
Dawno temu żył sobie pewien blacharz (gościu był pracoholikiem). Był bardzo szczęśliwy, ze względy na to, że w mieście była największa liczba wypadków na Dolnym Śląsku, a on był jedynym blacharzem w powiecie. Toteż codziennie zwożono do niego masę obtłuczonych samochodów, a jemu wciąż było mało.
Pewnego pięknego ranka okazało się, że bilans wypadków drastycznie spada, ponieważ pojawiły się takie bajery, jak "parkassisty" i tempomaty, a kierowcy przestali jeździć nocą w ciemnych okularach. I nagle ów blacharz zamknął się w sobie, nic nie robił, tylko leżał skulony na kanapie przed telewizorem i sprawiał wrażenie poczwarki. Leżał tak skulony Ryszard, kilka dni, aż w końcu wstał i przebudziło się jego mroczne Alter Ego - Rychu Stachu (żul outsider, jakich mało nawet pod monopolowym na wsi. Nawet "Krecik" nie mógł mu się równać). Po kilku latach tworzenia swej legendy, Rychu Stachu wyglądał tak:

AAAAAA(krzyk przerażenia)! Tak powstał Elton John!
Proszę o komentarze

.