, w obozie sekty od dawna już nikt nie śpi. Nowicjusze i ich opiekuni ciągle biegają po całym obozie. Co się stało? To pytanie właśnie zadaje sobie Y'Berion.
- Cor Angar'ze! - krzyknął Y'Berion
- Słucham cię Panie. - Przybiegł posłusznie trener strażników świątynnych.
- Co się dzieje w obozie? Słyszałem jakieś wrzaski i krzyki.
- Eee... P-panie coś wylazło z bagna.
- Że jak!!?? - Wielki Mistrz nie wytrzymał.
Wybiegł na dziedziniec i zobaczył stado biegających nowicjuszy. Zszedł ze schodów i poszedł w stronę bagna. Gdy dochodził do ostatniej chaty zauważył leżącego nowicjusza. Podszedł do niego i zauważył idącego do niego zombie. Nagle w Y'Beriona uderzył jakiś pocisk od tyłu. Obejrzał się, ale nikogo nie zauważył.
- Aaa! Nieee! - darł się nowicjusz.
- Odsuń się! - krzyknął Y'Berion.
Nowicjusz posłusznie odturlał się na bok, a Y'Berion wyciągnął ręce. Szepnął kilka nie zrozumiałych słów i nagle z jego rąk wystrzelił słup energii, który trafił prosto w brzuch zombiaka, totalnie go rozszarpując. Jednak on dalej człapał. Wiązka energii dalej go rozrywała, ale wydawało się, jakby tego nie czuł. Działo się coś dziwnego. Zombie było coraz bliżej. Y'Berion nie wytrzymał :
- Angarze, pomóż mi!
Cor Angar podbiegł bardzo szybko.
- Panie, szukaliśmy cię, co tu robi... Och!
- Mam problem. Wydaje się, że moje czary na niego nie działają. Cor Angar wyciągnął miecz i jednym prostym ciosem rozłupał nieumarłemu czaszkę. Y'Berion zdrętwiał.
- W-wezwij Corristo i Saturasa. - powiedział bardzo słabym głosem.
Rozdział II
Wszyscy przedstawiciele magii ze trzech różnych obozów siedzieli w świątyni w Obozie Sekty. Y'Berion tłumaczył Coristo i Saturasowi obecną sytuację :
- Coś dziwnego się ostatnio dzieje w tych stronach - tłumaczył.
- Co masz na myśli - ożywił się Saturas.
- To, że z banga wychodzą potwory.
- Przecież to normalne! - przekonywał arcymag wody.
- Ale nie chodzi mi o błotne węże, ani krwiopijców! Dzisiaj nad ranem znad banga nadeszła armia zombie! Moimi silnymi czarami przez 5 minut się z nim miotałem, a Cor Angar zabił go jednym ciosem!
- No cóż... Starość nie radość. - włączył się do rozmowy Coristo.
- Nie o to chodzi - tłumaczył Y'Berion - Czułem się na siłach, ale... tuż przed walką uderzył we mnie jakiś mały pocisk energii. To szczegół, bo prawie go nie poczułem, ale...
- Myślisz, że ktoś zablokował twoje czary? - Nie mógł uwierzyć Saturas.
- To możliwe, ale efekt musiał być chwilowy, bo znów mogę używać magii w pełni.
Nagle rozległ się głośny ryk. Wszyscy trzej magowie zerwali się z krzeseł i wybiegli ze świątni. Po dziedzińcu biegł najprawdziwszy ogr. W pierwszej chwili wszyscy stali jak słup, ale pierwszy ożywił się Y'Berion i krzyknął :
- Nie zabijajcie go! Muszę mu się przyjrzeć.
Wszyscy ballowie otoczyli ogra, który zdążył już rozmieść swoim morgenszternem grupkę nowicjuszy. Z rąk wszystkich magów zaczęły tryskać magiczne łańcuchy, które po kolei spęłtały mu nogi i jedną rękę. Jednak drugą nadal się miotał i zdążył uderzyć prosto w twarz Cor Caloma. Saturas wyczarował wodny sznur, który również przyczynił się do uniecystwienia ogra. Kiedy już nie mógł się ruszać Y'Berion podszedł do niego i obejrzał dokładnie. Podniósł głowę i ręką przesunął wzdłuż szyi. Cor Angar pierwszy zrozumiał o co chodzi i z całym rozmachem przebił tętnicę bestii. Cały obóz przeszył piekielny wrzask.
***
- I co? Nadal uważacie, że to normalne? - zwracał się Y'Berion do Saturasa i Coristo.
- No cóż... rzeczywiście to dziwne. - Oznajmił Arcymistrz Kręgu Ognia. - Szczególnie, że ostatnio to bagno nawiedzały dziwne wydarzenia. Najpierw odszedł od nas te świr Tord. Później orkowie naszli na ten stary orkowy cmentarz, a na końcu... twój... syn został porwany!
Oczy Y'Beriona zaszły mgłą. - Nawet mi nie przypominaj! - krzyknął z gniewem. - Przenocujcie u mnie, proszę. Jeżeli coś jeszcze się wydarzy, to wasza pomoc będzie niezbędna.
***
Gdy nadszedł wieczór Magowie szykowali się do snu, a strażnicy świątynni w szeregu stanęli na skraju wioski, a bagna, na straży. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nikt nie spodziewał się ataku, a jednak w środku nocy wszystkich obudziły odgłosy walki. Tym razem na obóz najechała plaga szkieletów.
