Wiem, że ten temat był tu wałkowany tysiąc pięćset sto dziewięćset razy, choćby parę postów powyżej, ale chcę go ugryźć od nieco innej strony. Co tak w pełni szczerze sądzicie o pseudozangielszczeniu do R2.0? Pytanie kieruję głównie do osób, które już ukończyły modyfikację albo którym niewiele do końca pozostało. A wynika ono z tego, że spotkałem się z bardzo ambiwalentnymi opiniami na temat zangielszczenia, począwszy od- "cud, miód i malina" (oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe z translatora z Mountain View), a kończąc na takich, że to "dno i metr mułu", a nieścisłości (niepoprawnie politycznie=kompletny bełkot) tłumaczenia w pewnych momentach uniemożliwia de facto ukończenie modyfikacji (bo nie wiadomo o co chodzi, a jak nie wiadomo o co chodzi to nie chodzi o rudę, ani o przybytek Bromora), chyba że jesteśmy spokrewnieni z Wróżbitą Maciejem. Czy natrafiliście na tego typu sytuacje w 0056/0061? Tak/nie- podzielcie się.