1
Pisarstwo / Historia pisana słonecznej nocy
« dnia: 2011-02-07, 22:53 »
Zbliżała się północ. Było jasno. O tej porze roku to normalne, nikt poza przyjezdnymi się temu tutaj nie dziwi. W tym roku zdziwi się wielu.
Słońce świeci o północy i nie daje spać, ale chociaż w południe pozwala żyć, nie to, co na południu - optymistycznie pomyślał Gerut. Jak zwykle optymista - pomyślała siedząca w jego głowie Wróżka Zębuszka. Gerut nie wiedział o Wróżce, a Wróżka nie wiedziała jak mu powiedzieć, że gdy w dzieciństwie przewracał się z boku na bok przypadkiem wcisnął ją sobie przez ucho. Mała istota w głowie Geruta siedziała przez te lata w ciszy, nie odzywała się. Wiedziała, że jeśli się odezwie źle się to skończy - skończyło by się pewnie w psychiatryku - Gerut, etatowy hipohondryk pomyślałby, że ma schizofrenię. Oboje pamiętali, co się stało, kiedy raz kichnęła. Gerut, mając opuszczone spodnie a w rękach swojego penisa zaczął się nerwowo rozglądać, choć nie to było najgorsze. Nabrał podejrzeń co do jednej dziewczyny, była ładna, słodka i chyba jej się podobał. Gerut skojarzył kichnięcie Wróżki z kichnięciem tej dziewczyny, która zresztą również mu się podobała, więc jak na mężczyznę przystało poszedł błagać ją, żeby nikomu nie mówiła. Skutkiem tego jest to, że Gerut wciąż się masturbuje.
Zresztą...nieważne, ważniejsze rzeczy dzieją się w pobliskiej hatce.
- JAK TO ZGUBIŁEŚ?! JAK MOGŁEŚ TO ZGUBIĆ, TY OŚLE?! - Spytał z wrodzoną sobie grzecznością Egurt.
- No, tak jakoś...może ukradli? - Odpowiedział patrząc błagalnie na rosłego mężczyznę Ruget.
- NIE MOGLI TEGO UKRAŚĆ!!! NIKT O TYM PRZECIEŻ NIE WIEDZIAŁ, TY SUBSTANCJO ROZCIĄGŁA! - Jak zwykle grzeczny i układny Egurt nawiązał do swojego ulubionego filozofa, czyli Kartezjusza i jego koncepcji substancji, która zakładała substancję rozciągłą i myślącą.
Dajmy chwilowo spokój Egurtowi, Rugetowi, Kartezjuszowi i "czemuś", potem może jeszcze się z nimi zoboaczymy, ale nic nie obiecuję.
- Lubię patrzeć na gwiazdy, są takie piękne, cudowne, a Słońce już mi zbrzydło nie mogę dłużej tak żyć. Spać się nie da ani za dnia, ani w nocy, zresztą, jak je rozróżnić? Bezsensu. A już nie mówię o tobie...
- Że co proszę?
- Lepiej wyglądasz w nocy po prostu. Dlatego chcę się stąd wynieść. Gdziekolwiek, gdzie jest noc.
- To może tam? - Zapytała Grute wskazując ręką w kierunku mrocznej krainy spowitej przez zło i rządzonej przez orki.
- Nie wiem. Pomijając te wszystkie historie z Panem Ciemności, mrokami, panującym tam średniowiecznym systemem etycznym, to jednak te orki...to jest dziwne i wymykające się moim zmysłom jak zwierzęta morskie mogą tak poprostu chodzić po lądzie.
- Może te orki pochodzą z księżyca? Może to potomkinie tej, którą ludzkość wysłała rakietą kosmiczną na księżyc?
- Naprawdę wierzysz w te bajki o rakietach, trzeciej wojnie światowej?
- Tak. Bo do diaska. Skąd by niby się wzieli ci starzy kolesie ze sztokholmu wręczający co roku nagrody za wyniki w nauce, literaturze i jeżdżeniu na wrotkach?
- No, ale jeżeli byłaby ta cała wojna, to przecież też by zginęli. Zresztą, jak oni mogli mieć jakieś niszczycielskie siły, skoro dopiero dziesięć lat temu, w 2023 roku przyznali niejakiemu Gerutowi nagrodę nobla za wynalezienie koła?
- Dobra, pogadamy o tym kiedy indziej, jakoś mi teraz przeszła ochota na rozmowę z tobą.
- Grute, no nie bądź taka...
Cisza.
- Grute...
Cisza.
- Grute...
Musiałbym tak długo, ale większość mężczyzn pewnie wie co się właśnie stało...biedny, głupi Trueg nie znający natury kobiet. Zresztą, kto by się nim przejmował. Są ciekawsze rzeczy.
- Guter! Mleko się skończyło! - Krzyknęła kobieta z przykrytą chustą głową.
Mężczyzna tylko zachrapał.
- GUTER!
Brak odzewu.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Chrapanie.
Ehhh...okolica jest jednak niewystarczjąco ciekawa. Mimo, że w okolicy jest kraina spowita mrokiem rządzona mrokiem, często słychcać w nocy straszne dźwięki (okazujące się chrapaniem), a kiedy ktoś coś zgubi, to jest to tylko słoik dżemu truskawkowego. Nawet Wróżka Zębuszka nie poratowałaby sprawy.
