1
Ostatnio przeszedłem Elexa, fanboyem PB nie jestem, ale lubiłem specyfikę ich gier i wszystkie produkcje od czasów Risena przechodziłem bez większych oczekiwań.
Niestety moje odczucia są takie, że pod wieloma względami cofają się w rozwoju - wynika to być może z faktu zmian w zespole. Słyszałem coś o tym że utworzyli oddział Piranha Bytes RED któremu przewodzi Michael Hoge i gdzie prawdopodobnie zabrał ze sobą co bardziej utalentowanych członków zespołu żeby pracować nad Spacetime.
Stąd też w Elexie świeży narybek, który tak sobie radzi. Podejrzewam wręcz że Elex ma pełnić teraz funkcje zapchajdziury, żeby studio na siebie zarobiło, żeby mogli dłubać swój ambitniejszy projekt i być może właśnie to będzie jakieś rozwiązanie. Po Elexie w każdym razie nie ma co się zbyt wiele już spodziewać.
Wracając jednak do samej gry to moje wrażenia są takie:
Zawsze moim ulubionym elementem gier PB była eksploracja świata. Nawet przy Gothic 3, gdzie spieprzyli miasta sam świat miał swój urok i mimo wszystko eksploracja sprawiała przyjemność. Przy Risenach zaczynalo się to już psuć, a w Elexie po raz pierwszy czułem znużenie gdy przeczesałem około połowę dostępnych terenów.
Przede wszystkim strasznie boli powtarzalność modeli - cały czas te same drzewa, skały, te same ruiny. Jedyne zróżnicowanie zapewniają różne biomy, bo siłą rzeczy pustynia wygląda inaczej niż pokryty zielenią Edan, ale generalnie zasada jest taka, że jak zwiedzisz 10% danego biomu to widziałeś już prawie wszystko
Jakby tego było mało to za rozmieszczenie lootu po świecie odpowiadał chyba jakiś stażysta. Wszędzie napieprzane te same śmieci - nieważne czy to stara fabryka, krater po wybuchu, gniazdo mutantów czy cokolwiek innego - wszędzie najebane pełno papieru toaletowego (sic!), kubków i kawałków złomu. Ten papier do dupy, który jakimś cudem przetrwał zniszczenie planety i dwieście lat (jeśli się nie mylę) lezy dosłownie wszędzie. Wszystko wokół porozpieprzane, mury w takim stanie jak w średniowiecznych zamkach po setkach lat, a papier toaletowy wszędzie się trzyma.
PB stworzyło sobie kilkanaście randomowych przedmiotów, które powpychali po prostu wszędzie. I wszystkie te ruiny, wyglądające prawie tak samo zawierają te same zestawy przedmiotów, tylko inaczej porozmieszczane. W pewnym momencie zrezygnowałem z dalszej eksploracji bo wiedziałem, że i tak znajdę to samo. Nawet skrzynie i sejfy z najwyższym poziomem zamknięcia zawierają nic nie warte śmieci. Gdzie nie gdzie można znaleźć legendarne bronie, ale te mają zawyżone wymagania względem tych zwykłych, więc większości z nich nie opłaca się używać (nie wiem jak można było tego nie zauważyć)
Co do designu świata to pomijając powtarzalność - jest też do bólu przeciętny pod kątem artystycznym. Klerycy to takie randomowe do bólu sci-fi, banici to kopia Mad Maxa, a Berserkerzy wraz z całym Edanem przypominają design z gry dla dzieci - nawet skały w tej krainie są jakieś takie pastelowo komiksowe. Przeciętność i brak wyobraźni bije tu na każdym kroku.
Dziwię się aż że wpadli na pomysł z jetpackiem bo jedna z niewielu świetnych rzeczy, która dodała powiew świeżości. Questy poboczne też są całkiem niezłe i rozbudowane, ale znów wszystkie są dostępne już w 1 rozdziale. Nie wiem po co ten podział na rozdziały, skoro jeśli wykona się większość questów przed dołączeniem do frakcji (siłą rzeczy sporą część z nich trzeba zrobić), to potem świat staje się martwy i nieciekawy.