Strażnicy świątynni zostali zdziesiątkowani, a nieumarli rozbiegli się po całym obozie. Większość biegała również z pochodniami i paliła chaty. Ballowie próbowali się bronić, ale zostali rozbici. Niedobitki uciekały gdzie pieprz rośnie, a trzej arcymagowie dopiero co się budzili. Gdy zdali sobie sprawę, że już jest za późno zebrali wszystkich, którzy ocalali i ruszyli w bagno.
- Czas to skończyć - szepnął złowrogo Y'Berion.
Rozdział III
Chociaż grupa szturmowa szła już parę godzin i przeszukała bagno wzdłuż i wszeż, to nadal nie mogli znaleźć źródła wroga. Po drodze zabijali tylko błotne węże i szczury błotne, żadnego śladu silniejszego natężenia zła. Gdy porzucili już wszelkie nadzieje i ostatni raz poszli na północ Y'Berion poczuł ból w głowie, który natężał się w miarę jak szli. Więc nadzieja została odnowiona. Kierowali się głosem bólu Jaśnie Oświeconego. Po paru minutach marszu zauważyli silne światło bijące z daleka. Z czasem jak podchodzili bliżej robiło się coraz mroczniej. I nagle zza wielkiego głazu wyłonił się troll. Zaryczał głośno i wszystkim zmroził krew w żyłach. wszyscy wyczuwali atmosferę napięcia. Co zrobi bestia? Jakie ma zamiary? Nie mogli dłużej czekać, a jednak byli za słabi na walkę z tym zwierzęciem. Saturas przyzwał lodowego golema,a Coristo poszedł w jego ślady i przyzwał ognistego .
- Y'Berion, czekamy na ciebie - powiedzieli wspólnie.
On natychmiast wyczarował kamiennego golema i dla lepszego efektu, również stado wilków. Grupa mogła podróżować dalej. Po pewnym czasie zauważyli demona. Cor Angar zaoferował, aby on i jego ludzie go zatrzymali, a magowie poszli dalej. Na początku Y'Berion, Saturas i Coristo nie chcieli na to przystać, ale później stwierdzili, że nie mają wyboru. Ruszyli dalej i zauważyli kamienny krąg, kryształ umiejscowiony w jego środku, oraz mrocznego maga, ubrango w czarny płaszcz z kapturem, zasłaniającym mu twarz, wiszącego w powietrzu. Zatrzymali się 10 metrów od niego i rozstawili w różnych od siebie odstępach. Zaczęli odliczanie do ataku. 3,2,1 i nagle czarny mag się odwrócił do nich i z całej siły grzmotnął w Saturasa kulą czarnej energii. Coristo zareagował natychmiast i wyczarował kulę ognia, którą nekromanta sprawnie ominął. Wyczarował jakiś czar i nagle pobliskie drzewa zaczęły atakować Corista. A Y'Berion patrzył się na złego maga i powiedział :
- Jeżeli już masz mnie zabić, powiedz czemu to robisz!
- Pragnę zemsssty na tobieee - wysyczał tajemniczo.
Y'Berion próbował wyczarować harpię do pomocy, ale mag był pierwszy. Uderzył w niego wiązką skumulowanej energii, która zaczęła odbierać Y'Berionowi życiową siłę. Próbował się bronić, ale na próżno. Padł na ziemię, bezwładnie i trzymał się ostatkiem sił. Wszystko wydawało się skończone, gdy znad wzgórza wyskoczył Milten i uderzył w ciemnego maga kulą ognia.
- Chcieliście się bawić beze mnie co? - krzyknął radośnie Milten.
Wszyscy powoli podnosili się do walki. Tym razem chcieli przeprowadzić bardziej skuteczny atak. Na 3 wszyscy wyczarowali kule : Milten - ognistą, Coristo - magmową, Saturas - wodną, a Y'Berion - energii. Te kule zbiegły się w jednym punkcie i razem tworząc wielką, kolorową kulę uderzyły w maga rozszarpując jego duszę. Każda z kul sprawiła inne działanie : Ognista - obrażenia cielesne, magmowa - miażdżące, wodna - psyhiczne, a energii duchowe. Razem stworzyły wielką, skumulowaną broń zniszczenia. Ciało tego maga bezwładnie uderzyło w to mauzoleum totalnie je burząc i krusząc kryształ. w jednej chwili ból Y'Beriona ustąpił i całe to miejsce wypełniło światło słoneczne. Rośliny odżyły, a z każdej strony napływało świeże powietrze wyganiając zgniliznę. W tym samym momencie Nadszedł Angar z drużyną. Y'Berion podszedł do ciała maga i zdjął mu kaptur. Potem popatrzył się na swoich towarzyszy. Wszyscy również patrzyli się na niego. Po jego policzkach spływały łzy.
- To... to mój syn...
Jeśli ktoś czegoś nie zrozumiał, to proszę pytać, a nie od razu zaniżać ocenę

. Tomoje drugie opowiadanie i jeżeli będzie się podobało, to napiszę drugą część.
PS: To opowiadanie było nominowane do statuetki Innosa na gothic.gram.pl i mam nadzieje, że wam również się spodoba

.
W postach napiszcie co zaznaczyliście ;)