Następnym razem skręcić trzeba w przeciwną stronę...teraz dajmy im wszystkim spokój.
Słońce świeci o północy i nie daje spać, ale chociaż w południe pozwala żyć, nie to, co na południu - optymistycznie pomyślał Gerut. Jak zwykle optymista - pomyślała siedząca w jego głowie Wróżka Zębuszka. Gerut nie wiedział o Wróżce, a Wróżka nie wiedziała jak mu powiedzieć, że gdy w dzieciństwie przewracał się z boku na bok przypadkiem wcisnął ją sobie przez ucho. Mała istota w głowie Geruta siedziała przez te lata w ciszy, nie odzywała się. Wiedziała, że jeśli się odezwie źle się to skończy - skończyło by się pewnie w psychiatryku - Gerut, etatowy hipohondryk pomyślałby, że ma schizofrenię. Oboje pamiętali, co się stało, kiedy raz kichnęła. Gerut, mając opuszczone spodnie a w rękach swojego penisa zaczął się nerwowo rozglądać, choć nie to było najgorsze. Nabrał podejrzeń co do jednej dziewczyny, była ładna, słodka i chyba jej się podobał. Gerut skojarzył kichnięcie Wróżki z kichnięciem tej dziewczyny, która zresztą również mu się podobała, więc jak na mężczyznę przystało poszedł błagać ją, żeby nikomu nie mówiła. Skutkiem tego jest to, że Gerut wciąż się masturbuje.
Zresztą...nieważne, ważniejsze rzeczy dzieją się w pobliskiej hatce.
- JAK TO ZGUBIŁEŚ?! JAK MOGŁEŚ TO ZGUBIĆ, TY OŚLE?! - Spytał z wrodzoną sobie grzecznością Egurt.
- No, tak jakoś...może ukradli? - Odpowiedział patrząc błagalnie na rosłego mężczyznę Ruget.
- NIE MOGLI TEGO UKRAŚĆ!!! NIKT O TYM PRZECIEŻ NIE WIEDZIAŁ, TY SUBSTANCJO ROZCIĄGŁA! - Jak zwykle grzeczny i układny Egurt nawiązał do swojego ulubionego filozofa, czyli Kartezjusza i jego koncepcji substancji, która zakładała substancję rozciągłą i myślącą.
Dajmy chwilowo spokój Egurtowi, Rugetowi, Kartezjuszowi i "czemuś", potem może jeszcze się z nimi zoboaczymy, ale nic nie obiecuję.
- Lubię patrzeć na gwiazdy, są takie piękne, cudowne, a Słońce już mi zbrzydło nie mogę dłużej tak żyć. Spać się nie da ani za dnia, ani w nocy, zresztą, jak je rozróżnić? Bezsensu. A już nie mówię o tobie...
- Że co proszę?
- Lepiej wyglądasz w nocy po prostu. Dlatego chcę się stąd wynieść. Gdziekolwiek, gdzie jest noc.
- To może tam? - Zapytała Grute wskazując ręką w kierunku mrocznej krainy spowitej przez zło i rządzonej przez orki.
- Nie wiem. Pomijając te wszystkie historie z Panem Ciemności, mrokami, panującym tam średniowiecznym systemem etycznym, to jednak te orki...to jest dziwne i wymykające się moim zmysłom jak zwierzęta morskie mogą tak poprostu chodzić po lądzie.
- Może te orki pochodzą z księżyca? Może to potomkinie tej, którą ludzkość wysłała rakietą kosmiczną na księżyc?
- Naprawdę wierzysz w te bajki o rakietach, trzeciej wojnie światowej?
- Tak. Bo do diaska. Skąd by niby się wzieli ci starzy kolesie ze sztokholmu wręczający co roku nagrody za wyniki w nauce, literaturze i jeżdżeniu na wrotkach?
- No, ale jeżeli byłaby ta cała wojna, to przecież też by zginęli. Zresztą, jak oni mogli mieć jakieś niszczycielskie siły, skoro dopiero dziesięć lat temu, w 2023 roku przyznali niejakiemu Gerutowi nagrodę nobla za wynalezienie koła?
- Dobra, pogadamy o tym kiedy indziej, jakoś mi teraz przeszła ochota na rozmowę z tobą.
- Grute, no nie bądź taka...
Cisza.
- Grute...
Cisza.
- Grute...
Musiałbym tak długo, ale większość mężczyzn pewnie wie co się właśnie stało...biedny, głupi Trueg nie znający natury kobiet. Zresztą, kto by się nim przejmował. Są ciekawsze rzeczy.
- Guter! Mleko się skończyło! - Krzyknęła kobieta z przykrytą chustą głową.
Mężczyzna tylko zachrapał.
- GUTER!
Brak odzewu.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Chrapanie.
Ehhh...okolica jest jednak niewystarczjąco ciekawa. Mimo, że w okolicy jest kraina spowita mrokiem rządzona mrokiem, często słychcać w nocy straszne dźwięki (okazujące się chrapaniem), a kiedy ktoś coś zgubi, to jest to tylko słoik dżemu truskawkowego. Nawet Wróżka Zębuszka nie poratowałaby sprawy.
Następnym razem skręcić trzeba w przeciwną stronę...teraz dajmy im wszystkim spokój.