Dialogi to tragedia. Nawet nie chce mi się o tym pisać. Dawno nie widziałem gry gdzie byłoby to aż tak źle zrobione. Tu już nawet nie chodzi o poziom ich napisania i sam fakt, że na początku gdy wszyscy wokół trują o przyłączeniu się do frakcji jakby się kurde cały świat wokół tego kręcił. Chodzi o fakt, że postaci są w stanie nawiązać do czegoś co nie zostało jeszcze powiedziane (miałem opcje zapytać o gościa, o którym NPC zaczął mówić dopiero w kolejnym dialogu) albo prowadzą rozmowy na zasadzie sprawdzenia warunków questów i wypluwania z siebie jednym ciągiem kolejnych dialogów. Wygląda to tak, że NPC chwali mnie że coś mu tam pomogłem, po czym odnosi się do dalszej części zadania gdzie już zasabotowałem mu coś tam i mnie opierdala dokładnie w tej samej sprawie
Wszystko powiedziane jednym ciągiem, co wygląda komicznie.
Walka jest okropna - tak małej responsywności bohatera w walce to chyba nigdzie nie widziałem. Ja już nic naciskam, a muszę odczekać kilka sekund aż skończy swoje sekwencje ataków i oczywiście w tym czasie nic nie mogę zrobić. Mega frustrujące.
Najlepszą bronią dystansową (z lekkich) jest łuk. Tak - łuk. Nie jakiś karabin laserowy czy coś w ten deseń. Łuk.
Nie wiem jakim cudem, ale spieprzyli całkowicie nawet interfejs. Minimapa w formie radaru na którym widać tylko kropeczki przedstawiające żywe istoty i znaczniki questów? Nie ma tam nawet zarysu dróg, totalnie nic! karta bohatera, która w ogóle nie przedstawia super istotnych danych jak LICZBA punktów życia, many czy pancerza. To mi się w ogóle w głowie nie mieści. Zakładam poszczególne elementy pancerza i muszę sobie ręcznie policzyć żeby wiedzieć ile tych punktów mam. Ilość zdrowia szacuje na podstawie wypitego eliksiru, który dodaje np. +80 pktów zdrowia, widząc jaką część paska mi regeneruje.
Kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, żeby takich informacji nie wyświetlać? To sprawia, że niektóre perki ciężko ocenić pod kątem przydatności. Mam np. perk, który sprawia że pancerze dają więcej ochrony, ale nie mam pojęcia o ile więcej w praktyce...
System rozwoju postaci to już w ogóle kretynizm. Mogę sobie kupować czysty Elex u kupców, którzy mają go nieskończoność i produkować w nieskończoność mikstury podnoszące statystyki - ograniczają mnie tylko finanse. Jest jeszcze oziębłość, która rośnie po wypiciu tych mikstur, ale jest to tak znikomy ułamek, że ja wychlałem chyba z 200-300 tych mikstur, a grę skończyłem i tak z najniższym poziomem oziębłości. Statystyki podniosłem na tyle wysoko, że wykupiłem prawie WSZYSTKIE perki z tych, które miały dla mnie jakąś użyteczność.
Handlarze to zło - to co w ekwipunku mamy w milionie różnych zakładek, u handlarzy jest podzielone na broń, pancerze i uwaga - całą resztę. A że sprzedajemy pierdyliony choćby unikalnych notatek to pod koniec gry jest to tak zawalone, że żeby zjechać do potrzebnych mi strzał (na samym dole) musiałem scrollowac jak szalony przez dobre kilkanaście sekund, żeby kupić 80 strzał, po czym zamknąć to wszystko, pogadać z NPC ponownie żeby się mu się inwentarz zresetował i tak kilka razy. Skoro i tak w nieskończoność mu to się odnawia, to po co te ograniczenia na jeden zakup?
Wprowadzili respawn potworów - niby fajnie, ale jednak nie. Kreatury się respawnują w zależności od poziomu czy rozdziału (nie jestem pewny), ale pod koniec gry wszędzie mi się respawnowały same potężne potwory, nawet po kilka naraz w jednym miejscu. To tak jakby w Gothicu pojawiały się za każdym krzakiem cieniostwory i trolle. A gdzie tu sens, logika i spójność przedstawionego świata?
Eh, więcej mi się nawet nie chce pisać. Ta gra cierpi z powodu okropnych i nieudolnych decyzji designierskich na każdym kroku.
