Powinienem zrobić to już w piątek. Jednak nie zrobiłem, czego żałuję.
Nie wiem ilu z was pamięta posta Kazzmira w temacie "Poszukiwany Admin".
Kazzmir dał nam 3 miesiące na poprawienie swego zachowanie. Jeśli nie, zamknie forum. Został też wybrany nowy admin- Ja. Nie zgłaszałem się, a dokładniej mówiąc, mają intencją nie było zostanie administratorem, chciałem tylko, byśmy umieli się jakoś dogadać wspólnie jako forum. Ale stało się co się stało i uznałem, że może to coś znaczy. Obiecałem sobie, że przez te 3 miesiące spróbuję coś zdziałać. Potem odejdę.
Teraz ten okres minął, a ja sądzę, że moje adminowanie było (eufemistycznie mówiąc) marne. Miałem wielkie plany naprawienia forum, zjednoczenia userów i inne tego typu utopijne mrzonki. Które mówiąc szczerze sam porzuciłem. Mianowałem wielu moderatów i sądzę, że niektórych zbyt pochopnie. Również, moja zmiana rozmieszczenia działów jest kwestionowana. Nie chcę oskarżać nikogo. Jeśli wielu ma takie zdanie, to zapewne mają rację. Pomysł na ściągnięcie tu ludzi modujących inne gry, również nie przyniósł na razie żadnych efektów. Może zjawi się ktoś zajmujący się Wiedźminem, ale to już nie będzie za moją sprawą.
Dlatego, ponieważ okres 3 miesięcy będący ultimatum Kazzmira się skończył, składam swoją rezygnację. Mam nadzieję, że na forum dzieje się na tyle dobrze by je utrzymać. Chce jednak prosić o jedną rzecz.
Dzień Screena jest jedyną rzeczą, która ma w sobie coś dobrego. Pozwólcie mi go dokończyć jego organizację. Właśnie po to stworzyłem grupę "Sprzątacz" i proszę o nadanie mi jej, po zabraniu mi administratora.
To jest zakończenie mojego projektu, który oceniam w ostatecznym rozrachunku negatywnie. Mam nadzieję, że Dark, będzie lepszym administratorem odemnie, czego życzę mu z całego serca.
To tyle... Prawie.
Gdy myślę o forum na myśl przychodzi mi cytat z jednej książki:
"A zatem teraz wszystko wróciło do tego chaotycznego, dość chłodnego stanu, w jakim zwykle się znajdowało w tej maleńkiej rodzinie, którą napędzała dysfunkcjonalność. A może, myślała, to właśnie jest stan normalny dla rodziny. Kiedy parcie przejdzie w pchanie, wspierają siebie nawzajem odruchowo. Po za tym starają się nie wchodzić sobie w drogę."
Może do tego powinienem dążyć, zamiast próbować jednoczyć ludzi o tak różnych charakterach? Nie próbować narzucać jednolitego systemu wartości, sympatii i antypatii?