Miałem pewną przyjemność z gry i nawet się wciągnąłem, bo mimo tych i wielu innych wad ta gra ma w sobie to coś. Jednak im dalej w las, tym większa monotonia i zniechęcenie.
Niestety moje odczucia są takie, że pod wieloma względami cofają się w rozwoju - wynika to być może z faktu zmian w zespole. Słyszałem coś o tym że utworzyli oddział Piranha Bytes RED któremu przewodzi Michael Hoge i gdzie prawdopodobnie zabrał ze sobą co bardziej utalentowanych członków zespołu żeby pracować nad Spacetime.
Stąd też w Elexie świeży narybek, który tak sobie radzi. Podejrzewam wręcz że Elex ma pełnić teraz funkcje zapchajdziury, żeby studio na siebie zarobiło, żeby mogli dłubać swój ambitniejszy projekt i być może właśnie to będzie jakieś rozwiązanie. Po Elexie w każdym razie nie ma co się zbyt wiele już spodziewać.
Wracając jednak do samej gry to moje wrażenia są takie:
Zawsze moim ulubionym elementem gier PB była eksploracja świata. Nawet przy Gothic 3, gdzie spieprzyli miasta sam świat miał swój urok i mimo wszystko eksploracja sprawiała przyjemność. Przy Risenach zaczynalo się to już psuć, a w Elexie po raz pierwszy czułem znużenie gdy przeczesałem około połowę dostępnych terenów.
Przede wszystkim strasznie boli powtarzalność modeli - cały czas te same drzewa, skały, te same ruiny. Jedyne zróżnicowanie zapewniają różne biomy, bo siłą rzeczy pustynia wygląda inaczej niż pokryty zielenią Edan, ale generalnie zasada jest taka, że jak zwiedzisz 10% danego biomu to widziałeś już prawie wszystko

Jakby tego było mało to za rozmieszczenie lootu po świecie odpowiadał chyba jakiś stażysta. Wszędzie napieprzane te same śmieci - nieważne czy to stara fabryka, krater po wybuchu, gniazdo mutantów czy cokolwiek innego - wszędzie najebane pełno papieru toaletowego (sic!), kubków i kawałków złomu. Ten papier do dupy, który jakimś cudem przetrwał zniszczenie planety i dwieście lat (jeśli się nie mylę) lezy dosłownie wszędzie. Wszystko wokół porozpieprzane, mury w takim stanie jak w średniowiecznych zamkach po setkach lat, a papier toaletowy wszędzie się trzyma.
PB stworzyło sobie kilkanaście randomowych przedmiotów, które powpychali po prostu wszędzie. I wszystkie te ruiny, wyglądające prawie tak samo zawierają te same zestawy przedmiotów, tylko inaczej porozmieszczane. W pewnym momencie zrezygnowałem z dalszej eksploracji bo wiedziałem, że i tak znajdę to samo. Nawet skrzynie i sejfy z najwyższym poziomem zamknięcia zawierają nic nie warte śmieci. Gdzie nie gdzie można znaleźć legendarne bronie, ale te mają zawyżone wymagania względem tych zwykłych, więc większości z nich nie opłaca się używać (nie wiem jak można było tego nie zauważyć)
Co do designu świata to pomijając powtarzalność - jest też do bólu przeciętny pod kątem artystycznym. Klerycy to takie randomowe do bólu sci-fi, banici to kopia Mad Maxa, a Berserkerzy wraz z całym Edanem przypominają design z gry dla dzieci - nawet skały w tej krainie są jakieś takie pastelowo komiksowe. Przeciętność i brak wyobraźni bije tu na każdym kroku.
Dziwię się aż że wpadli na pomysł z jetpackiem bo jedna z niewielu świetnych rzeczy, która dodała powiew świeżości. Questy poboczne też są całkiem niezłe i rozbudowane, ale znów wszystkie są dostępne już w 1 rozdziale. Nie wiem po co ten podział na rozdziały, skoro jeśli wykona się większość questów przed dołączeniem do frakcji (siłą rzeczy sporą część z nich trzeba zrobić), to potem świat staje się martwy i nieciekawy.
Dialogi to tragedia. Nawet nie chce mi się o tym pisać. Dawno nie widziałem gry gdzie byłoby to aż tak źle zrobione. Tu już nawet nie chodzi o poziom ich napisania i sam fakt, że na początku gdy wszyscy wokół trują o przyłączeniu się do frakcji jakby się kurde cały świat wokół tego kręcił. Chodzi o fakt, że postaci są w stanie nawiązać do czegoś co nie zostało jeszcze powiedziane (miałem opcje zapytać o gościa, o którym NPC zaczął mówić dopiero w kolejnym dialogu) albo prowadzą rozmowy na zasadzie sprawdzenia warunków questów i wypluwania z siebie jednym ciągiem kolejnych dialogów. Wygląda to tak, że NPC chwali mnie że coś mu tam pomogłem, po czym odnosi się do dalszej części zadania gdzie już zasabotowałem mu coś tam i mnie opierdala dokładnie w tej samej sprawie

Walka jest okropna - tak małej responsywności bohatera w walce to chyba nigdzie nie widziałem. Ja już nic naciskam, a muszę odczekać kilka sekund aż skończy swoje sekwencje ataków i oczywiście w tym czasie nic nie mogę zrobić. Mega frustrujące.
Najlepszą bronią dystansową (z lekkich) jest łuk. Tak - łuk. Nie jakiś karabin laserowy czy coś w ten deseń. Łuk.
Nie wiem jakim cudem, ale spieprzyli całkowicie nawet interfejs. Minimapa w formie radaru na którym widać tylko kropeczki przedstawiające żywe istoty i znaczniki questów? Nie ma tam nawet zarysu dróg, totalnie nic! karta bohatera, która w ogóle nie przedstawia super istotnych danych jak LICZBA punktów życia, many czy pancerza. To mi się w ogóle w głowie nie mieści. Zakładam poszczególne elementy pancerza i muszę sobie ręcznie policzyć żeby wiedzieć ile tych punktów mam. Ilość zdrowia szacuje na podstawie wypitego eliksiru, który dodaje np. +80 pktów zdrowia, widząc jaką część paska mi regeneruje.
Kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, żeby takich informacji nie wyświetlać? To sprawia, że niektóre perki ciężko ocenić pod kątem przydatności. Mam np. perk, który sprawia że pancerze dają więcej ochrony, ale nie mam pojęcia o ile więcej w praktyce...
System rozwoju postaci to już w ogóle kretynizm. Mogę sobie kupować czysty Elex u kupców, którzy mają go nieskończoność i produkować w nieskończoność mikstury podnoszące statystyki - ograniczają mnie tylko finanse. Jest jeszcze oziębłość, która rośnie po wypiciu tych mikstur, ale jest to tak znikomy ułamek, że ja wychlałem chyba z 200-300 tych mikstur, a grę skończyłem i tak z najniższym poziomem oziębłości. Statystyki podniosłem na tyle wysoko, że wykupiłem prawie WSZYSTKIE perki z tych, które miały dla mnie jakąś użyteczność.
Handlarze to zło - to co w ekwipunku mamy w milionie różnych zakładek, u handlarzy jest podzielone na broń, pancerze i uwaga - całą resztę. A że sprzedajemy pierdyliony choćby unikalnych notatek to pod koniec gry jest to tak zawalone, że żeby zjechać do potrzebnych mi strzał (na samym dole) musiałem scrollowac jak szalony przez dobre kilkanaście sekund, żeby kupić 80 strzał, po czym zamknąć to wszystko, pogadać z NPC ponownie żeby się mu się inwentarz zresetował i tak kilka razy. Skoro i tak w nieskończoność mu to się odnawia, to po co te ograniczenia na jeden zakup?
Wprowadzili respawn potworów - niby fajnie, ale jednak nie. Kreatury się respawnują w zależności od poziomu czy rozdziału (nie jestem pewny), ale pod koniec gry wszędzie mi się respawnowały same potężne potwory, nawet po kilka naraz w jednym miejscu. To tak jakby w Gothicu pojawiały się za każdym krzakiem cieniostwory i trolle. A gdzie tu sens, logika i spójność przedstawionego świata?
Eh, więcej mi się nawet nie chce pisać. Ta gra cierpi z powodu okropnych i nieudolnych decyzji designierskich na każdym kroku.
Miałem pewną przyjemność z gry i nawet się wciągnąłem, bo mimo tych i wielu innych wad ta gra ma w sobie to coś. Jednak im dalej w las, tym większa monotonia i zniechęcenie.